Rozdział 22 Należysz do mnie

7K 322 25
                                    


Kilka godzin później

Nigdy nie spodziewałam się, że między mną, a Nash'em może wydarzyć się coś takiego. Wiem, że nie powinnam dać się ponieść emocją i dopuścić do tej sytuacji. Nawet dobrze go nie znam, a jakimś cudem oddałam mu się. To nie powinno mieć miejsca, ale z drugiej strony nie żałuję i cieszę się, że nie dopuściłam wtedy do głosu rozsądku. Aż sama jestem ciekawa jak teraz będzie wyglądać nasza relacja.

-Dlaczego nie mogę mu się oprzeć? - pomyślałam.

-Pociągam cię - odparł głos zza moich pleców.

-Przestań czytać w moich myślach? - odwróciłam się oburzona w stronę chłopaka.

Nash usiadł na kanapie obok mnie, a następnie objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową.

-Za głośno myślisz - pocałował mnie w czubek głowy.

-Nash - szturchnęłam go delikatnie.

-Coś za często ostatnio wypowiadasz moje imię - zaśmiał się, a ja przemilczałam jego uwagę.

-Mała dałabyś się napić swojej krwi - spojrzał na mnie - Wymęczyłaś mnie - dodał po chwili z zadziornym uśmieszkiem.

Poczułam jak się czerwienię, a więc odwróciłam wzrok w drugą stronę.

-Żartowałem. W końcu nie chcę zawstydzać pewnej młodej damy - zaśmiał się.

-Ale tak serio, pozwoliłabyś bo długo się nie pożywiałem - dokończył swoją wypowiedź.

-Zgoda, a co ja będę z tego miała? - na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.

-Co ty tylko zechcesz - nasze spojrzenia skrzyżowały się.

-Zapamiętam sobie - puściłam mu oczko.

Usiadłam okrakiem na kolonach Nash'a. Odgarnęłam włosy z szyi, po czym przechyliłam delikatnie głowę w lewo. Chłopak objął mnie jedną ręką w talii, by przyciągnąć bliżej siebie. Oparłam ręce na tylnym oparciu kanapy i pozwoliłam działać Nash'owi.

Czułam jak jego kły przebijają moją skórę. Lecz ani trochę nie sprawiało mi to bólu. Chłopak był wyjątkowo delikatny. Jednakże ja zawsze lekko się wzdrygam, kiedy kły zagłębiają się w moim ciele. Mężczyzna zauważył to i przez cały czas póki nie skończył gładził mnie po włosach. W tym momencie odczuwałam dziwny spokój i bezpieczeństwo. Mogłam mu zaufać, gdyż wiedziałam, że nie chce mnie skrzywdzić.

Kiedy Nash zakończył złożył czuły, delikatny pocałunek w miejscu ugryzienia. 

-Od dzisiaj należy do mnie - nasze spojrzenia skrzyżowały się.

-Nie zamierzam protestować - objęłam go za szyję.

Nash chciał mnie jeszcze pocałować, ale nie zdążył, ponieważ do domu wróciła piątka przyjaciół. Zeszłam szybko z kolan chłopaka i najzwyczajniej w świecie usiadłam koło niego na kanapie. Devon, Ren oraz Cameron spojrzeli na mnie podejrzliwie, Evan zignorował zaistniałą sytuację, a Kyle zwrócił się do chłopaka.

-Nash? - spytał lekko podirytowany.

-Nie zrobiłem nic - wstał z kanapy.

-Wbrew jej woli - dodał po chwili półszeptem.

-Co takiego?! - zawołał srebrnowłosy chłopak.

-Nic, nic -Nash opuścił salon i udał się do ogrodu na papierosa.

-Raven? - Kyle podszedł do mnie, a ja spojrzałam pytającego na niego.

-Co tutaj się stało pod naszą nieobecność? - wszyscy wpatrywali się w moją osobę z wyczekiwaniem.

-Nie specjalnego - odparłam obojętnym głosem.

-Nash chyba nic ci nie zrobił? 

-Nie - odparłam pewnym siebie głosem.

-A przynajmniej nic czego bym nie chciała - wyszeptałam odwracając się tyłem do chłopaków i kierując w stronę schodów.

-Raven?!

-Jestem wykończona, idę spać - szybko zmyłam się z salonu i uniknęłam tym sposobem ognia krzyżowego ze strony moich współlokatorów.

Zamknęłam się w swojej sypialni i tak zaczęłam rozmyślać jak ja przeżyję następne dni. Przecież oni na pewno będą drążyć. Bo nie uwierzę, że nie dostrzegli naszego dziwnego zachowania. Oczywiście mam prawo być z Nash'em, jeśli tylko tego zechcę. Nie mogą mi niczego zabronić, ale nie lubię nie wygodnych pytań.

Od teraz należę do Nash'a, jestem ciekawa co dalej z tego wyniknie? Zapewne, gdybym wtedy się wycofała nasza relacja potoczyłaby się zupełnie inaczej. Nie jestem do końca pewna co dokładnie czuję do niego, ale wiem jedno, nie żałuję niczego. Zresztą i tak nie potrafiłabym mu odmówić. Kiedy pojawia się w miejscach, gdzie jestem ja mój wzrok skupia się tylko na nim. Gdy pierwszy raz odważył się mnie pocałować zawładnął moimi myślami, nie potrafiłam wyrzucić go z głowy, a teraz na pewno tego nie uczynię. I gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że nasze usta ponownie złączą się w pocałunku. Chciałam, aby ponownie to zrobił i teraz przez niego będę tęsknić jeszcze bardziej za jego pocałunkami, dotykiem, a przede wszystkim za nim.

,,Bo czasem tak bywa, że człowiek którego znasz tydzień lub dwa tygodnie, staje się kimś, bez kogo obejść się nie możesz"

KsiążętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz