Rozdział 12 Zaufać...

7.4K 361 27
                                    


Kilka dni później

Na pewien czas wróciliśmy do normalności, jeśli oczywiście codziennością można to było nazwać. Lecz jak na razie wszyscy robią dobrą minę do złej gry. Razem możemy zdziałać naprawdę dużo, ale tutaj nasuwa się pytanie jak to zrobić, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń? Z tego powodu postanowiliśmy na jakiś czas odsunąć nasz plan, a ja uznałam, że nie będę się na razie wychylać z cienia, by nie dać nikomu podejrzeń. W końcu jak to moi współlokatorzy powiedzieli jakiś czas temu ,,ściany lubią mieć uszy i wcale nie mamy siebie na myśli". Jasno dali do zrozumienia, że możemy być obserwowani przez osobę, która umieściła nich wszystkich w tym domu.

Potrzebuję chwili wytchnienia, dlatego chętnie zaparzę sobie filiżankę kawy, przysiądę sobie w starej, ale jakże urokliwej altance wśród różanych krzewów kuszących swym zapachem. Oddam się tej chwili, porzucę frustrujące myśli, zapomnę o rzeczywistości, przeniosę się do mojego świata. W między czasie poszukam rozwiązania problemu. Gdy oczyszczę swój umysł powinno być dużo łatwiej.

Aby dostać się do kuchni trzeba przejść przez salon i główny hol. Kiedy zeszłam ze schodów zobaczyłam nietypowy dla mnie widok. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona obecnością innej kobiety w naszym wspólnym domu, ponieważ z tego co powiedziały mi wampiry jasno wynikało, że nie życzą sobie nikogo obcego w tym domu. A jednak złamali swój własny zakaz.

Na kapanie w salonie siedział Devon, a w jego objęciach trwała drobna blondynka. Kiedy mnie zobaczyła odsunęła się od chłopaka. Przystanęłam na chwilę i wtedy ujrzałam jej zielone oczy. Nie była wampirem , a śmiertelniczką. W takim razie co ona tutaj robi? Mam pewne podejrzenia, ale mnie to nie dotyczy. Spojrzałam na młodą dziewczynę, a potem poszłam dalej swoją drogą, a Devon zabrał swoją towarzyszkę na wyższe piętro.

Gdy weszłam do kuchni dołączył do mnie Ren.

-Są sprawy, w które lepiej się nie mieszać i to właśnie jedna z takich spraw - podszedł bliżej.

-Jaka sprawa? - spytałam zaskoczona udając, że o niczym nie wiem.

-Zaczynasz rozumieć jak funkcjonować w naszym świecie - do pomieszczenia wszedł Evan.

Odpowiedziałam nieśmiałym uśmiechem na słowa chłopaka. Po czym odwróciłam się do nich tyłem, aby sięgnąć do górnej szafki po pojemnik z kawą. Ale w tym momencie poczułam jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu, a następnie jednym sprawnym ruchem odwraca mnie twarzą do siebie.

Doskonale wiedziałam do czego zmierzają wampiry, dlatego postanowiłam przyłączyć ich do mojej gry. Mam pewien pomysł dotyczący szóstki przyjaciół.

Oparłam się blat, lekko odchyliłam głowę w tył odgarniając przy tym swoje włosy oraz dając mężczyzną idealny dostęp do mojej szyi. Ren często nosił srebrny, dłuższy łańcuszek podobnie jak Evan. Zatem złapałam za nie, po czym delikatnie przyciągnęłam ich bliżej siebie. Zaskoczenie wampirów troszkę mnie rozbawiło, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać. Szczerze mówiąc ja też nie spodziewałabym się po mojej osobie takiego zachowania. Nigdy nie obnosiłam się tak do mężczyzn. Raczej należałam do tych nieśmiałych dziewczyn, a przynajmniej tak mi się wydawało. Jednakże tutaj trzeba dostosować się do otoczenia, a może po prostu moja prawdziwa natura doszło do głosu?

-Zawrzyjmy pewien układ? - uśmiechnęłam się.

-Jaki?

-Wyznacie mi sekret tego domu oraz spełnicie moją prośbę, po którą zgłoszę się w odpowiednim czasie, a wy nie będziecie zadawać żadnych pytań. W zamian pozwolę wam na picie mojej krwi, kiedy tylko zechcecie. Mogę też odwdzięczyć się jedną przysługą - wyszeptałam.

-Powiedzmy, że nas przekonałaś.

-Świetnie - uśmiechnęłam się - Więc na co jeszcze czekacie? - ponagliłam chłopaków, a oni tylko cicho się zaśmiali.

Aby każdy był winny i nikt nikogo nie mógł obwinić, a siebie wybielić musi każdy z nich zdradzić mi tajemnicę domu. Wtedy wszyscy będziemy na siebie skazani i wspólnie będziemy mogli stanąć do walki. Zaufanie nie będzie już problemem. Zdążyłam zauważyć, że wampiry mimo, iż ze sobą mieszkają nie ufają sobie wzajemnie, a ich relacje są skomplikowane. Z tego powodu, jeśli uda się mój plan nie będą już musieli się bać, że jeden zdradzi drugiego.

Mężczyźni przybliżyli się. Czułam zimny oddech na mojej skórze. Po ciele przeszły mi delikatne ciarki. Poczułam jak Ren kładzie swoją dłoń na moim karku, a ręka Evana znalazła się na mojej talii. 

Postanowiłam jeszcze trochę podgrzać sytuację i sprowokować dwójkę przyjaciół. Objęłam ich za szyję. Po chwili jednakże chwyciłam ich za włosy i dałam drobny znak, aby już nie zwlekali dłużej przez delikatnie popchnięcie. 

Poczułam jak kły mężczyzn ostrożnie przebijają w tym samym czasie po obu stronach szyi moją skórę.

Za każdym razem inaczej to odczuwam. Jednakże każdy wampir jest inny. Jeden bardziej subtelny, delikatny, a drugi brutalny, stanowczy. Przez co różnią się od siebie znacznie, nawet ich ugryzienia są inne. 

Ren oraz Evan są delikatni i ostrożni względem mnie. Devon nie pyta o zdanie swoją brutalnością bierze i robi co mu się żywnie podoba. Kyle to zagadka, której jeszcze rozwiązania nie poznałam. Nash szalony i brutalny chłopak nie pyta o pozwolenie, po prostu działa, a jego działania przez długi czas pozostają w głowie. Musiałam się nieźle namęczyć, aby nie myśleć o naszym pocałunku. Cameron'a jeszcze nie rozszyfrowałam, ale już niedługo to zrobię.

Mężczyźni po kilku chwilach przerwali. Oddalili się ode mnie, po czym spojrzeli się na mnie.

-Myślę, że z tobą pod  jednym dachem może być całkiem ciekawie - Evan puścił mi oczko.

-Myślę, że możesz się nie mylić - posłałam im zadziorny uśmieszek.

KsiążętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz