- Już nie płacz. Proszę.- oparł głowę o moje ramię.- Wiesz, że nie lubię patrzeć jak to robisz...- mruknął biorąc moją rękę, położył ją wewnętrzną stroną na swoim policzku.
Mocniej zacisnęłam dłoń i otarłam głowę o jego.- Przepraszam, ale nie mogę przestać bo to moja matka, mój brat. Jestem taka rozdarta.- mówiłam wycierając łzy rękami.
- Wiem, że to dla ciebie trudne. Ale proszę nigdy się nie poddawaj.- szepnął ocierając swój nos o mój policzek.
- Nigdy się nie poddam kochanie. A teraz będę myśleć jaki cudny będzie nasz ślub!- Krzyknęłam.- Jak z bajki!- rozmarzyłam się.- Taki piękny! Shu już nie mogę się doczekać!- mówiłam ze szczęścia. Już wtedy zapomniałam o tym co zdarzyło się wcześniej.
- Ja nie mogę się doczekać tego co zdarzy się później...- szeptał mi do ucha i przy okazji przygryzł jego płatek. - Będziesz tylko ty i ja księżniczko... Będę ściągał powoli z ciebie ubranie...- mówił bawiąc się moimi włosami.- Aż w końcu będziesz cała naga... I wtedy będę mieć cię tylko i wyłącznie dla siebie...- ja spaliłam buraka i obróciłam głowę w lewo. - Chyba za bardzo się rozmarzyłem.- pocałował mnie w dekolt przy okazji przygryzając delikatnie moją skórę.
- Taaaak, za bardzo.- pogłaskałam go po głowie.
- Jak się czujesz?...- zapytał po chwili przytulając się do mnie. Głowę położył na moim barku wtulając się w moją szyję.
- Już lepiej.- powiedziałam i oparłam głowę o jego.
- To śpij.- chwyciłam tylko jeszcze lekarstwa i popiłam wodą.
Usadowiłam się wygodnie i zamknęłam oczy.
Kiedy się obudziłam lekkie promienie słońca padały na moją twarz, ziewnełam i okazało się, że znajdowałam się wciąż w objęciach mojego księcia z bajki. Czułam jego oddech spokojny i opanowany. Delikatnie przeczesałam jego miękkie włoski i pocałowałam w głowę.- Dzień dobry mój książę.- powiedziałam cicho uśmiechając się.
- Cześć kochanie.- mruczał całując mnie w policzek. Jak to ja się zarumieniłam.- Poczekaj przyniosę ci coś do jedzenia.- ucałował mnie w czoło i znikł.
Poczułam ciszę.,, Córeczko jak się czujesz?"- pytał spokojny głos kobiety.
Poczułam rękę na policzku, a jednocześnie rany zaczęły się szybciej goić.- Dobrze mamo.- Powiedziałam uśmiechając się do ducha.
- Wybacz mi to wszystko...- głos powoli ucichał.- Proszę...
Zamilkł.
- Myślę, że kiedyś ci wybaczę. Jak wreszcie cię spotkam- Odpowiedziałam ostatni raz.
Powoli wstałam z łóżka i chciałam kierować się do łazienki.
Nagle poczułam jak nogi mi się uginają, spadłam na podłogę. W tej chwili wampir wszedł do pomieszczenia.- Głupia co robisz?!- krzyknął, położył gdzieś tace i szybko podbiegł do mnie. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Za chwilę pojawił się, a jedzenie na tacy położył na moich kolanach.
- Ja przepraszam.- Powiedziałam spuszczając głowę.
- Jeżeli chciałaś iść do toalety trzeba było mi powiedzieć.- mówił lekko zdenerwowany.
- Ja myślałam, że dam radę. Nie wiem co się stało.
Usiadł tak jakoś jego stylem siedzenia, obok i spojrzał na mnie.
- Zjesz sama czy chcesz abym cię nakarmił?- zapytał patrząc mi w oczy. Świeciły się w świetle dnia.- A chcesz mnie nakarmić?- zapytałam z zaciekawieniem na twarzy.
-Eh...nie.
- No to w takim razie mnie nakarm.- uśmiechnęłam się słodko. Otworzyłam buzię.
-Nie zrobię ci tej przyjemności.- mruknął a ja chwyciłam jego dłoń i wzięłam nią widelec, na widelec jakiś brokuł i wsadziłam to do swojej buzi cały czas się uśmiechając.
- A jednak. Kiedy zostaniesz moim mężem to będziesz mnie karmił.- lekko się zaśmiałam.
- Będę robić wiele ciekawych rzeczy...- szepnął i przybliżył się do mojej twarzy. - W szczególności takie.- dodał pociągającym głosem i pocałował mnie. Oddałam pocałunek i objęłam tył jego szyi rękami. Unosiłam się lekko w górę i w dół. Pocałunek z każdą chwilą się pogłębiał.
- Dobra dość tych czułości.- nagle do pokoju wszedł Reji i zniszczył cały nastrój.
Shu tym razem nie chciał mnie opuścić, raczej całował dalej nie przejmując się bratem.
- Durniu powiedziałem, że dość tych czułości.- załapał go za kołnierz od strony pleców i rzucił nim o szafki.
Blądyn usiadł na podłodze zamknął oczy opierając głowę o półki.
- Mówisz o sobie?- zapytał bezuczuciowo, wzdychając.- Idioto.- Reji chciał znowu go napaść.
- Spróbuj mnie tknąć ,a zabiję braciszku...- mruknął głośno wzdychając.
- Nie boję się ciebie.- krzyknął.
- Ale mnie tak.- zeszłam z łóżka.- Więc czego chcesz?- Zapytałam patrząc na okularnika.
- Wybierasz sobie suknię ślubną, kiedy wrócisz to zostały dekoracje, tort, dania i kościół...eh...- poprawił okulary.
- Gdzie?
- Kierowca cię zawiezie.- wyszedł z pokoju.
- Dobrze.- powiedziałam i spojrzałam w lustro. Nie miałam już tych ran. Ale jak to możliwe skoro to zdarzyło się wczoraj?!
- Twoja matka i lekarstwa zadziałały.- powiedział Shu, jakby czytał mi w myślach.
- Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona patrząc na niego.
- Czułem tu jej obecność.- otworzył oczy i patrzył się przed siebie.
- A... Rozumiem. To ja lecę się ubrać!- weszłam do łazienki a tam na półce leżały moje ubrania. Chwyciłam je i włożyłam. Włosy rozpuściłam, umyłam twarz. Wyszłam z łazienki i udałam się na dwór. Shu nie mógł ze mną iść bo wiadomo, więc chwyciłam za klamkę i otwarłam je. Zderzyłam się z kimś czołami, a raczej to ja wpadłam na kogoś. Była nią kobieta , okularki, ciemne włosy spięte w koczka, fioletowe oczy, biała koszula, czarna spódnica przylegająca do jej figury.
- Witam!- powiedziałam radośnie.
- Dzień dobry...- powiedziała lekko uśmiechając się.
- To ona Katsumi. Ochiyo Katsumi pomoże wybrać ci suknię.- mruknął Reji poprawiając włosy.
- Ach to ona. Rozumiem. Myślałam,że będę miała doczynienia z kobietą, a ona jest dziewczyną.- dodała patrząc na mnie z góry.
- Jestem kobietą!- krzyknęłam.
- Tak.
- Reji sama idę do tego sklepu.- powiedziałam przechodząc obok niej.
- Kobieta by tak nie postąpiła.- mruknęła w moją stronę okularnica.
- Przecież jestem dziewczyną? W pani oczach.- dodałam idąc obok samochodu.- A i Reji nie podrywaj jej, nie warta.- puściłam oczko i pobiegłam do samochodu. A z tamtąd do sklepu z sukniami ślubnymi.
( Pojawiła się nowa osoba , w sumie to już jej nie lubię a wy?
Ta pani na obrazku wygląda na miłą,ale nie znalazłam innej w koczku heh)
CZYTASZ
Przeznaczenie
FanfictionBo ludzie są dla wampirów jak lodówka, którą można otworzyć kiedy się chce i wyjąć z niej to, co najlepsze. Jak zabawka, którą bawi się chwilkę a później wyrzuca na śmietnik.