•41•

787 50 22
                                    

- Proszę nie płacz już.- pogłaskał mnie po głowie.

- Już nie będę.- znów uśmiech wypełnił moją twarz.

- Dość czułości! Idźcie się przebrać!!- krzyczał Reji.

- Lecę!- pocałowałam jeszcze szybko blądasa w policzek i poleciałam do domu a z tamtąd do swojego pokoju.

Tym razem postawiłam na sukienkę, włosy rozpuściłam i gotowa wyszłam na dwór widząc zgromadzonych przy altance. Laito już polewał. A Shu jaka zwykle siedział na ławce obok braci biorąc małe łyki czerwonego napoju.  Usiadłam koło niego i napiłam się wina. Rzeczywiście naprawdę pyszne.

- Mówię wam normalnie laski na mnie lecą jak muchy na lep!- krzyczał Laito do Azusy , Kou, Kino , Rejiego i Rukiego a oni słuchali i kiwali główkami, nawet nie wiedząc co się z nimi dzieje kiedy są nawaleni.

- A te laski miały og-gony?- pytał Kou.

- Jasne ,że nie, miały przecież te no- zachłysnął się Azusa.

- Cy-y-ycki!- dodał Ruki cały czerwony on wypicia zbyt dużej ilości wina.

- Mówi się Piersi!- podsumował Reji gestykulując rękami.

- Ta!- oświadczył Kino.

- Ej Azusa!- mówił kou chwytając go za barki.

- Czego? Chcesz zostać pocięty?- przekrzywił głowę na bok.

- Z chęcią cię potnę. Alle słuchaj mnie no tego zaśpiewanie ci coś!- mruczał chepiąc.- Nekoo, o Neeekkko!- krzyczał.

- Zamknij jape cuchnie z niej piwskiem!- dodał Azusa zamykając mu buzię dłonią.

- Ale Kou! Czekaj chwilę ja jestem Kou!- odtrącił jego rękę.

- Gratuluję geniuszu! Idioto!- zilustrowali Kino i Reji jednocześnie.

- To wy jesteście idiotami!- zaprzeczył Kou.

- Nno- właśnie!!- krzyczał Azusa.

- Moja zastawko wyjdź za mnie!!!- mówił Reji przytulając się do niej.

- C-co za debil.- mruknął Ruki. Kino tylko kiwnął głową i momentalnie poleciał w krzaki.

Nagle przez drzwi domu wyszedł Kanato trzymając misia.
- Witam jestem Kanesia nowa dziwka Laito.- widocznie on też się ochlał. Podszedł ledwo co do Laita i złapał go za rękaw.- Mój książę z bajki!! Choć zrobisz ze mną co będziesz chciał!
Laito zaczął z nim coś odwalać.
Azuse położyli na stole i zaczęli wokół niego tańczyć a on sam też ruszał się jak idiota.
Nic innego mi nie pozostało jak zacząć się śmiać.
Shu nagle wstał i chwiejnym krokiem ruszył do domu.
Również poszłam do domu za wampirem. W końcu nie wiadomo co on mógł zrobić w takim stanie. Lepiej, żeby żaden mebel nie padł ofiarom mojego ukochanego.

Gdy byłam już w domu widziałam, że najstarszy z Sakamakich stoi w salonie przy jednej sofie rozglądając się jakby w poszukiwaniu czegoś. Nie byłam jeszcze do końca świadoma tego, że to tylko przykrywka jego nietrzeźwego umysłu, by zrobić coś nieprzyzwoitego.

-Shu, czemu ty tak tutaj stoisz? Lepiej się połóż. - delikatnie złapałam za jego rękę w nadgarstku, żeby nie wzbudzić w nim negatywnej reakcji. W końcu pijane osoby mogą wszystko.

W tym momencie nagle akcja przybrała wyraźnego tempa. Korzystając z naszej pozycji, chwiejnym, szybkim ruchem wampir pochwycił moje oba nadgarstki i przyparł do zimnej ściany, zaczynając lekko sunąć językiem po mojej szyi. Od razu zadrżałam. Nie z przyjemności ani upodobania. Nazwyczajniej  w świecie mi się to nie podobało. Nie było to nawet śmieszne. Stosunek z osobą nie powinien być pod wpływem alkoholu, tylko z czystej miłości i w odpowiedniej chwili. A zapowiadało się właśnie na to, czego najbardziej nienawidziłam.

— Shu! — wykrzyknęłam. — Odczep się ode mnie natychmiast! — mimo wszystko lekki rumieńce zagościły na moich policzkach.

— Ale księżniczko... W końcu jesteśmy tak blisko... Po ślubie raczej nie nadaży się taka okazja... — mówił mój ukochany pijanym, ale wyjątkowo uwodzącym głosem.  Nie, stop. Cofam to. Śmierdziało od niego. Nie było w tym ani grama romantyzmu. Shu przytrzymał moje ręce w górze jedną dłonią dociskając je do ściany, przez co nie mogłam się wyrwać. Rozpiął moją sukienkę i zsunął ją ze mnie. Ubranie upadło na podłogę, a ja poczułam chłód domu i to, że mam na sobie tylko bieliznę.

— Ty zboczeńcu! Zostaw mnie! Nie zgadzam się rozumiesz!? Powienieneś szanować również moje zdanie! — spanikowałam, bo nie byłam jeszcze gotowa. Błagam losie,  ześlij mi jakikolwiek nawet najgłupszy ratunek. Byłam w tym momencie czerwona jak burak, szybko oddychając z głową przystawioną do ściany.

— Po prostu bądź cicho... Nie zaboli... - cicho się zaśmiał niczym typ z porno. Po chwili musnął wolną ręką zapięcie mojego stanika i rozpiął on się zjeżdżając po bokach moich ramion. Nie, tego już za wiele. Nagrabił sobie za dużo, jak tylko otrzeźwieje wyciągnę na nim konsekwencje.  A będzie jeszcze​ na kolanach błagał o wybaczenie! — Teraz tylko wezmę sobie trochę krwi... A potem zabawimy się więcej... — wbił swoje kły w moją szyję i przeniósł jedną dłoń na moje piersi. Już miało być gorzej, gdy nagle usłyszałam znajomy głos.

— A CO TO BRACIE NIE ŁADNIE. ZABAWY EROTYCZNE DOPIERO PO ŚLUBIE!? — wykrzyczał Kanato stojący w drzwiach. Miał na sobie jakąś perukę przekrzywioną tak, że ledwo widział. Chwiał się również w miejscu. Tak, jak najbardziej los mnie posłuchał.

Po chwili Shu dostał przez plecy i całkowicie mnie puścił upadając na ziemię. W tym czasie miałam okazje, żeby się ubrać, ale wstydu nie pozbędę się tak szybko.

Do tego zacnego rozdziału przydała mi się duża pomoc Machiko_ którą cieplutko pozdrawiam i tulę❤❤

Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz