- Proszę nie płacz już.- pogłaskał mnie po głowie.
- Już nie będę.- znów uśmiech wypełnił moją twarz.
- Dość czułości! Idźcie się przebrać!!- krzyczał Reji.
- Lecę!- pocałowałam jeszcze szybko blądasa w policzek i poleciałam do domu a z tamtąd do swojego pokoju.
Tym razem postawiłam na sukienkę, włosy rozpuściłam i gotowa wyszłam na dwór widząc zgromadzonych przy altance. Laito już polewał. A Shu jaka zwykle siedział na ławce obok braci biorąc małe łyki czerwonego napoju. Usiadłam koło niego i napiłam się wina. Rzeczywiście naprawdę pyszne.
- Mówię wam normalnie laski na mnie lecą jak muchy na lep!- krzyczał Laito do Azusy , Kou, Kino , Rejiego i Rukiego a oni słuchali i kiwali główkami, nawet nie wiedząc co się z nimi dzieje kiedy są nawaleni.
- A te laski miały og-gony?- pytał Kou.
- Jasne ,że nie, miały przecież te no- zachłysnął się Azusa.
- Cy-y-ycki!- dodał Ruki cały czerwony on wypicia zbyt dużej ilości wina.
- Mówi się Piersi!- podsumował Reji gestykulując rękami.
- Ta!- oświadczył Kino.
- Ej Azusa!- mówił kou chwytając go za barki.
- Czego? Chcesz zostać pocięty?- przekrzywił głowę na bok.
- Z chęcią cię potnę. Alle słuchaj mnie no tego zaśpiewanie ci coś!- mruczał chepiąc.- Nekoo, o Neeekkko!- krzyczał.
- Zamknij jape cuchnie z niej piwskiem!- dodał Azusa zamykając mu buzię dłonią.
- Ale Kou! Czekaj chwilę ja jestem Kou!- odtrącił jego rękę.
- Gratuluję geniuszu! Idioto!- zilustrowali Kino i Reji jednocześnie.
- To wy jesteście idiotami!- zaprzeczył Kou.
- Nno- właśnie!!- krzyczał Azusa.
- Moja zastawko wyjdź za mnie!!!- mówił Reji przytulając się do niej.
- C-co za debil.- mruknął Ruki. Kino tylko kiwnął głową i momentalnie poleciał w krzaki.
Nagle przez drzwi domu wyszedł Kanato trzymając misia.
- Witam jestem Kanesia nowa dziwka Laito.- widocznie on też się ochlał. Podszedł ledwo co do Laita i złapał go za rękaw.- Mój książę z bajki!! Choć zrobisz ze mną co będziesz chciał!
Laito zaczął z nim coś odwalać.
Azuse położyli na stole i zaczęli wokół niego tańczyć a on sam też ruszał się jak idiota.
Nic innego mi nie pozostało jak zacząć się śmiać.
Shu nagle wstał i chwiejnym krokiem ruszył do domu.
Również poszłam do domu za wampirem. W końcu nie wiadomo co on mógł zrobić w takim stanie. Lepiej, żeby żaden mebel nie padł ofiarom mojego ukochanego.Gdy byłam już w domu widziałam, że najstarszy z Sakamakich stoi w salonie przy jednej sofie rozglądając się jakby w poszukiwaniu czegoś. Nie byłam jeszcze do końca świadoma tego, że to tylko przykrywka jego nietrzeźwego umysłu, by zrobić coś nieprzyzwoitego.
-Shu, czemu ty tak tutaj stoisz? Lepiej się połóż. - delikatnie złapałam za jego rękę w nadgarstku, żeby nie wzbudzić w nim negatywnej reakcji. W końcu pijane osoby mogą wszystko.
W tym momencie nagle akcja przybrała wyraźnego tempa. Korzystając z naszej pozycji, chwiejnym, szybkim ruchem wampir pochwycił moje oba nadgarstki i przyparł do zimnej ściany, zaczynając lekko sunąć językiem po mojej szyi. Od razu zadrżałam. Nie z przyjemności ani upodobania. Nazwyczajniej w świecie mi się to nie podobało. Nie było to nawet śmieszne. Stosunek z osobą nie powinien być pod wpływem alkoholu, tylko z czystej miłości i w odpowiedniej chwili. A zapowiadało się właśnie na to, czego najbardziej nienawidziłam.
— Shu! — wykrzyknęłam. — Odczep się ode mnie natychmiast! — mimo wszystko lekki rumieńce zagościły na moich policzkach.
— Ale księżniczko... W końcu jesteśmy tak blisko... Po ślubie raczej nie nadaży się taka okazja... — mówił mój ukochany pijanym, ale wyjątkowo uwodzącym głosem. Nie, stop. Cofam to. Śmierdziało od niego. Nie było w tym ani grama romantyzmu. Shu przytrzymał moje ręce w górze jedną dłonią dociskając je do ściany, przez co nie mogłam się wyrwać. Rozpiął moją sukienkę i zsunął ją ze mnie. Ubranie upadło na podłogę, a ja poczułam chłód domu i to, że mam na sobie tylko bieliznę.
— Ty zboczeńcu! Zostaw mnie! Nie zgadzam się rozumiesz!? Powienieneś szanować również moje zdanie! — spanikowałam, bo nie byłam jeszcze gotowa. Błagam losie, ześlij mi jakikolwiek nawet najgłupszy ratunek. Byłam w tym momencie czerwona jak burak, szybko oddychając z głową przystawioną do ściany.
— Po prostu bądź cicho... Nie zaboli... - cicho się zaśmiał niczym typ z porno. Po chwili musnął wolną ręką zapięcie mojego stanika i rozpiął on się zjeżdżając po bokach moich ramion. Nie, tego już za wiele. Nagrabił sobie za dużo, jak tylko otrzeźwieje wyciągnę na nim konsekwencje. A będzie jeszcze na kolanach błagał o wybaczenie! — Teraz tylko wezmę sobie trochę krwi... A potem zabawimy się więcej... — wbił swoje kły w moją szyję i przeniósł jedną dłoń na moje piersi. Już miało być gorzej, gdy nagle usłyszałam znajomy głos.
— A CO TO BRACIE NIE ŁADNIE. ZABAWY EROTYCZNE DOPIERO PO ŚLUBIE!? — wykrzyczał Kanato stojący w drzwiach. Miał na sobie jakąś perukę przekrzywioną tak, że ledwo widział. Chwiał się również w miejscu. Tak, jak najbardziej los mnie posłuchał.
Po chwili Shu dostał przez plecy i całkowicie mnie puścił upadając na ziemię. W tym czasie miałam okazje, żeby się ubrać, ale wstydu nie pozbędę się tak szybko.
Do tego zacnego rozdziału przydała mi się duża pomoc Machiko_ którą cieplutko pozdrawiam i tulę❤❤
CZYTASZ
Przeznaczenie
FanfictionBo ludzie są dla wampirów jak lodówka, którą można otworzyć kiedy się chce i wyjąć z niej to, co najlepsze. Jak zabawka, którą bawi się chwilkę a później wyrzuca na śmietnik.