- ,,To było dziwne uczucie" czemu mnie do tego zmusiłeś?...- zapytałam kierując wzrok na chłopaka.
- Nie zmusiłem...- mruknął zamykając oczy.
- Jasne i niby sama miałam ochotę na to, tak?
- Ta, bardzo.
- Czemu ty mnie tak denerwujesz?...- zaczęłam bawić się jego włosami i buzią.
- Błagam przestań...
- Nie kochanie...- przejechałam palcem po jego ustach. Lekko się zaśmiałam.- Pomimo tego masz pyszną krew...
- Wiem.
- A miałam się umyć. Umyje się z tobą dobrze?- położyłam się na jego klatce piersiowej.
- Mhm.
- Zostawię sobie ten sweter na pamiątkę. Jeżeli mogę, proszę?- pytałam robiąc maślane oczka.
- Możesz.- widziałam jak się uśmiechnął. Pogłaskał mnie po włosach.
- Rób mi tak.- mówiłam tuląc się bardziej.
- A co my tu mamy...- Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam na wejściu do łazienki Laita.
- Idź sobie.- powiedziałam wrogo.
- Shu Reji cię szuka.- powiedział kierując wzrok na jego.
- On nigdzie nie idzie, śpi ze mną.- odpowiedziałam za niego.
- Jasne...- wyszedł.
- Czemu mówisz za mnie?- zapytał Shu.
- Bo mogę.- uśmiechnęłam się.
- Śpij już.
- Dobrze, zaniesiesz mnie do łóżka?- zapytałam chłopaka przyczepiając się do niego.
- Tak jasne.- i momentalnie znalazłam się w łóżku, ale nie swoim, łóżku Shu. Pod pierzynką było tak cieplutko, przykryłam się kołdrą i powiedziałam:
- Dziękuję kochanie.- na te słowa poczułam jak przytula się do moich pleców.
- Proszę kochanie...- wtulił głowę w moje włosy.
- Moja klucha.- pogłaskałam go dłonią po włosach.
Zamknęłam oczy i poszłam w kime. Gdy się obudziłam leżałam wciąż w łóżku Shu. Nigdzie go nie widziałam, więc usadowiłam się w pozycji siedzącej ziewając.
Przypomniało mi się, że wczoraj wyszły mi kły. Podeszłam do lustra o ile jakieś było i spojrzałam w swoje odbicie, otwarłam buzię i zobaczyłam dwa wystające kły.- Ja nie wierzę.- mówiłam przyglądając się swoim zębom.
- Ja też nie.- usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i ujrzałam Laito.
- No laleczko to dzisiaj świętujemy!- kapelusznik przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. Zobaczyłam dopiero teraz,że jestem ubrana tylko w sweterek, tylko.
- Znikaj! Zboczeńcu!- machnęłam jedną ręką w ich stronę , nagle zabłysnęło żółte światło i wyszła z niego grupka wilków. Bracia się spłoszyli a pieski znikły.
- To było dobre ! Wilki ? Ciekawe...- pstryknęłam palcami a na mój czyn zabłysnęło to samo światło tylko naokoło mnie.
Kwestia kilku sekund zanim blask zgasł a ja obejrzałam się za siebie w lustro, zamiast tamtego swetra miałam na sobie piękną szarą sukienkę.Była ona wygodna, i nie obcisła, zakręciłam się wokół własnej osi a spód sukienki delikatnie się uniósł.
- Nie wiedziałam, że tak potrafię.- uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z pokoju. Poleciałam szybciutko do swojego pokoiku i umyłam twarz oraz związałam włosy w dwa kucyki z boku a resztę zostawiłam rozpuszczoną. Zeszłam po schodach na parter a tam jak się nie mylę Yui siedzi na kolanach Ayato a on zassał się w jej szyję pijąc krew.
- Aha... Dzień dobry. - stanęłam przed stołem i zobaczyłam, że blądynka odwraca głowę w moją stronę.
- Hej! Ochiyo? Co ty tu robisz?- zapytała schodząc mu z kolan chociaż było to trudne.
- Mieszkam. A ty? A nawet nie muszę pytać. Przecież widzę.- westchnęłam.
- Ale to nie- przerwałam jej.
- Dobrze nie jestem twoją mamą, możesz robić co chcesz. Mnie to nie obchodzi. - w głębi duszy myślałam po co ja tu przyszłam. A no tak! Jestem głodna.
- Idę coś zjeść a wy nie przeszkadzajcie sobie.- odparłam widząc minę Ayato, otworzyłam drzwi od kuchni i weszłam tam.( Rozegrała bym to trochę inaczej ,ale pisałam wcześniej, więc... i tak wstawiłam żeby było dobrze. A jak wgl minął wasz pierwszy tydzień nauki? Mi dobrze , ale zadań mam wiele. To miłego wieczoru pa!)
CZYTASZ
Przeznaczenie
FanfictionBo ludzie są dla wampirów jak lodówka, którą można otworzyć kiedy się chce i wyjąć z niej to, co najlepsze. Jak zabawka, którą bawi się chwilkę a później wyrzuca na śmietnik.