Zobaczyłam na okładkę. Książka wyglądała na dość starą taką, która ma 50 lat a może nawet 100. Każdy jej róg miał poharatane brzegi oraz jakby cała była owinięta pajęczyną. Bałam się trochę, ale otworzyłam księgę, na pierwszej stronie widniała jakaś stara fotografia rodziny Sakamakich cała zniszczona i brudna. Byli wtedy mali. Tacy słodcy.
( Wiem piękne)
- Ciekawe...- powiedziałam na głos delikatnie dotykając zdjęcia.
- Co?- obróciłam się w stronę głosu i ujrzałam Kanato.
Wystraszyłam się i książka wyleciała mi z rąk. Fioletowowłosy złapał ją szybko i sprawdził.- Skąd to masz? Teddy się pyta.- zapytał przeglądając kartki.
- Leżała u mnie na stoliku nocnym.- odpowiedziałam głosem bez większych uczuć.
- Ktoś tu powinien zostać ukarany.- dodał Laito siadając mi na kołdrze.- Laleczko nie ładnie...- zaczął się przybliżać.
- Nie ładne jest to, że chcę spać a wy mi przeszkadzacie.- powiedziałam odpychając mocno kapelusznika nogami w brzuch.
- Czego znowu się drzecie?- zapytał Ayato odpychając Laita w inną stronę. Sam usiadł na jakimś krześle.
- Subaru ty jej to dałeś ?- zapytał znowu z nikąd Reji biorąc książkę Kanato.
- A co cię to?!!- krzyknął i jak to on walną w ścianę.
- Ciszej...- dodał chyba najspokojniejszy z wampirów czyli Shu leżąc na parapecie.
- Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale w tej książce jest spisana wasza historia czy coś podobnego, to jest złe?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Nie twoja sprawa.- wtrącił się Reji. Moment i już go nie było.
- A może moja ? No dobrze jutro idziemy na lody.- odparłam opadając bezwładnie na poduszkę.
- Super !- Kanato uradowany wyszedł z pokoju tuląc misia.
Subaru znikł, Ayato to w ogóle se poszedł, Laito jak Laito zboka trzeba się pozbyć.- Wyjdziesz z tego pokoju czy mam cię wyprowadzić?- usadowiłam się w pozycji siedzącej i zapytałam kierując wzrok na kapelusznika.
- Laleczko ty mnie możesz nawet wyszczotkować!- odparł zboczeniec i powoli się do mnie zbliżał.
- Tak cię wyszczotkuję że się nie pozbierasz.- poczułam przypływ energii i mocno odepchnęłam go nogą, późnej chwyciłam i wykręciłam mu dwie ręce wychodząc z pokoju.
Wywaliłam go kopiąc w tyłek i mówiąc:- Dobranoc!- strzepnełam dłońmi i weszłam do pokoju.
Zamknęłam drzwi na klucz i obróciłam się w stronę łóżka, na które dedłam. Było cicho za cicho...- Ciszej...- Skierowałam głowę na Shu leżącego z zamkniętymi oczami na parapecie okna. Słuchał coś ? Nie wiem, ale miał słuchawki. Czasem jest tak, że niby ma się słuchawki, ale w ogóle się z nich nie korzysta,są po to by nie słuchać innej osoby, wyciszyć i nie przejmować się nikim.
- Co śpioszku?- ziewnełam.
Głośno westchnął odwracając głowę w stronę okna.
- Ej ja wiem, że mało mówisz, ale jesteś ze mną nie mógłbyś chociaż powiedzieć coś innego od ,,cicho" czy jesteś ,,problematyczna"- zapytałam leniuszka usadawiając się w pozycji siedzącej przodem do niego.
- Jesteś uciążliwa...- odpowiedział tonem bez większych uczuć.
- Ach!- zdenerwowałam się i obróciłam do niego plecami.- Dobranoc !- dodałam i położyłam głowę na poduszce zakrywając się po uszy kołdrą.
W pewnej chwili poczułam jego ciało przylegające do moich pleców. Ręce blądyna wylądowały na mojej tali mocno mnie obejmując.
- Shu?...- zapytałam obracając głowę w jego stronę.
- Ciszej... próbuje spać...- Odpowiedział i mocniej mnie przytulił.
- Dusisz...- Znowu głowa opadła na poduszkę.
,, Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę..."- pomyślał i pocałował mnie w szyję. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Ej weź przestań... - powiedziałam i się zarumieniłam.
- Rumienisz się wiesz?...,, Jesteś teraz taka bezbronna i niewinna, czemu nie potrafię ci tego powiedzieć ? Uwielbiam jak się rumienisz jesteś wtedy taka piękna..."- pomyślał i odsłonił mi ramiączko po tym pocałował mnie w bark.
- Shu! To krępujące !- dodałam i bardziej poczerwieniałam.
- Wiem...lubię gdy się rumienisz...- zaciągnął się moim zapachem,,co ja właściwie jej powiedziałem...?"
- A ja lubię gdy tak mówisz to takie słodkie. Kluseczko ty moja.- dodałam i przytuliłam się do niego.
- Kluseczko?...- zapytał i uśmiechnął się na swój sposób.
- Leniwa też mogę dodać.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Blądyn odwrócił moje ciało do niego i chwycił mój podbródek przybliżając do swojej twarzy. Otwarł oczy.
- Kluska cię kocha...- powiedział to bardzo cicho. Słysząc to poczułam wielką radość nic innego nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się do niego szeroko.
,,Kocham twój uśmiech...jest taki prawdziwy, dawno go nie widziałem, jest piękny..."- Ja ciebie też! - Zamiast przytulasa poczułam jego miękkie i ciepłe wargi. Oddałam pocałunek wplątując swoje ręce w jego puszyste włosy. Gdy się zakończył odczepiliśmy się od siebie, Shu zamknął oczy i położył leniwie głowę na drugiej poduszce.
Ja zrobiłam to samo tylko, że na moją poduszkę. Patrzyłam się na leżącego wampirka.,,Ale jesteś słodki jak mały kotek, bezbronny..."- myślałam i pogłaskałam go dłonią po jego policzku. Był zimny, blądyn szybko złapał moją dłoń i złączył nasze palce. Trzymał ją blisko siebie.- Jesteś jak mały kotek, uroczy kotek.- uśmiechnęłam się do niego.
- Dasz mi napić się twojej krwi?...- zapytał przysuwając swoje kły do mojego nadgarstka.
- Nie żeby coś, ale chociaż raz myślałam, że wytrzymasz bez picia mojej krwi.- Odpowiedziałam próbując wyrwać rękę z jego uścisku.
Chwycił go mocniej i pociągnął w swoją stronę otwierając oczy. Wylądowałam przy jego twarzy patrząc się na te piękne lazurowe ślepia.
- Ty lubisz w bark prawda?...wtedy bardziej mnie pragniesz...- jego słowa spowodowały u mnie rumieńce. Zamknęłam oczy, żeby nie napotkać jego spojrzenia, przybliżył swoje kły do mojego barku, poczułam przebicie skóry i zaczął pić moją krew, rękami objął mnie w tali przysuwając do siebie.
CZYTASZ
Przeznaczenie
FanficBo ludzie są dla wampirów jak lodówka, którą można otworzyć kiedy się chce i wyjąć z niej to, co najlepsze. Jak zabawka, którą bawi się chwilkę a później wyrzuca na śmietnik.