•17•

974 56 2
                                    

- Jestem wampirem...

- I co z tego? Przecież jestem dla ciebie tylko pożywieniem.
Nic nie wartą laską, którą można gryźć kiedy się chce?!- zaczęłam płakać.
Chciałam wstać, ale złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie.

- Przestań...- powiedział otwierając oczy i patrząc się na mnie.

- Czy ty nigdy nikogo nie kochałeś?- powiedziałam pod wpływem wrażeń, wycierając łzy z twarzy.

- Nie.- Odpowiedział jakże obojętnym tonem odwracając wzrok.

- Nawet swoją mamę?...

- Mamę?- westchnął i uśmiechnął się z pogardą.- Moja matka ograniczała mnie do wszystkiego co możliwe...

- A nie miałeś jakiegoś przyjaciela czy coś?- Zapytałam bardziej pewna.

- Zginął...

- Współczuję...

- Ludzie tak szybko umierają...

- Nie jesteśmy nieśmiertelni tak jak wy.- westchnęłam i wzruszyłam ramionami.

- Dlatego, nie rób tego...

- Czego?

- Nie kochaj mnie.- zamknął oczy.

- A czy ja w ogóle powiedziałam ,że cię kocham?- Zapytałam lekko zdenerwowana.

- To widać.

- Widać właśnie, że to ty jesteś zazdrosny. Bo wiesz gdy byś nie był to nie pocałował byś mnie na oczach kolegi.- dodałam z zainteresowaniem.

- Oddałaś...- uśmiechnął się na swój sposób, widział, że się zdenerwowałam.

- A może inaczej nie mogłam?

- Mogłaś nie oddać.

- Czemu ty mi tak działasz na nerwy! - krzyknęłam patrząc na niego.

- Ciszej...

~Zobaczymy czy ty za chwilkę mi oddasz, mam niezły plan...~ myślałam i przybliżyłam swoją twarz do jego podpierając się na rękach.
Miał zamknięte oczy, więc mogłam patrzeć się na niego godzinami. W pewnej chwili otworzy ślepia patrząc się na mnie. Szybko chciałam odsunąć się od chłopaka, ale przytrzymał mnie od tyłu rękami tak, że nie mogłam się odsunąć. Wsadził znowu dłonie pod moją koszule i delikatnie zaczął przejeżdżać swoimi zimnymi opuszkami palców po moich plecach, przeszedł mnie dreszcz.

- Czemu nie możesz przyznać, że mnie pragniesz?...- zapytał.

Zarumieniłam się obecną sytuacją.

- Weź, przestań to krępujące...- zaczęłam się odsuwać, ale nie mogłam bo zimne ręce chłopaka mnie ciągle trzymały.

- Rumienisz się wiesz...- Powiedział i przysunął się do mojej czerwonej jak buraczek twarzy, teraz nasze usta dzieliły milimetry. Serce zaczęło szybciej bić.

- Oddasz?...- zapytał i uśmiechnął na swój sposób.

- No chyba ty...- powiedziałam zakłopotana.

Wtedy złączy nasze usta w francuskim pocałunku, objęłam jego głowę od tyłu dosuwając swoje ciało do jego torsu, zaczęłam miętolić jego włoski. Były takie miękkie.
W pewnym momencie odchylił mi delikatnie ramiączko zaraz po tym złożył pocałunek na barku, znowu dreszcze i poczułam, że wbił swoje kły do mojej szyi. Nie bolało, odczułam rozkosz. To było wręcz przyjemne.

- Laleczko nie wiedziałem, że jesteś taka ostra...- usłyszałam głos Laito. Musiał to przerwać!!? Musiał ?

Shu znowu zobojętniał, odczepił się odemnie, zamknął oczy i oparł się o ścianę.
Ja też się od niego odczepiłam poprawiając ramiączko.

- Cześć.- Powiedziałam wstając.

- Masz teraz chemię. Prosto i w prawo.- dodał kapelusznik.

- Dzięki.- poszłam.

Lekcje jakoś minęły, szłam korytarzem do ostatniej na dziś sali lekcyjnej. Patrzyłam się przed siebie, ale kątem ucha słyszałam szmery jakiś lasek wpatrujących się we mnie.
Obróciłam głowę a one jakby nigdy nic rozmawiały ze sobą, z powrotem popatrzyłam się prosto, spostrzegłam, że na parapecie okna leży Shu. Otworzył oczy i przyglądał mi się, szybko spuściłam wzrok cała oblana pomidorkiem.
Dziewczyny widząc to popchnęły jedną  z nich na moich oczach wprost na chłopaka i zaczęła go podrywać. ~Co mogę zrobić, zaraz zaraz, jak do mnie chłopak podszedł to skończył na pocałunku więc może ja też powinnam ?~ myśli ciągle krążyły wokół mojej głowy, serce podpowiadało żeby iść i jakoś odgonić tą laskę, nawet po przez pocałunek.

W końcu podeszłam.

Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz