•11•

1.1K 67 4
                                    

Oglądałam ogród trzymając ciągle róże od Subaru, zobaczyłam Yori bawiącą się z Kanato koło willi. Podeszłam.

- Hej, wiesz co zrobiła Kyoko ?- Zapytałam patrząc na przyjaciółkę.

- Nie dało się nie usłyszeć.- uśmiechnęła się.

- Pacz Yori Teddy chce powiedzieć żeby ona sobie poszła.- to ostatnie dodał z pewnością, spoglądając na mnie z wrogością.(Dzikie rymy xD)

- Dobrze idę już, idę.- Powiedziałam oddalając się. Yori jeszcze coś do mnie szepnęła, ale już nie usłyszałam.

Szłam dalej do fontanny była piękna ogrodzona małymi murkami i kolumnami. Naokoło znajdowały się drzewa i krzewy, pięknie. Podeszłam do niej bliżej i położyłam ręce na podeście, woda delikatnie muskała moją skórę.
Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą spokoju.
Ptaszki zaczęły pięknie śpiewać, wsłuchałam się w  te kojące odgłosy. Usłyszałam szelest liści i otwarłam oczy, dostrzegłam sarenki biegnące koło drzew i kolumn.
W pewnej chwili jedna z nich zatrzymała się i odwróciła swoją głowę w moją stronę nagle się zerwała, za nią zobaczyłam  biegnące wilki. Stałam tak i patrzyłam się na to zjawisko, psy popatrzyły się w moją stronę i zaczęły do mnie podchodzić. Jeden zatrzymał się  się na metr przedemną patrząc się.

- Ochiyo...- powiedział do mnie! Przemówił !?

- Ty mówisz... Jak? Skąd znasz moje imię?- Zapytałam, ale nagle się zerwał, sama poczułam kogoś obecność na mną.

- Do zobaczenia wkrótce...- i znikł jak mgła.

Obróciłam się i ujrzałam braci, wszystkich braci.

- Czego oni chcą?!- krzyknął Subaru zaciskając pięść.

- A raczej co za kultura żeby przychodzić bez zapowiedzi...- dodał Reji poprawiając rękawiczki.

- Myślałem że odpuścili po tamtym, ale widzę, że będzie kolejna jadka!- krzyknął Ayato.

- Teddy nie pozwolę cię skrzywdzić!- mówił Kanato tuląc misia.

- Ej patrzcie Bitch chan tu jest...- Powiedział uśmiechając się dziwnie Laito w moją stronę.

-Dopiero teraz?- Zapytałam patrząc się na wszystkich. Widziałam  w oddali  Shu, ale on tylko patrzył się z nieukrywaną wściekłością. Podszedł do mnie i zarzucił na mnie swoją marynarkę.

- Dziękuję?

- Choć do domu, tu jest niebezpiecznie...- dodał i chwycił mnie za rękę. Zacisnęłam mocniej sama nie wiem czemu, ale  przy nim czułam się bezpieczna.

Idąc do domu napotkaliśmy koleżanki i zabraliśmy je wszystkie do domu, chłopak ciągle mnie obserwował i mocno trzymał za dłoń.

Weszliśmy i odrazu zaczęły się pytania dziewczyn.

- Co się dzieje?!- krzyczała podskakując Jun.

- A raczej co się stało?- pytała Kyoko.

- Kanato, czy wszystko jest dobrze?- Zapytała Yori podchodząc do chłopaka.

- Mamo! - mocno ją objął.- Boję się!

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze.- Powiedziała oddając przytulasa dziewczyna.

- Laito wytłumacz!- krzyczała Izanami podchodząc do kapelusznika.

- Myślę, że bitch chan ci powie.- Powiedział obracając głowę w moją stronę.

- Nie jestem suczką zboczeńcu!- walnęłam go czymś co miałam pod ręką.

- Ciszej...- Powiedział Shu i pociągnął mnie za rękę. Usiadł na parapecie a ja musiałam akurat pomiędzy jego nogami.

- Tą sprawą się zajmę, ale proszę aby Ochiyo tylko została.- podsumował Reji.

- Ale jak to, a ja nie  mogłabym?- Zapytała Izanami.

- Tylko Ochyio, czego w tym krótkim zdaniu nie rozumiesz?!- Powiedział z odrazą chłopak.

- No dobrze!- odparła koleżanka i wszystkie sobie poszły.

Zostałam sama. Znaczy z ludzi, byłam lekko poddenerwowana. Czekałam tylko na pytania, które zada Reji.
Wszyscy bracia zajęli swoje miejsca i każdy się sobie przyglądał, ale niestety ich wzroki  utkwione były na mnie.
Shu widząc to objął mnie w tali i przysunął do siebie.
Odchylił mi ramiączko i złożył na nim pocałunek. Zaraz po tym chciał się wgryźć, ale na szczęście mu się nie udało, bo w tej chwili Reji przemówił:

- Shu możesz to robić w swoim pokoju, ale nie tutaj...- Powiedział poprawiając okulary.

- Myślę, że bracią to nie przeszkodzi...- mruknął z zamkniętymi oczami i znowu pocałował mnie w bark.
Tym razem to już ja nie pozwoliłam się mu wgryźć. Szybko  się odsunęłam i powiedziałam:

- Nie słyszałeś co Reji powiedział! - usiadłam na drugim końcu parapetu z założonymi rękami. Widziałam uchyłkiem jego wystające kły z rozbawienia.

- Powiedz mi czy pamiętasz swoją rodzinę?- Zapytał mężczyzna.

Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz