- Nienawidzę cię jak możesz mówić mi takie rzeczy?! Jak?!- przyparłam jego głowę do bruku.- Jak?! - krzyczałam powstrzymując łzy. Wyczułam drugiego metr od moich pleców.
- Przez ciebie moja rodzina zginęła rozumiesz przez ciebie!!- krzyknął wypluwając krew.
- A przez ciebie moja też!!- krzyczałam tym samym tonem.
- Miałaś być moją siostrą!- te słowa mnie uderzyły. Puściłam go a sama padłam na podłogę.
- Co?!- pytałam.
- Tak łatwo cię nabrać, głupia krowo.- wstał a jedno co usłyszałam to krzyk wydobywany z domu. Upadłam, bo dostałam w tył głowy. Straciłam przytomność.
,,Mamo?
Mamo ? Gdzie jesteś?Otwórz oczy on ucieka."
Zamazany obraz wilków uciekających.
- Shin!- Krzyknęłam ostatkiem sił, obrócił się i spojrzał na mnie. Przechylił głowę i znikł we mgle.,,Dlaczego? Kim ja jestem? Mamo... Nie dajesz znaku.
Mamo?!"
,, Zrobił coś okropnego...
Co? I kto!
Twój ojciec mnie zdradził...
Jak ?! Co?! Mamo?!!"
Dźwięk ucichł a ja powoli wybudzałam się. Znajdowałam się w pokoju, jakiś taki dziwny. Biały, szpital. Wszystko sobie przypomniałam, Shin to mój brat. Niemożliwe.
Usiadłam i złapałam się za głowę, zimny wiatr powiał z otwartego okna żaluzje. Fakt już powoli zima, więc zimno daje o sobie znać. Auć! Spojrzałam na bark. Opatrunki i pewnie szwy, pleców nie widziałam, ale bolały i szczypały jak sól na ranę. Głowa mnie boli... Mamusiu jak ja wczoraj walczyłam... Ale wreszcie się przemieniłam.
Z nogami wszystko w porządku, ale jestem człowiekiem. Znaczy hybrydą, ale jestem,nie mam łap, czyli jakoś sama się przemieniłam. Ciekawe!
Do żył w ręce miałam wbity wenflon, co za ustrojstwo.
Do pokoju wszedł jakiś miły pan w fartuchu.- Witam dziecko jak się czujesz?- zapytał spokojnym i pełnym ciepła głosem.
- Czuje się dobrze.- Odpowiedziałam uśmiechając się.
- Posiedzisz tutaj jeszcze , pamiętasz co się stało?- mówił biorąc z szafek jakieś leki. Położył to na stolik obok mojego łóżka. I tej rurki od wenflonu.
- No...wilki mnie napadły. Wie pan chciałabym porozmawiać z moją mamą, ale jej nie mam. Nie mam rodziców.- czułam, że powinnam mu o tym wszystkim powiedzieć. Był taki dobry, wysłuchał mnie i coś czuję, że mnie zrozumiał.
- Mam takie pytanie słonko. Czy chciałabyś żyć normalnie?- zapytał a ja oniemiałam. Czy mi się tylko to zdawało.
- Skąd pan- przerwał mi.
- Kochanie ja znam cię bardziej niż ty siebie.- podał mi jakieś pudełeczko z pigułkami.- zjedz to, ale odpowiedz na pytanie czy chcesz nadal tam żyć? Z nimi?
- Tak.- zarumieniłam się.- Kocham go.- uśmiechnęłam się do niego.
- To dobrze. Weź je.- podał a ja połknęłam tabletki.
Zasnęłam. I znowu się obudziłam. Czy ja już wariuję?- zapytałam siebie w głębi duszy.
Byłam w swoim pokoju. Spostrzegłam, że na mojej kołdrze leży głową Shu. Biedaczek pewnie się o mnie martwił.
Delikatnie pogłaskałam go po głowie. Podniósł ją i chwycił mnie za dłoń.- Znowu cię zostawiłem.- mruknął.- Znowu pozwoliłem ci cierpieć. Czemu tak się dzieje?- zapytał przykładając swój policzek do mojej dłoni.
- Kochanie wcale nie.- powiedziałam powoli.- Tak się cieszę ,że tu jesteś.
- Czemu nie słuchałaś jak cię przed nimi ostrzegałem?!- mówił zdenerwowany.
- Shu, ja sama z nimi włączyłam, przemieniłam się w wilka!
- Idiotko! Nie mogę cię stracić. Czy ty nie rozumiesz jak się o ciebie bałem?- spojrzał mi w oczy, kocham je ta lśniące tęczówki w kolorze morza.
Ludziska ! Już 2000 wyświetleń! Dziękuję wam bardzo , tulę ❤❤❤ i pozdrawiam. Ślub miał być jako specjal na tą ilość wyświetleń, ale coś się porobiło, bo jesteście tacy świetni, że dobiliście dwóch tysięcy w taki krótki czas. Ale spokojnie przewiduje go jak skończę kolejny rozdział wtedy zaczną się przygotowania, więc będzie jak z bajki! Na ślub zaproszeni wszyscy chętni, zapraszam!To do następnego papatki 😘 😗
CZYTASZ
Przeznaczenie
FanficBo ludzie są dla wampirów jak lodówka, którą można otworzyć kiedy się chce i wyjąć z niej to, co najlepsze. Jak zabawka, którą bawi się chwilkę a później wyrzuca na śmietnik.