- Nie... proszę...- powiedziałam obracając głowę w inną stronę.
- Przecież to lubisz...- odpowiedział przybliżając kły do mojej szyi.
- Lubię jak ktoś odwzajemnia moje uczucia! Wiesz? Ale ty tego nie zrozumiesz bo nigdy nikogo nie kochałeś!- krzyknęłam zamykając oczy.
Cisza.
Otworzyłam powoli ślepia i zobaczyłam, że trafiłam w jego czuły punkt, poczułam się źle.- Shu...ja prze- przerwał mi wgryzając się w moje usta.
Oddałam pocałunek obejmując jego głowę od tyłu rękami i miętoląc jego włoski.
Odczepiłam się od chłopaka.
- Cicho...- dodał i znowu poczułam jego miękkie wargi przy swoich. To był długi i namiętny pocałunek.Gdy się zakończył odczepiliśmy się od siebie złapać oddech.
- Przepraszam...- powiedział spuszczając głowę, mówił to tak cicho, że usłyszałam tylko prze.
- Wybaczam ci, ale nigdy już mi nie mów takich słów? Dobrze?- Zapytałam patrząc na niego.
- Jesteś skomplikowana...- dodał otwierając oczy i wbijając swoje kły do mojej szyi. Bolało? Poczułam raczej nieograniczoną rozkosz.
- Ty bardziej... Ale cię za to kocham, ty mój mały leniuszku...- przytuliłam go mocno i głaskałam po miękkich włoskach.
Chyba mi się wydawało, ale mruknął jak mały kotek.
- Lubię tak...rób tak...- powiedział i pocałował mnie w szyję.Przeszły mnie przyjemne dreszcze i uśmiechnęłam się głaskając go po głowie.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Shu obrócił głowę w tamtą stronę a ja próbowałam się wywinąć, nim to zrobiłam drzwi się otwarły i stanął w nich Kanato.- Chodźcie na obiad.- powiedział.
Wyrwałam mu się mówiąc:
- Już idziemy!- Odpowiedziałam chwytając blądyna za rękę.
Kanato wyszedł przez drzwi. A ja wraz z Shu poszłam za nim. Gdy byliśmy już przed wrotami do salonu popatrzyłam się na zaspanego leniuszka, puszczając jego rękę.
Odziwo on nie chciał tego zrobić tylko złapał mnie mocniej i przysunął do siebie. Wylądowałam w jego torsie. Szybko się odsunęłam, ale chwycił mnie za podbródek zmuszając do patrzenia na swoje piękne lazurowe oczka.- Szuszka a co ty taki porywczy?...- powiedziałam uśmiechając się w jego stronę.
- Takiego mnie właśnie kochasz...- Odpowiedział i pocałował mnie. Oddałam pocałunek, ale za chwilę przerwałam.
- Masz rację bardzo cię kocham, ale teraz jest obiad a ty go smacznie zjesz bo jak nie to cię nakarmię.- dodałam otwierając drzwi.
Widziałam jego uśmiech, weszłam i przywitałam się.
- Dzień dobry!
- Witajcie...- Odpowiedział Reji poprawiając okulary.
Usiadłam do stołu przyglądając się potrawą umieszczonymi na nim.
(Nie ważne, że to nie ich stół heh)
-Smacznego! - wykrzyknęłam.
- Nawzajem Laleczko!- dodał Laito.
Jedzonko było pyszne. Nie będę się rozwodzić nad tym smakiem bo był naprawdę ciekawy. Po skończonym posiłku poszłam do kuchni pozmywać naczynia.
Przekręciłam zlew i myłam naczynia dużą, białą pianą.
Nagle poczułam kogoś za sobą.
Odwróciłam głowę w tą stronę i ujrzałam Rejiego.
Szybko skończyłam swoją pracę i chciałam wyjść, ale usłyszałam od niego:- Twoi rodzice... Byli świetnymi przyjaciółmi dla mojej mamy, ale ona tego nie widziała... Kiedy wilki napadły na nasz dom nie pomogła im, zginęli...- mył swoje naczynia.
- A pamiętasz chociaż jak wyglądali?- odwróciłam się w jego stronę.
- Twoja mama była wilkołakiem,a ojciec wampirem...
- To dlatego jestem hybrydą? Tak?
- Widzę, że jesteś bardzo spostrzegawcza...- dodał odwracając się w moją stronę poprawiając rękawiczki.
- Haha bardzo śmieszne!- klasnęłam dłońmi.
-Co teraz zamierzasz?- zapytał.
- Nie wiem nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Tęsknię za nimi, ale nie mogę przywrócić im życia. Nie pamiętam ich, nawet nie potrafię płakać za rodziną. Czy jest coś ze mną nie tak?
- To normalne jeżeli ich nie pamiętasz byłaś wtedy mała, niewinna i urocza... Teraz zresztą też...- powiedział patrząc się na mnie w taki sposób, że się zarumieniłam.
- Ej przestań! - zasłoniłam twarz rękami.
- Jesteś urocza wiesz?...- dodał z uśmiechem.
CZYTASZ
Przeznaczenie
FanfictionBo ludzie są dla wampirów jak lodówka, którą można otworzyć kiedy się chce i wyjąć z niej to, co najlepsze. Jak zabawka, którą bawi się chwilkę a później wyrzuca na śmietnik.