~Czasem się zastanawiam czy pomimo tego, że ludzie robią te wszystkie złe rzeczy to my ich nadal kochamy i chcemy żeby się zmienili.~
Po pocałunku spojrzałam w jego piękne lazurowe oczy i uśmiechnęłam się. On zamknął ślepia i opar się o poduszkę na sofie.
- Lubię cię...- powiedziałam siedząc na nim.
- Ja... ciebie też...- to drugie powiedział już troszkę ciszej, ale usłyszałam i się uśmiechnęłam.
- Wiedziałam!- krzyknęłam na co koleżanki mnie uciszyły.
Blądas uśmiechnął się na swój sposób. A ja spojrzałam na ekran telewizora, byłam już zmęczona i chciałam iść spać, ziewnełam. Zeszłam z jego kolan, pożegnałam się z wszystkimi i udałam się do mojego pokoju.
Ubrałam się w piżamę, rozpuściłam włosy i położyłam się spać.
Miałam dziwny sen związany z moją rodziną czy jest aż tak źle, że umarli ?
Obudziłam się z wrzaskiem i płaczem. Czemu aż tak mnie to zabolało, nie widuje się nimi już teraz,więc czemu nadal czuję się źle? Po prostu wzięłam poduszkę i zaczęłam płakać, leżąc bokiem ból mijał, ale jakaś cząstka człowieka zawsze będzie pamiętać, pamiętać te wszystkie czasy, które spędziło się z rodziną, zawsze będzie i nigdy tego nie zapomnimy. Ludzie zawsze płaczą na pogrzebach, ale po co, po co płakać nad grobem kogoś kogo się nawet nie znało?
Ja nigdy nie poznałam swojej rodziny, a może i dobrze?Poczułam ręce kogoś oplatające moją talię, przeszły mnie dreszcze i usłyszałam:
- Czemu płaczesz?
- Miałam zły sen z moją nawet nie wiem kim oni dla o mnie byli, ale nieważne...- Odpowiedziałam zmieszana.
- Śpij już...- Powiedziałam mocnej mnie przytulając i wtulając swoją głowę w zagłębie mojej szyi.
- No, ale śpisz w moim łóżku...- mówiłam zawstydzona.
- Spać nie dajesz...- mówił odsłaniając mi delikatnie ramiączko. Zaraz po tym złożył na moim barku pocałunek.
Przeszły mnie dreszcze i cała oblałam się pomidorem.
- Wiesz, jestem zmęczona i chciałabym odpocząć.- mówiłam łagodnie i zaczęłam się wiercić.
- Daj mi napić się twojej krwi...
- Czemu jesteś wampirem? Czemu nie możesz być normalnym chłopakiem tylko czymś takim...- pytałam zakrywając sobie głowę poduszką mokrą od łez - Czemu musisz pić moją krew?...
Nic nie odpowiedział tylko wbił delikatnie swoje kły w mój bark. Bolało? Jak mogło nie boleć, czasem się zastanawiam co ja tu robię i wciąż odpowiedź na to jest jakże prosta i oczywista : jesteśmy tylko pokarmem dla tych krwiopijców.
Obudziłam się rano twarz miałam całą mokrą od łez. Czemu ja tu jestem? Chce uciec? Ale nie mogę, coś każe mi tu zostać, ale ja nie wiem co to jest. Usadowiwszy się w pozycji siedzącej spojrzałam na zegarek była godzina 12:54.~Tak długo spałam ?~ myślałam.
Poszłam do łazienki się ogarnąć, ubrać umyć i uczesać włosy po czym spiąć je w wysoki kucyk. Zadania wykonane.- Gotowa!- krzyknęłam patrząc w lustro.
Wyszłam z pokoju chcąc pooglądać rezydencje braci. Jak się później okazało.
Cały dom był naprawdę ładny idąc tak i oglądając sufit wpadłam na kogoś, na szczęście nie spadłam. Popatrzyłam na tą osobę była... a raczej był nim Laito.
- Cześć Bitch chan. Kogoś szukasz?- Zapytał patrząc się swoim zboczonym wzrokiem.
- Do widzenia.- Odpowiedziałam odchodząc.
- Nie tak prędko laleczko!- mówiąc to chwycił mój nadgarstek i przywar nim do ściany.
- Odczep się!- powiedziawszy to ugryzłam go w dłoń.
- Oj niegrzeczna dupeczka.- tym razem chwycił moją drugą rękę i przywarł ją do ściany, szybkim ruchem wziął pierwszą i zrobił z nią tak samo jak z tamtą. Niebezpiecznie się zbliżał do mojej szyi.
- Dureń...- w tym samym momencie obróciliśmy głowy na leżącego na parapecie Shu. Odetchnęłam wiedząc, iż jest krwiopijcą.
- Shu nie chcesz się przyłączyć?- Zapytał Laito kierując swój wzrok na blądyna.
CZYTASZ
Przeznaczenie
FanfictionBo ludzie są dla wampirów jak lodówka, którą można otworzyć kiedy się chce i wyjąć z niej to, co najlepsze. Jak zabawka, którą bawi się chwilkę a później wyrzuca na śmietnik.