•22•

933 55 8
                                    

Poczułam się źle, coś w środku we mnie pękło. Powstrzymałam łzy. Odeszłam na parę metrów.

- Dobrze! - krzyknęłam- Świetnie! Wiedziałam, że wampiry są potworami, ale miałam nadzieję, że jak ktoś kogoś kocha to zachowuje się inaczej, ale widzę, że jednak się myliłam. Czy ty w ogóle wiesz jaką krzywdę robisz mi mówiąc takie słowa?!- krzyknęłam.

- Zamknij się.- powiedział obojętnie wzdychając.

- Jesteś potworem...Jak mogłam pokochać takiego kogoś.- tym razem nie powstrzymałam łez, leciały jak z cebry.

- Przestań...- Powiedział obracając głowę w inną stronę.

- Jesteś DUPKIEM!- wykrzyknęłam mu to w twarz. Wyszłam z pokoju z hukiem zamykanych drzwi.

- Idiota, dupek, żałosny dupkoidiot!- krzyczałam na całą posiadłość.

Wbiłam do pokoju i glebłam się na łóżko. Czy płakałam? Po Tym co mi powiedział na pewno, ale nie mogę się dręczyć jakimś typem, który w dodatku jest wampirem i mnie no kocha w ogóle o co mu chodziło?! Mama zawsze powtarzała, że na wszystko przyjdzie czas.

Ale ja wciąż się nim zadręczam nie potrafię go nie kochać czemu?! Czemu ja muszę go kochać?! Zaczęłam płakać w poduszkę. Zasnęłam, albo raczej poróbowałam bo w śnie widziałam jego niebieskie jak morze oczy.
Obudziłam się była noc. Usadowiłam się w pozycji siedzącej spojrzałam na zegarek była godzina 24:00. Wstałam i zobaczyłam przez okno wracających do domu braci. Oparłam głowę na rękach a ręce na łokciach na parapecie okna. Liczyłam każdego wampirka wychodzącego z samochodu.

- 1 Laito, 2 Subaru, 3 Reji, 4 Kanato ,l, 5 Ayato i 6 Shu... Czemu akurat teraz podniósł głowę do góry idealnie w moje okno?

Spaliłam buraka i cofając się potknęłam o krzesło. Było tylko słyszeć jedno wielkie -Auć!

Szybko weszłam pod kołdrę żeby tylko nie usłyszeli. myślałam i w głębi duszy modliłam się do Boga.
Zasnęłam już spokojniejsza.

Obudziłam się rano, wstałam z łóżka, udałam się do łazienki ubrać i ogarnąć.

Ktoś zapukał w moje drzwi akurat jak czesałam włosy.
Podeszłam z rozpuszczonymi i je otwarłam w drzwiach stał Reji.

- Witaj...

- Dzień dobry...- odparłam związując włosy.

- Widzę, że w czesaniu włosów też jesteś słaba...

- Haha bardzo śmieszne, sama zawsze miałam problem z ich ogarnięciem.

- Siadaj.- Powiedział i momentalnie zrobiłam to.

- Wiesz, że nie musisz mi pomagać?- Zapytałam patrząc w lustro.

- To nie była prośba raczej rozkaz...- związał mi włosy w kłosa.

- Dziękuję.- Odpowiedziałam uśmiechając się w jego stronę.

- Shu jest szczęściarzem...- odparł patrząc w podłogę.- Nie potrzebnie go wczoraj zdenerwowałem...

- Co ty mu nagadałeś?!- Zapytałam wstając z krzesła.

- Coś na pewno...- wyszedł.

- Ej!!- krzyknęłam, ale już go nie było.

- Czy ktoś mi wytłumaczy co się dzieje?!- krzyczałam wyczekując odpowiedzi.

-Ciszej...

Obróciłam się w stronę głosu, na parapecie okna leżał Shu.

- Dasz ty mi wreszcie święty spokój?!- Zapytałam trzymając się za głowę.

Westchnął głośno.

- Nie spałam przez ciebie prawie całą noc!

- Śniłem ci się?...- zapytał otwierając oczy.

- Chciałbyś. - Powiedziałam zakładając ręce na piersiach. Obróciłam się tyłem do niego.
Poczułam jego ciepły oddech na szyi. Przeszedł mnie zimny dreszcz.

- Tak...- dodał i pocałował mnie w szyję.

- Nie dotykaj mnie!- krzyknęłam chcąc oderwać się od niego.
Chwycił mnie swoimi zimnymi rękami w talii i przysunął do siebie mocno.

- Dusisz mnie...- powiedziałam.- Zachowujesz się jakby we wczorajszym dniu nic między nami się nie stało... Ty myślisz, że po tym wszystkim ci wybaczę i będziemy żyć długo i szczęśliwie?!- spuściłam głowę w dół żebym tylko znowu się nie rozbeczała.

- Jesteś problematyczna...- Powiedział.

- Ty bardziej.- oddałam.

- Cicho już...- mocniej mnie przytulił.

- Jak ty to robisz, że po tym wszystkim nadal cię kocham?...- Zapytałam patrząc w podłogę, na którą spadła kropla wody.

- Kochasz mnie...- dodał całując mnie w szyję.

- No właśnie, w tym jest problem...- Odpowiedziałam wyrywając mu się.

Popatrzył się na mnie zaspanym wzrokiem.
- Daj mi napić się twojej krwi...- podszedł a ja odruchowo odsunęłam się do tyłu, toaletka nie pozwoliła iść dalej. Blądyn uśmiechnął się na swój sposób poczym położył swoje ręce obok mojego ciała.

Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz