3 lata później.
Maya wyrosła na piękną dziewczynę. Jej blond włosy zawsze upięte w niedbałego koka.
Uszy małe i płaskie, pełne usta. Figura jak u modelki.
Co dziennie ubrana w ciemne barwy. Ręce ozdobione w bransoletki z rzemyka aż po łokieć. Jej ulubione buty to czarne botki na lekkim obcasie. Co jest dosyć dziwne zważywszy na to, że dziewczyna większość czasu spędza w lesie na polowaniu.- Maya, kochanie gdzie jesteś? - słyszy głos swojego ojca.
- na górze! - odpowiedziała.
Po chwili drzwi do jej pokoju się otworzyły a w nich stał Eric i Oscar z ponurymi minami.
- co się dzieje? Wygladacie jak by wam kot umarł. - prychneła dziewczyna pod nosem.
- Maya... To nie jest śmieszne, mamy kłopoty. - odezwał się pierwszy Oscar.
- kłopoty? Co ty piperzysz... Przecież tu taj nigdy się nic nie dzieje.
- Maya! Słownictwo - pouczyl ją Eric.
- tatko, co się dzieje - pyta ponownie dziewczyna pocierając palcami swoje skronie.
- wilkołaki.... To się dzieje. - odpowiedział już zmęczony.
- boże.... Znowu, kiedy się skończy ta bezsensowna kłótnia pomiędzy nami? - zapytała zła. - powinniśmy połączyć siły w walce nad wamiprami, ale jak?, skoro ciągle o coś są jakieś zadymy.
- słońce ja wiem, jestem tego samego zdania. Ale dzisiaj alfa stada oglasil że na naszym terenie znajduje się bratnia dusza jego syna. I jeśli jej nie oddamy.... - przerwała mu nagle córka.
- to rozpęta wojnę... Tato, kim jest ta dziewczyna?
- nie wiadomo, on jej nie zna, tylko wyczuł jej zapach na naszych terenach a dokładniej na granicy z ich. - odpowiedział Oscar.
- czyli jesteśmy w dupie - mruknęła Maya.
-Maya, sło.... - nie dokończył już Eric, gdyż po chwili jego córki nie było w pokoju.
Było tylko słychać trzask drzwi wejściowych a przez okno widać drobną postać dziewczyny biegnąca w stronę lasu.
- ona jest nie możliwa. - powiedział na głos Eric.
- a jej nie wyparzona buźka jest jeszcze lepsza - odpowiedział Oscar, za co został obdarzony piorunujacym spojrzeniem Erica.
- no co? Taka prawda, wygląda jak anioł ale charakterek ma bojowy, współczuję jej przyszłemu facetowi. - powiedział ze śmiechem Oscar.
Na co usłyszał w odpowiedzi donośny śmiech przyjaciela.
- wiem stary, ja też.
Maya chwilę później była już na granicy terytorium łowców, a dalej zaczynały się tereny wilkołaków.
- beto, wyjdź z ukrycia, chce porozmawiać. - wykrzyczała dziewczyna.
- czego - warknął zły.
- wiecie już kto jest bratnią duszą przyszłego Alfy? - zapytała z nadzieją.
- nie, nie możemy wejść na wasz teren, dlatego tylko poprzez starcie możemy to zakończyć.
- ty już zdurniałeś do reszty, jakie starcie? Wystarczyła by tylko normalna rozmowa. - oczy wilkołaka zrobiły się ciemne ze złości. Stanął w pozycji bojowej. Na co dziewczyna nie została mu dłużna. Wyciągnęła szybko łuk i strzałe ze srebrną grota i napreżyła na cięciwie.
- nie warcz na mnie zapchlony kundlu, bo ci w dupe wsadze ta srebrną strzałe, przyszłam tu z propozycją dla was.
Oczy dziewczyny zaswieciły się, wiedziała że ma już go w garści. Nie bez powodu każdy boi się tej dziewczyny. Nawet wilkołaki wiedzą, że jest dla nich niebezpieczna.
- jaką? - zapytał już spokojnym głosem i widocznym strachem w oczach.
- jutro wasz przyszły alfa wejdzie na nasze tereny, będzie mógł poszukać swojej mate, ale wzamian chcemy od was współpracy, połączenia siły nad walką z pijawkami.
Wilkołak przekazał wiadomość w myślach do swojego przywódcy. Po chwili odezwał się.
- zgoda.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę swojego domu. Teraz musi poinformować swojego ojca o jej umowie z wilkołakami i przygotować wszystkich członków wspólnoty, na pobyt kundla na ich terenie.
Jako córka lidera łowców, to ona ma w przyszłości uzyskać ten status, więc tak naprawdę, to Maya już zajmuje się większością spraw w wspólnocie.
CZYTASZ
Ustrzelić Mate
WerewolfOstrzegam błędy. Nie czytaj jeśli Ci one przeszkadzają. -powiedz, że chcesz tego tak samo jak ja - wyszeptał żarliwie. Złote oczy wpatrywały się teraz we mnie z oczekiwaniem. -ja.. - przerwałam na moment bo wszystko co do tej pory się działo międ...