21

4K 150 11
                                    

Maya:

Wbiegłam do pokoju luny tak jakby się za mną paliło, zatrzaskując za sobą mocno drzwi. Oparta o nie plecami zjechałam w dół, siadając na zimnych panelach.

- to tylko głupi pocałunek - próbuje sobie tłumaczyć - nic nie znaczący, długi i namiętny pocałunek.

Cichy jęk niezadowolenia wydostał się z mojego gardła. Choćbym starała się jak mogę zaprzeczyć wszystkim emocją, jakie pod czas pocałunku czułam wiem, że to nic nie da.
Jestem między młotem a kowadłam, nie tak wyobrażałam sobie moje życie jeszcze jakiś czas temu.
To tak jak by ktoś, a w tym przypadku coś, zmuszało mnie do po kochania kogoś, na kogo nigdy bym nie spojrzała.
Akceptacja tego jest bardzo trudna.

Podniosłam się z ziemi i wyszłam z pokoju, następnie skierowałam się przed dom z zamiarem małego treningu, który zawsze działał na mnie uspokajająco.  To taka moja forma relaksu , może się wydawać dziwna dla innych ale dla mnie jedyna skuteczna.

Już po pół godzinnym wysiłku moje mięśnie się rozluźniły a cały sters się ulotnił. Przez tą krótką chwilę zapomniałam o wszystkim i o wszystkich.

- co tu robisz Maya? Robi się chłodno, lepiej wejdź do domu. - zatroskany głos Izabelli sprowadził mnie na ziemię.

- zrobiłam sobie trening dla zabicia czasu - małe kłamstwo jeszcze nikogo nie zabiło - która jest godzina?

- zaraz kolacja, zjesz w pokoju luny?

- nie, pójdę się wykąpać i przyjdę do kuchni.

- cieszę się, mam rozumieć że wyjaśniłaś sobie wszystko z moim wnukiem?

- ehh, no nie dokońca bym to tak nazwała. Ja na niego krzyczałam, on mnie przepraszał,  później powiedziałam, że potrzebuję czasu  by to przemyśleć a koniec końcowi pocałował mnie, czym totalnie  mnie zbił z pantałyku.

- a to cwaniaczek, wykorzystuje więź mate by zminimalizować twoją złość na niego. Wiesz co, pokaż mu, że to na ciebie nie działa, niech się chłopak zacznie bardziej starać. Masz moje pozwolenie na utarcie mu trochę nosa. - wielki złowieszczy uśmiech wpłynął na twarz Izy i moją.

- podoba mi się twój pomysł. Tak właśnie zrobię.

Po chwili Izabella wyszła z pokoju a ja wzięłam szybki prysznic. Gotowa i zwarta do działania ruszyłam do kuchni.

- dobry wieczór  wszystkim - przywitałam się a następnie usiadłam na wolnym miejesu koło Alfy.
Czułam na sobie wzrok Mika, ale postanowiłam nie zwracać na niego uwagi.

Kiedy każdy skończył jeść,  zaczęli się rozchodzić  i wracać do swoich zajęć.
Ja również miałam taki zamiar.

- nie ignorur mnie - usłyszałam za sobą, kiedy miałam przekraczać próg kuchni.

- nie wiem o czym mówisz - odpowiedziałam i wyszłam.

Postanowiłam udać się do salonu w celu obejrzenia jakiegoś filmu. Skacząc z kanału na kanał, kątem oka zauważyłam Alfe w progu drzwi, opierającego się o futrynę.
Jednak postanowiłam go dalej ignorować.

- możemy porozmawiać? - zapytał

- nie - szybka odpowiedź wyleciała z moich ust, nie odkrywając spojrzenia od telewizora.  Jakoś rozmnażanie słoni na Animal planet w tej chwili wydawała mi się bardziej interesująca.

- proszę - dodał, poczym zrobił kilka kroków w moją stronę.

~o tak blagaj mnie teraz ~ pomyślałam.

Ustrzelić Mate Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz