4

7.4K 293 12
                                    

- niech mnie ktoś zabije, nigdy w życiu nie zgodzę się na to by ten kundel mnie dotykał -  powiedziała oburzona dziewczyna, siadając jednocześnie na obrotowym fotelu ojca.

- Maya, słońce pamiętaj o umowie, musisz dotrzymać obietnicy daną Alfie. Będziesz musiała z nimi iść. - Eric był stanowczy ale było można wyczuć nutkę troski w głosie  o córkę.

- Maya, ja wiem że to jest dla ciebie trudna sytuacja, ale masz moje słowo, że będziesz mogła odwiedzać  ojca kiedy będziesz chciała, a w naszym domu włos ci z głowy nie spadnie. Jednak, będziesz pełniła obowiązki związane z naszym stadem jako luna. Przyszła luna watahy "ostrego kła" .  Mike już nie długo przejmie po mnie stanowisko. - obwieścił Syriusz.

Dziewczynie nie podoba się ta wizja przyszłości. Pragnie jednak pokoju między ich rasami i połączenia sił.

- w porządku, ja dotrzymuje słowa. Pójdę z wami. - odpowiedziała ze smutkiem w głosie. - ale, jeśli ten kundel dotknie mnie  bez mojej zgody,  urwe mu jaja i zrobię sobie z nich talizman - warkneła ostrzegawczo w stronę Mike. - czy to jasne dla ciebie parszywy sierściuchu?

Chłopak popatrzył się chłodno w stronę swojej mate.
- jeszcze będziesz mi posłuszna... Kotku. - odpowiedział z jadem w głosie.

- nie mów tak do mnie pchlarzu bo mnie popamiętasz.

- mam nadzieję że ten ostry języczek potrafisz też używać do innych czynności z takim samym zapałem. - odpowiedział prowokacyjnie chłopak.

- to co potrafi mój język, gówno cię obchodzi bo i tak go nie zasmakujesz kundlu.

- spokój!! - uniósł  głos Alfa.- nie obchodzi mnie to co kto potrafi, ważne by wataha miała lune, dzięki której przetrwa.  A ty synu- skierował teraz słowa tylko do Mike. - musisz  dbać o nią czy ci się to podoba czy nie.
Mężczyzna użył  tonu Alfy, dzięki któremu jego syn jak i każdy inny wilkołak musi mu się podporządkować.

- tak jest Alfo. - syknął z niechęcią Mike.

- Maya... Ciebie również proszę o nie utrudnianie tej jakże skomplikowanej już sutuacji. - ostrzegał córkę Eric.

- ale tato...

- nie ma żadnego ale. Bez dyskusji młoda damo. - odpowiedział surowo.

- to będzie istne piekło - mruknęła pod nosem dziewczyna.

- widać jest jedna rzecz z którą się ze sobą zgadzamy - odpowiedział Mike.

Dziewczyna  zdaje sobie sprawę z tego, że jej wolne dotychczas życie właśnie dobiegło końca. Nie mówiąc już ani słowa udała się do swojego pokoju w celu spakowania się.

Dwie godziny później nadszedł czas opuszczenia terenów łowców i pożegnanie się ze swoim ojcem.
Maya jest na siebie zła, za ten pomysł z wypuszczeniem wilków na ich teren. Ale nigdy nie złamała żadnej obietnicy, więc i tym razem chce dotrzymać danego słowa.

- odwiedzaj mnie często córeczko,  i proszę cię spróbuj chociaż być miła i dać szansę temu chłopakowi. Więź mate nie tyczy się tylko wilkołaków, ona również będzie na ciebie działać. - Eric szepnął do ucha  córki.

- poprostu super, zamiast polować na kupę futra  ja mam z nią dzielić życie. - sarkazm wypłynął z ust dziewczyny.

- Maya... - odezwał się ostrzegawczo ojciec dziewczyny.

- już dobrze, trzymaj się tatusiu.- przytuliła  ojca na pożegnanie. - Jeśli dojdą cię słuchy że syn Alfy nie żyje, możesz być pewny, że to będzie  moja zasługa - dodała  z przekąsem.

- Maya!! - ostry, ostrzegawczy  ton Erica można było usłyszeć nawet w promieniu kilku kilometrów.

- już ją lubię, może ułoży mojego syna do pionu - dodał Syriusz z nutką rozbawienia.

- jak na wilkołaka, jest Pan całkiem spoko. - dodała Maya.

- pora się zbierać drogie dzieci. Wataha czeka.

Już po chwili  dwóch wilkołaków i jedna łowczyni, siedzieli w aucie. Kiedy ruszyli  dziewczyna odwróciła głowę w stronę okna, z żalem w sercu prubuje zapamiętać otoczenie i pożegnać się w myślach ze swoim byłm już, szczęśliwym życiem. 

- tylko się nie popłacz kruszynko.

- jeśli Ci życie miłe, to na litość boską Mike, zamknij swój krzywy ryj. - odpowiedziała z przekąsem Maya.

- ja się zastanawiam, co mój wilk w tobie widzi, bo ja nie mogę niczego ciekawego dostrzec.

- synu co ja mówiłem odnośnie traktowania naszej przyszłej luny. - ostrzega alfa.

- tak, tak.... To ja już może lepiej nic nie będę mówił.

- no w końcu....  przynajmniej cisza mi zostanie, bo spokoju raczej nie uracze. - dodała Maya.

Reszta czasu minęła dziewczynie w zaskakująco szybkim tempie na słuchaniu muzyki z telefonu. Kiedy oderwła  wzrok od urządzenia, dostrzegła  wielką wille  w bardzo nowoczensym stylu. To on... Jej nowy dom.

Ustrzelić Mate Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz