16

4.7K 183 5
                                    

Eric :

Nastał nowy dzień, zaledwie kilka godzin temu skończyła się wojna.
Siedzę w poczekalni przed salą mojej córki. Obok również siedzi lewdo trzymający się na nogach Mike. Po nastawieniu barków, chłopak zdecydował nie odchodzić spod sali swojej mate nawet na krok.

- Mike, idź odpocząć lub zająć się przygotowaniem do pogrzebu poległych. Ja  tu będę czekać, jak coś się będzie działo dam ci natychmiast znać.

- nie Eric. Ja muszę tu być. Ona mnie uratowała kosztem siebie . Mimo że wcale tego nie musiała robić.
Jest moim mate, i czy tego chcę czy  nie, darze ją głębokim uczuciem, nie zostawię jej teraz samej.

- Maya to silna dziewczyna, wyjdzie z tego.... Musi.

- czemu ona to zrobiła? Czemu uratowała mnie? Codziennie dawała mi jasno do zrozumienia że mnie niechce. A teraz walczy o swoje życie.- ostatnie zdanie ledwo przeszło chłopakowi przez gardło, zauważyłem nawet lekko szklane oczy.

- słuchaj mnie uważnie ,  z tego co mi wiadomo, więź mate nie działa tylko  na wilkołaki,  z tego co zauważyłem Maya została oznaczona przez ciebie,  tylko w jej przypadku rozum mówi jedno a serce drugie. Widocznie ta więź ją do tego zmusiła. Chociaż muszę przyznać, że obserwowałem was przy ognisku, i albo mi się wydawało albo Maya zaczyna akceptować swoje przeznaczenie.

- może ma Pan rację.  Bardzo bym tego chciał, pragnę tylko jej akceptacji.

Z sali córki wybiegła pielęgniarka, nawołując przy tym głośno lekarza.

- co się dzieje? - zapytał Mike.

- dziewczyna... Ona... - kobieta przez szok, który ma wymalowany na twarzy, nie może się wyłowić.

- dziewczyna, co? - podniósł głos chłopak

- ona, się wybudziła.  W dodatku jej rany zniknęły. - wysłowiła się w końcu pielęgniarka.

- dzięki Ci boże, że nie odebrałeś mi córki - zawołałem uradowany.

- można ją zobaczyć? - spytał chłopak.

- jeszcze nie, najpierw  lekarz musi dokładnie zbadać pacjentke. Jeśli nie będzie przeciwwskazania to lekarz was wpuści.

Kiwneliśmy oboje głowami na znak zrozumienia, poczym oboje usiedliśmy na fotelach przed salą. Radość z naszych twarzy nie schodziła.

Maya:

Dryfuje, tak to odpowiednie słowo tego co odczuwam. Wszech obecna ciemność ogarnęła moje ciało, mimo to, czuje ogromny ból w klatce piersiowej. W mojej głowie pojawiły się obrazy z walki. Bezbronny Mike, wampir, ja rzucająca się by go zasłonić, ogromny ból w piersi, i strzała trafiona w pijawke. To ostatnie co pamiętam.
Mimo że nie mogę otworzyć oczu, odzyskałam część świadomości. Skupiam się na miejscu z którego czuje nie przyjemny ból, by po chwili muc cieszyć się jego brakiem.   Jeszcze raz próbuje otworzyć oczy i w końcu mi się to udaje. Obok mnie stała kobieta w stroju pielęgniarki, a jej wyraz twarzy okazywał szok i niedowierzanie. 

- proszę się nie ruszać, wezwe lekarza. - odezwała się po chwili.

W sumie i tak nie miałam zamiaru wstawać, więc grzecznie czekam na przybycie doktora.

Kiedy się zjawił, zadawał kilka pytań odnośnie mojego samopoczucia. Później osłuchał mnie, sprawdził parametry życiowe i miejsce gdzie powinna być rana, ale już jej nie ma.

- to bardzo dziwne, ale nie ma pani  śladu po urazach. W sumie to jest Pani okazem zdrowia. -  powiedział doktor.

- uleczyłam się podczas mojej nie pełnej świadomości. - odpowiedziałam szybko.

Ustrzelić Mate Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz