- proszę, bądź moja
Że co? Pomyślałam.
- Mike to nie....
- nie dziś, nie jutro, dam ci czas, tyle ile go będziesz potrzebować - powiedział, czym mnie totalnie zaskoczył.
- Mike, ja.... sama nie wiem co mam ci powiedzieć.
Usiadłam na drewnianych schodach, czując, że nagle zabrakło mi siły. Moje ciało przestało ze mną współgrać. Nogi zrobiły się jak z waty, serce waliło jak młot, nagle zrobiło się strasznie duszno i gorąca. Boże... Ja chyba zaczynam go naprawdę lubić.
Nie, nie nie...nie tak szybko.- ty dalej nie rozumiesz...
Nas nic nie łączy, to nie jest nasz wybór. Więź mate z nas obojga zakpiła i dobrze wiesz, że gdyby nie ona, nigdy między nami do niczego by nie doszło.- to nie tak... -chciał coś powiedzieć ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
- jeszcze nie skończyłam!
Ja nad tym nie panuje, ty zresztą też nie, my nie mamy poprostu wpływu na to co robimy, gdy jesteśmy zbyt blisko siebie. Może kiedyś coś nas połączy ale nie oczekuj za wiele.- czyli co? Nie chcesz teraz spróbować? - spytał całkiem spokojnie.
-czas, nie wszystko odrazu. Sam powiedziałeś, że poczekasz.
- nie wierzę! Ty masz jeszcze nadzieje, że uciekniesz od przeznaczenia? - zapytał zaskoczony, jednak nie uzyskał odpowiedzi. - Ty się poprostu boisz - dodał po chwili.
- ja? Ciekawe czego? - co mu do tego łba strzeliło.
- boisz się, zbliżyć do mnie. Boisz się, że możesz coś poczuć. Boisz się tego uczucia. - ma całkowitą rację ale przecież nie przyznam się do tego.
- większej głupoty nie słyszałam.
- to czemu nie patrzysz mi teraz w oczy?
No i tu mnie skurczy byk ma.
- jestem zmęczona, porozmawiamy później - najlepiej nigdy, pomyślałam.
Nie czekając na jego odpowiedź poszłam do swojego pokoju, to właśnie tam mam ochotę spędzić resztę dzisiejszego dnia, a przynajmniej do czasu naszego spotkania z nimfą.
****
-zaraz będziemy na miejscu- głos taty roznosi się echem po lesie, czym wyrywa mnie z moich rozmyślań.
Jesteśmy w drodze do najbliższego jeziora, za kilka minut będzie północ, co oznacza, że zaraz się dowiem co dokładnie nam teraz zagraża.- to tu - poinformował nas Mike.
Całą drogę przemierzaliśmy w ciszy.
Każdy z nas był poddenerwowany spotkaniem z Elesmerą.
Chociaż w moim przypadku to była raczej chęć unikania jakiego kolwiek kontaktu z Alfą. A spotkanie z moją kuzynką to tylko dobra wymówka.Wszyscy stanęliśmy przy brzegu jeziora, czekając na przybycie nimfy.
W pewnym momencie poczułam się bardzo dziwnie, miałam nie odpartą ochotę wejść do wody i z niej nie wychodzić.
To było takie dziwne a jednocześnie wspaniałe.
Kiedy moje nogi zetknęły się z taflą zimnej wody, za plecami usłyszałam głos taty.- Maya, co ty robisz?
-nie wiem to jest silniejsze ode mnie, muszę wejść do wody.
Już po chwili byłam w wodzie od pasa w dół. Moi towarzysze obserwowali każdy mój najdrobniejszy ruch.
Poczułam dziwne mrowienie w nogach, które po chwili przeszło na całe ciało.
- to bardzo dziwne uczucie. - powiedziałam na głos.
CZYTASZ
Ustrzelić Mate
WerewolfOstrzegam błędy. Nie czytaj jeśli Ci one przeszkadzają. -powiedz, że chcesz tego tak samo jak ja - wyszeptał żarliwie. Złote oczy wpatrywały się teraz we mnie z oczekiwaniem. -ja.. - przerwałam na moment bo wszystko co do tej pory się działo międ...