Pogrążona we własnych myślach, Maya spędziła kilka godzin przy oknie. Kiedy w końcu się ocknęła, za oknem było już ciemno. Niebo zaścielone gwiazdami i duży księżyc, rzucający całkiem sporo światła na las.
- tęsknię za wami, nie wiem ile jeszcze tu wytrzymam - mruknęła cicho pod nosem.
Podeszła do szafy, wyciągnęła z niej swoje krutkie spodenki dresowe, podkoszulek i czystą bieliznę i z zamiarem umycia się, udała się do łazienki. Zamknęła drzwi na zasuwkę a następnie szybko rozebrała się i weszła pod prysznic. Kiedy była już czysta wyszła z kabiny i wytarła swoje ciało w puchaty ręcznik. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi.
- kto tam? - spytała.
- to ja możemy porozmawiać?
- nie, odejdź i nie wracaj Mike.
Kiedy już nic nie odpowiedział, dziewczyna szybko się ubrała. Chciała wyjść z łazienki, miała nadzieję, że jej nie proszony gość opuścił jej pokój. Niestety się myliła. Po otworzeniu drzwi ujrzała bruneta , który siedział na brzegu łóżka i wpatrywał się we własne dłonie.
- mówiłam żebyś poszedł.
- nie zajmę ci dużo czasu.... Proszę. - Maya była pod wrażeniem, pierwszy raz słyszała od Mike słowo proszę.
Usiadła na fotelu pod oknem i...- gadaj, nie mam za dużo czasu. Nie dla ciebie.
Na twarzy chłopaka można było zauważyć złość i coś jeszcze, czyżby smutek?
- no więc- zaczął nie pewnie. - chciałem tylko.... Ja chciałem tylko przeprosić... Tak przeprosić. Więc przepraszam. Nie powinienem podnosić głosu na ciebie, a tym bardziej ręki.
Dziewczyna nie mogła uwierzyć, chłopak który nie okazuje nikomu uczuć, nie potrafi szanować nikogo, nagle ją przeprasza.
- daruj sobie te przeprosiny, zapewne Syriusz ci kazał tu przyjść. Ja nie chce słuchać przeprosin.... Nie źle powiedziałam, nie chce słuchać nie szczerych przeprosin. Poprostu wyjdź już z mojego pokoju i daj mi odpocząć. Chcę być sama. WYJDŹ. - ostatnie słowo mocno zaznaczyła.
Chłopak wstał z łóżka i ruszył do drzwi. Kiedy był już przy wyjściu odwrócił się w stronę dziewczyny.
- to było szczere, jeszcze raz przepraszam.
Wyszedł i zamknął drzwi za sobą. Maya siedziała na fotelu i próbowała przetrawić to co chłopak do niej powiedział.
Nie przypuszczała, że ktoś taki jak Mike, może przyjść tu z własnej, nie przymuszonej woli, by przeprosić.
Ale z drugiej strony, więź mate przecież istnieje i całkiem możliwe, że to tylko przez nią tu był. Jego wilk tego pragnął, ale on sam nie.- nie to nie był jego pomysł. - powiedziała do siebie.
Dziewczyna w końcu udała się do swojego łóżka. Zatopiła się w ciepłej pościeli i odpłynęła do krainy Morfeusza.
W tym czasie Mike, zastanawiał się nad wydarzeniami z ostatniej doby.
Wiedział, że stracił zaufanie ojca, że jego mate go nie chce i nim gardzi, w dodatku sam nie wiedział co czuje do dziewczyny. Więź mate, nie ułatwia mu odnalezienia się w tej sytuacji. Jego drugie ja pragnie dziewczyny.
To jego wilk kocha Maye.- cholera, co ja mam robić - pyta siebie samego, licząc że wpadnie mu do głowy jakiś pomysł.
~zaakceptuj naszą mate i zrób wszystko byśmy byli szczęśliwi. ~ krzyczy jego wilk.
- zamknij się już w końcu. Po co mam się starać jak ona nas i tak nie chce.
~ jak nie spróbujesz, to nie będzie nas chciała, walcz Chłopie, pokaż kto tu nosi w tym towarzystwie spodnie. ~ zachęca go wilk
CZYTASZ
Ustrzelić Mate
WerewolfOstrzegam błędy. Nie czytaj jeśli Ci one przeszkadzają. -powiedz, że chcesz tego tak samo jak ja - wyszeptał żarliwie. Złote oczy wpatrywały się teraz we mnie z oczekiwaniem. -ja.. - przerwałam na moment bo wszystko co do tej pory się działo międ...