6

6.9K 243 15
                                    

Pogrążona we własnych myślach,  Maya spędziła kilka godzin przy oknie. Kiedy w końcu się ocknęła, za oknem było już ciemno.  Niebo zaścielone gwiazdami i duży księżyc, rzucający całkiem sporo światła na las.

- tęsknię za wami, nie wiem ile jeszcze tu wytrzymam -  mruknęła cicho pod nosem.

Podeszła do szafy, wyciągnęła z niej swoje krutkie spodenki dresowe, podkoszulek i czystą bieliznę i z zamiarem umycia się, udała się do łazienki. Zamknęła drzwi na zasuwkę a następnie szybko rozebrała się i weszła pod prysznic. Kiedy była już czysta wyszła z kabiny i wytarła swoje ciało w puchaty ręcznik. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi.

- kto tam? - spytała.

- to ja możemy porozmawiać?

- nie, odejdź i nie wracaj Mike.

Kiedy już nic nie odpowiedział, dziewczyna szybko się ubrała. Chciała wyjść z łazienki, miała nadzieję, że jej nie proszony gość opuścił jej pokój. Niestety się myliła. Po otworzeniu drzwi ujrzała bruneta , który siedział na brzegu łóżka i wpatrywał się we własne dłonie.

- mówiłam żebyś poszedł.

- nie zajmę ci dużo czasu.... Proszę. - Maya była pod wrażeniem, pierwszy raz słyszała od Mike słowo proszę.
Usiadła na fotelu pod oknem i...

- gadaj, nie mam za dużo czasu. Nie dla ciebie.

Na twarzy chłopaka można było zauważyć złość i coś jeszcze, czyżby smutek?

- no więc- zaczął nie pewnie. - chciałem tylko.... Ja chciałem tylko przeprosić... Tak przeprosić. Więc przepraszam. Nie powinienem podnosić głosu na  ciebie, a tym bardziej ręki.

Dziewczyna nie mogła uwierzyć, chłopak który nie okazuje nikomu uczuć, nie potrafi szanować nikogo, nagle ją przeprasza.

- daruj sobie te przeprosiny, zapewne Syriusz ci kazał tu przyjść. Ja nie chce słuchać przeprosin.... Nie źle powiedziałam, nie chce słuchać nie szczerych przeprosin. Poprostu wyjdź już z mojego pokoju i daj mi odpocząć. Chcę być sama. WYJDŹ.  - ostatnie słowo mocno zaznaczyła.

Chłopak wstał z łóżka i ruszył do drzwi. Kiedy był już przy wyjściu odwrócił się w stronę dziewczyny.

- to było szczere, jeszcze raz przepraszam.

Wyszedł i zamknął drzwi za sobą. Maya siedziała na fotelu i próbowała przetrawić to co chłopak do niej powiedział.

Nie  przypuszczała, że ktoś taki jak  Mike,  może przyjść tu z własnej, nie przymuszonej woli, by przeprosić.
Ale z drugiej strony,  więź mate przecież istnieje i całkiem możliwe, że to tylko przez nią tu był.  Jego wilk tego pragnął, ale on sam  nie.

- nie to nie był jego pomysł. - powiedziała do siebie.

Dziewczyna  w końcu udała się do swojego łóżka. Zatopiła się w ciepłej pościeli i odpłynęła do krainy Morfeusza.

W tym czasie Mike, zastanawiał się nad wydarzeniami z ostatniej doby.
Wiedział, że stracił zaufanie ojca, że jego mate go nie chce i nim gardzi, w dodatku sam nie wiedział co czuje do dziewczyny. Więź mate, nie ułatwia mu  odnalezienia się w tej sytuacji.  Jego drugie ja pragnie dziewczyny.
To jego wilk kocha Maye.

- cholera, co ja mam robić - pyta siebie samego, licząc że wpadnie mu do głowy jakiś pomysł.

~zaakceptuj naszą mate i zrób wszystko byśmy byli szczęśliwi. ~ krzyczy jego wilk.

- zamknij się już w końcu. Po co mam się starać jak ona nas i tak nie chce.

~ jak nie spróbujesz, to nie będzie nas chciała, walcz Chłopie, pokaż kto tu nosi w tym towarzystwie spodnie. ~  zachęca go wilk

Ustrzelić Mate Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz