12

5K 202 3
                                    

Perspektywa Mayi:

Co się do licha ze mną dzieję.
Z każdym dniem mam mniejsza ochotę na to, by zabić tego kundla.
W dodatku odpowiedziałam mu historie, której nigdy nikomu nie mówiłam. Zamiast trzymać się jak najdalej , cały czas coś przyciąga mnie do niego. Mimo, że rozum krzyczy trzymaj się z daleka,  to jednak serce błaga o więcej. Ale czemu? Skoro ja go nawet nie lubię.

Przerwała swoje przemyślenia, kiedy byłam już pod drzwiami pokoju.

Ale chwilA.... Coś jest nie tak.
Drzwi są lekko uchylone, a doskonale pamiętam że zamykałam je na klucz.
Ślady na podłodze, a dokładnie jakieś znikome ilości ziemi przy drzwiach ... Oznaczają że ktoś był w moim pokoju i może dalej tam być.
Cicho schyliłam się do moich butów, z pod jednego buta wysunełam mały nożyk. Tak.... Chowam scyzoryk w obcasie moich botków, to tak na wszelki wypadek, w końcu nigdy nic nie wiadomo, prawda!!

Ostrożnie i cicho uchyliłam drzwi. Rozejrzałam się po pokoju i.... Nic.
Żadnej żywej duszy.
Ale chwila.. Łazienka!
Podeszłam do drzwi od łazienki, po liczyłam do trzech i szybko je otworzyłam, przybierając pozycje do ataku. Ale to co tam zastałam, poprostu mnie zamurowało.

Zamknęłam  mocno oczy, po to by zaraz otworzyć je jeszcze szerzej. I niedowierzam. Dalej tu to wszystko jest.

Na ziemi rozsypane płatki różowych i czerwonych róż, na każdej półce i na ziemi ustawione małe żółte i białe świeczki, tworzące drogę do wanny. Moje zdziwienie było ogromne. Oczy prawie wyszły mi z orbit.
Podeszłam bliżej do wanny a w niej już była gorąca woda, w dodatku tak przyjemnie pachnąca. Zapewne z jakimś olejkami atomatycznymi.
Rozejrzałam się po łazience szukając jakiś poszlag, tego kto mógłby to zrobić. Ale nic nie zauważyłam.
Dopiero kiedy dotarło w pełni do mnie, co tu jest postanowiłam, że może już to w jakiś sposób wykorzystam.  Nie zastanawiając się dłużej nad tym kto mi to przygotował, poprostu się rozebrałam i zanurzyłam w ciepłej wodzie. Moje ciało odrazu się rozluźniło, i sama nie mogłam uwierzyć w to, że byłam aż tak spięta.
Po chwili poczułam koło mojego uda, że coś tam jest. I jakie było moje zdziwienie kiedy wyciągnęłam  z pod wody mała buteleczke, w której znajdował się jakiś kawałek papieru.
Nie zastanawiając się  dłużej poprostu ją otworzyłam i wyciągnęłam  zwiniętą kartkę.  W środku było napisane tylko tyle:

-proszę, przepraszam, dziękuję.
                                        ~M.

W tej chwili zrozumiałam.... Mike.
On to wszystko zaplanował. Dlatego też zagadał mnie w salonie, żeby ktoś mógł to wszystko przygotować.
Tylko po jaką cholere?

Po długiej relaksujacej kąpieli, poprostu udałam się do łóżka.
Moje powieki zrobiły się  ciężkie, a ja nie miałam zamiaru walczyć ze zmęczeniem. Po chwili byłam już  w objęciach morfeusza.

Następnego dnia kiedy otworzyłam oczy, moją uwagę odrazu przykuła pewna rzecz. Wstałam szybko z łóżka i ruszyłam w kierunku komody przy drzwiach.
Na niej leżała jedna lilia, błękitna lilia. Tylko jakim cudem, ona ma taki piękny kolor.
W moje oczy rzuciła się mała karteczka obok kwiata. Na niej widniał napis - miłego dnia.
Nie mogę uwierzyć, że chłopak narobił sobie tyle zachodu po to by mi sprawić przyjemność.
Będę musiała mu podziękować, mimo że robię to naprawdę rzadko.

Po  godzinie byłam już odświeżona i ubrana. Z zamiarem zjedzenia śniadania udałam się do kuchni.   Tylko jedno miejsce było wolno, a to oznacza że się musiałam lekko spóźnić.

- przepraszam za spóźnienie - powiedziałam w kierunku Syriusza.

- nic się nie dzieje, to tylko dwie minuty. Dobrze się spało? - zapytał.

Spojrzałam przez ułamek sekundy na Mika. Uśmiech sam wszedł mi na usta. Chłopak odwzajemnił go równie szczerze.

- yyy... Tak, tak. Bardzo dobrze.

- widzę że dzisiaj masz wyjątkowo dobry humor, to pierwszy raz od kiedy tu jesteś. - zauważył Alfa.

- tak, też się samej sobie dziwię.

I ponownie moje spojrzenie skrzyżowało się z Mika.

- cieszę się, że zaczęłaś się tu lepiej czuć. - dodał mężczyzna uważnie przyglądając się mi i własnemu synowi.

Kiedy skończyłam śniadanie, chciałam już ruszyć do mojego pokoju, ale  przed odejściem od stołu, poprostu nachyliłam się w kierunku Mika i cmoknełam go w polik.
-Dziękuję - cicho szepnęłam.

Widziałam mocno zdziwioną minę Chlopaka.

A kiedy wyprostowałam się  zauważyłam, że każdy w tej chwili wypalał w nas dziurę . A szczególnie Syriusz, który z wielkim wymalowanym szokiem przyglądał się naszej dwójce.

I wiecie co jest najgorsze?! ..... Dopiero teraz do mnie dotarło tak naprawdę co ja zrobiłam.
Miałam tylko podziękować, a ja go pocałowałam.  Spuściłam głowę szybko w dół, by zasłonić swoje zarzenowanie, które rosło z każdą sekundą i wyszłam z kuchni kierując się w stronę wyjścia z domu.

- boże co się ze mną dzieje.... Jestem idiotką!
Powiedziałam do siebie siedząc już na ławce w ogrodzie.

- witaj dziecko- odezwał się nagle głos jakiejś starszej kobiety.

- dzień dobry, przepraszam nie zauważyłam Pani wcześniej, byłam zbyt zamyslona.

- zauważyłam, i proszę cię mów mi Izabella.

- jak sobie życzysz Izabello, jestem...

- Maya, tak wiem. Jesteś mate syna Alfy. - przerwała kobieta dziewczynie.

- widzę że już wszyscy mnie tu znają,  za to ja praktycznie nikogo.

- och dziecko, daj sobie trochę czasu. Uwierz mi wiem co mówię.

-nierozumiem? - odpowiedziałam zdziwiona.

- nie jestem wilkołakiem, ja jestem zwykłym człowiekiem, kobietą, która została mate jednego z nich.

- ooo- wymsknęło mi się ze zdziwienia.

- byłam podobna do ciebie. Silna, niezależna, zawsze miałam coś do powiedzenia. Do czasu aż poznałam go. John był dziadkiem twojego przeznaczonego.

- to znaczy że Pani... To znaczy ty Izabello jesteś jego babcia. - dokończyłam zaskoczona.

- posłuchaj mnie dziecko uważnie. 
Chodź byś starała się ze wszystkich sił, nie wygrasz z przeznaczeniem.  Skoro jesteś mate wilkolaka będzie cię do niego ciągło w brew twojej woli. Jego do ciebie również. Widzę że już zostałaś oznaczona, a to się wiąże z tym, że będziesz czuć się przy moim wnuczku coraz bardziej swobodnie, będziesz odczuwać chęć spędzania z nim czasu i dotykania go. Nie walcz z tym. I tak nie wygrasz. Co najwyżej możesz tylko przedłużyć czas waszego pełnego połączenia. Ale przy tym będziesz krzywdzi i siebie i jego.  Ja wiem ze mój wnuk, jest jak duże dziecko, czasem go trochę ponosi, ale to dobry facet.  Powinnaś dać sobie i jemu szansę.
Zaufaj mi, byłam w podobnej sytuacji do twojej, walczyłam z przeznaczeniem jak najdłużej.  A ono i tak wygrało. Szkoda tylko że tyle czasu raniłam mojego mate.  Pokochałam go dopiero po ośmiu latach naszego związku z przymusu.  Do dziś pamiętam i żałuję mojego oporu i niechęci. Nie powtórz moich błędów. Uwierz że one bolą bardzo.  Ja muszę z tym żyć, a ty możesz to sobie zaoszczędzić, sobie i mojemu wnukowi również.

Po chwili  chciałam coś powiedzieć Izabelli, ale kiedy spojrzałam na puste już miejsce, zaczęłam się zastanawiać  nad tym ile czasu zajęło mi analizowanie jej opowieści. W dodatku jakim cudem ta starsza kobieta tak szybko zniknęła mi z pola widzenia.

Jedno jest pewne, to co kobieta mówiła o tym że będzie mnie do Mika ciągło, jest prawdą . A w mojej głowie ciągle słyszę słowa kobiety:nie walcz z tym i tak nie wygrasz.

Ustrzelić Mate Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz