Zakupy to ostatnia rzecz jakiej w tej chwili pragnęłam, jednak ja zawsze słowa dotrzymuje. Oczywiście Marta zalewała mnie serią pytań dotyczących mnie i Mika, chciała wiedzieć dokładnie jak to się stało, że się sparowaliśmy. Oczywiście nic jej nie powiedziałam bo po pierwsze, to tylko moja i Mika sprawa, a po drugie, sama do tej pory nie wiem, jakim cudem się na to zgodziłam, mój mózg po randce się chyba wyłączył a kontrolę nad ciałem przejeła więź ale czy żałuję? Odpowiedź jest na to prosta. Nie. Z każdym dniem moje uczucia do niego się nasilają.
Nie jest to jeszcze miłość bezwarunkowa i wieczna, ale dużo do niej nie brakuje.
Nie mam już zamiaru uciekać od niego, ja sama pragnę zagłębić się w to uczucie do samego końca.Z zakupami udałam się prosto do pokoju Mike. W sumie to już do naszego. Włożyłam do szfy nowe nabytki i w jakim szoku byłam, kiedy okazało się, że wszystkie moje rzeczy zostały już przeniesione.
Następnym celem na dzisiaj jest spotkanie się z Elesmerą.
Tylko ona może mi teraz pomóc okiełznać moje nowe zdolności.
Nie ufam jej jeszcze w stu procentach, dlatego też, poproszę Mika by mi towarzyszył.Wchodząc do gabinetu Alfy poczułam lekkie skrępowanie, wywołane prawdopodobnie naszą wspólną nocą.
-hej - odezwałam się nie śmiało, zwracając na siebie jego uwagę.
Oderwał swój wzrok od papierów, które walają się po całym biurku, a następnie przeniósł go na mnie, posyłając jednocześnie swój powalający z nóg uśmiech.
- cześć słoneczko
- Mike, masz chwilę? Chcę się wybrać nad jezioro.
- dla ciebie zawsze go znajdę. Chcesz porozmawiać z kuzynką?
- taa, chce by mi pomogła zapanować nad nowymi zdolnościami a przynajmniej by mi podpowedziała jak to zrobić, bo ja się w tej chwili stałam bez radna. Skupienie się nad nimi nic nie daje, więc musi być jakieś inne rozwiazanie.
- w takim razie możemy iść nawet teraz, jeśli jadłaś już obiad.
- jeszcze nie.
- to zjemy razem a po ten ruszamy - Mike wstał z fotela i stanął obok mnie - nawet nie wiesz jakie to wkurzające, że nie mogę cię teraz dotknąć.
- a masz coś do ukrycia? - zapytałam z prowokacyjnym uśmiechem.
- przed tobą nie ma......
Jego wypowiedź została przerwana przez moje usta, które przylgnęły do jego ciepłych i tak cudownie miękkich warg. Niestety i tym razem w mojej głowie zaczęły pojawiać się różne obrazy, które nasilały się z każdą sekundą. W pewnej chwili obraz w głowie był na tyle ciekawy, że wygrał nad moją kontrolą i przerwałam pocałunek, zastępując go zwykłym złapaniem za dłoń by wizja trwała dalej.
Promienie słońca odbijają się od tafli jeziora, a delikatny ciepły wiatr roznosi piękny świeży zapach kwiatów i drzew. Na brzegu jeziora siedzi on, złoto Oki chłopak, plecami skierowany w moją stronę. Zbliżałam się do niego z każdym krokiem, a w chwili kiedy stanęłam kilka centymetrów za nim, dostrzegłam coś co wprawiło mnie w osłupienie.
Na jego nogach siedziała, piękna mała blondyneczka, która podczas snu wtuliła się ufanie w jego tors. Dziewczynka na oko miła może dwa latka a z samego wyglądu przypominała mnie.
-Mike? - szeptem prubuje zwrócić jego uwagę.
- Mike? - próbuje jeszcze raz, trochę głośniej, ale i tym razem nie reaguje.
Wyciągam rękę do przodu, w chwili kiedy dotykam jego ramienia, obraz robi się lekko rozmazany, wtedy dopiero do mnie dociera, że jestem tylko obserwatorem, osobą która nie bierze w tym udziału.
- moja mała Ana- odezwał się cichutko chłopak, delikatnie głaszcząc główkę dziewczynki. - jesteś tak podobna do swojej matki, była by z ciebie dumna. Musisz pamiętać, że kochała cię najmocniej na świecie. Oddała swoje życie, by ratować twoje.
A ja.... Nie ma dnia bym za nią nie tęsknił.W tej chwili oderwałam dłoń od Mika, a obrazy w głowie zniknęły.
W ułamku sekundy zbladłam, a w moich oczach zapewne widać strach i ból. Usiadłam szybko na kanapie, by uspokoić się chociaż trochę.
Jeśli to była wizja przyszłości, to nie spodobała mi się ona.-Maya? Co jest grane? Nic ci nie jest - zapytał z troską Mike.
- Mike... Ja widziałam coś, czego bym wolała nie widzieć - odpowiedziałam z łamiącym się głosem.
- co widziałaś?
- ciebie i chyba naszą córkę.... - przerwałam na moment, kiedy reszta zdania nie mogła przejść przez moje gardło.
- nie rozumiem, nie chcesz mieć dzieci? Boisz się tego, czy może chodzi ci o mnie? Że to ze mną będziesz je mieć?
- nie, nie o to chodzi Mike. Wy byliście, ale ja nie .
- pewnie byłaś w innym miejscu może....
- nie, Mike! - przerwałam mu podnosząc załamany głos - ja nie żyłam, nie ma przyszłości dla mnie. - z moich oczu wypłynął strumień łez. Raczej nikt by nie chciał wiedzieć, że już nie długo odejdzie z tego świata, zostawiając na nim coś najcenniejszego.
- ej, mała... Spokojnie, pamiętaj że to my sami kształtujemy naszą przyszłość. To od nas zależy jak ona będzie wyglądać i zawsze może się zmienić. Co kolwiek twoja wizja oznaczała, zrobimy wszystko by się nie spełniła.
- słabe pocieszenie Mike, muszę iść w tej chwili nad jezioro. Elesmera będzie wiedziała jak ujarzmić te wizję i może powie coś więcej na ich temat.
- w takim razie obaid poczeka, ruszajmy.
Krótki, ale jest. Jak pisałam w poprzednim rozdziale, brak weny w pisaniu mi nie pomaga.
Ale mimo to nie poddam się tak łatwo i w tym tygodniu pojawi się jeszcze jeden rozdział. Niestety nie jestem w stanie obiecać tego, że będzie on dłuższy, ale spróbuję.
CZYTASZ
Ustrzelić Mate
WerewolfOstrzegam błędy. Nie czytaj jeśli Ci one przeszkadzają. -powiedz, że chcesz tego tak samo jak ja - wyszeptał żarliwie. Złote oczy wpatrywały się teraz we mnie z oczekiwaniem. -ja.. - przerwałam na moment bo wszystko co do tej pory się działo międ...