7

6K 240 12
                                    

Blondynka stoi sama na środku polany.  Jej towarzysze postanowili trzymać bezpieczną odległość.
Tu może bez obaw, że kogoś skrzywdzić, ćwiczyć.
Jednak, jak na przekór jej moce się uspokoiły, nawet sama dziewczyna czuje się swobodnie.

- wygląda na to, że  to jednak strach był przyczyną twojej niemocy. - zauważył Syriusz.

- że też nie pomyślałam o tym wcześniej,  by odnaleźć ustronne miejsce i spróbować. - dziewczyna mruknęła cicho pod nosem.

- czyli odpada nam jeden problem. Wizja pilnowania ciebie, przy wszystkich pełniach lekko mnie przerażała. Trudno by było pogodzić pilnowanie stada nadpobudzonych wilków i ciebie, utrzymując wszystko w tajemnicy. To aż nie możliwe.  Dzisiaj wataha pilnowana jest przez betę Alexa, ale to na dłuższą metę by się nie udało. - przyznał z ulgą Alfa.

-  wracajcie do domu, ja tu zostanę do rana.  Wy odpocznijcie.

Do dziewczyny podszedł jej ojciec,  przytulił córkę i po chwili dodał:

- nie zostawimy cię samej, teraz możemy odpocząć  na tej polanie. Całkiem ciekawe miejsce.

- mam dziwne przeczucia - dodała Maya.

- co się dzieje mała? - pyta  Oscar.

- nie wiem.... To takie dziwne uczucie, jakby ktoś nas obserwował. - powiedziała Maya, jednocześnie ocierajac dłońmi swoje ramiona.

- może jakiś wilk? Maskuje swój zapach po to by go nie ujawnić. - zapytał ojciec dziewczyny.

- całkiem możliwe, ale..... To że nie słychać żadnych zwierząt i owadów, nie wróży niczego dobrego. Coś jest nie tak. - odpowiedział Alfa.

Kiedy wszyscy zaczęli się rozglądać po polanie z pełną ostrożnością, nagle za drzew wyłoniły się wampiry. Nie jeden, nie dwa, a dziesięć.
Maya razem z towarzyszami, stanęli w okręgu tworząc małe kółko.
Oscar, Eric  oraz Maya przybrali pozycje do walki, jednocześnie uzbrajając się w łuk. Alfa zaś przenienił się szybko w wilka, wielkiego szaro- brunatnego giganta. Stanął w pozycji do ataku, groźnie ukazując swoje wielkie kły. Telepatycznie przekazał stadu o zagrożeniu,  więc za chwilę powinno pojawić się wsparcie.

- proszę, proszę proszę .... Kogo my tu mamy. - odezwał się jeden z wampirów. - trzy smakowite kąski i jeden  futszany śmierdziel.

- wynoście się z mojego terenu inaczej zginiecie . - dodał alfa.

- ha.... Nie rozśmieszaj mnie kundlu. Jest was czwórka a nas dziesięciu. Marne wasze szansę.

-piątka, chciałeś powiedzieć.

Nagle za drzew wyłonił się Mike.
Kiedy zobaczył gromadke wampirów, musiał się ujawnić  by pomóc swoim bliskim i gościom.

- kolejny kunedl? Zrobię sobie z ciebie dywanik do salonu.

Mike szybko podbiegł  i stanął między dziewczyną a ojcem. Zmienił się w wielkiego czarnego wilka, z połyskującą sierścią. Jego brązowe oczy nabrały teraz odcień czarnego.

- odejdź z kumplami albo zginiesz,- dodał hardo Mike.

-  najpierw  zapolujemy.

- po moim trupie - warknął alfa.

- da się załatwić. - dodał tylko wamipr.

I rozpętała się  nie równa walka.
Wampiry z prędkością światła rzuciły się w stronę swoich ofiar.
Jednak nie spodziewali się tak szybkiej reakcji ze strony dziewczyny.
Nim się zorientowali, dziewczyna wystrzeliła pierwszą strzałe  trafiając nią prosto w głowę jednego z wampirów. Dzięki czemu alfa doskoczyl do ciała i szybko je rozszarpał na kawałki. Mike ma na ogonie dwie pijawki, robi uniki ale sam celnie trafić nie może. Są szybcy, bardziej niż wilkołaki.

Ustrzelić Mate Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz