Narrator :
Późnym wieczorem, każdy delektował się pięknem nieba. Nieco chłodniejszy powiew wiatru nikomu nie przeszkadzał, siedząc przy roztańczonych płomieniach ogniska.
Zdawać by się mogło, że wilkołaki i łowcy zebrali się w jednym miejscu, tylko z czystej sympatii. Głośne rozmowy, śmiechy, tańce i śpiewy można było usłyszeć już na skraju ogromnego lasu.
Nie było podziału na grupy, każdy z każdym świetnie się dogadywał.Syriusz zabawiał rozmową pozostałych przywódców.
Oscar dumnie prezentował swoje umiejętności łowieckie przed wilkołakami, strzelając w wybrane przez nich cele.
Maya pogrążona w rozmowie z rówieśnikami przestała unikanić swojego mate.
Ba, nawet od czasu do czasu wspólnie żartowali.Biesiadowania końca nie było widać.
Do czasu aż każdy usłyszał przeraźliwy krzyk. Wszyscy bez wyjątku odrazu umilkli, rozglądając się za źródłem hałasu.
Z gestwin zarośli, został przerzucony jeden z łowców, na sam środek zgromadzonego towarzystwa.
Mężczyzna był cały we krwi. Jego krwi. Rana po ugryzieniu na obojczyku, oraz głęboka rana w klatce piersiowej, wszystkim dała jasno do zrozumienia co się dzieje. Jeden z wilkołaków podniósł ciało mężczyzny i szybko zaprowadził go na oddział medyczny w domu głównym. Zaś pozostali odrazu sięgnęli po swoją broń.- wszyscy przygotować się! - ryknął Syriusz - atakują nas.
Każdy zajął swoje miejsce, oczekując na znak do ataku. Euforia w jednej chwili wyprowała, a zastąpił ją gniew a nawet strach.
Wszyscy stali w pełnej ciszy nasłuchując jakich kolwiek odgłosów, dających znak o nadejciu wroga.
- już są - cichy głos Oscara oznajmił o niebezpieczeństwie.
Po chwili każdy był już wstanie zauważyć zbliżające się sylwetki wampirów. Biegną pomiędzy drzewami z ogromną prędkością.
Członkowie watah przemienili się w swoje wilki i wyszli na przód zgromadzonego "wojska" . Łowcy podzieli się na dwie grupy. Pierwszą znich to ci strzelający z łuku, stanęli na samym końcu całej armi, by móc z odległości zabijać wroga. Natomiast druga, to łowcy preferujący walkę bronią białą, zajęli pozycje środkową.
Przyspieszone oddechy i mocne uderzenia serca oznaczały nadejście adrenaliny. Każdy w wielkim napięciu czekał na pierwszą fale uderzenia. Armia wampirów, była już bardzo blisko. Już na pierwszy rzut oka można zauważyć ich przewagę liczebną.
Zaczęło się!
Pierwsze uderzenie i krzyki. Zarówno wampiry jak i wilkołaki czy też łowcy, mają już swoje pierwsze ofiary.
-przygotować strzały - woła Maya - strzelać!!!
Deszcz strzał spadł w stado wampirów, osłabiając ich przez chwilę.
Właśnie w tym momencie łowcy ze sztyletami, dostali znak by dokończyć ich żywot. Wilkołaki również rozszarpują bez opamiętania, ciała wroga.
***W powietrzu ulatnia się nie przyjemny zapach kurzu i krwi. Walka trwa już od godziny.
Z oddali wyłoniła się sylwetka mężczyzny. Jak na wampira, jako jedyny się wyróżniał. Sam król pijawek rzucił się do ataku.
Na jego celowniku znalazł się Alfa Syriusz.
Wilkołak zawzięcie odpychał ataki przeciwnika do czasu, aż został otoczony przez kilku wrogów.
Nie mógł liczyć na pomoc, każdy miał na głowie po kilka pijawek.
W jednej chwili wróg złapała mocno Syriusza ponad pasem i mocno zmiażdzyła jego żebra.
Wilk osunął się na ziemię za wył z ogromnego bólu.
Kiedy Mike zobaczył co się dzieje było już za późno, jego ojciec został bez szans. Król wampirów dokończył swoje dzieło, skręcając kark wilkowi.Głośny ryk wydobył się z gardła chłopaka. Zawaładneła nim furia, chęć mordu była tak silna, że żaden wampir nie zdołał go powstrzymać przed dotarciem do ich króla.
Maya kiedy pozbyła się swojego ogona, postanowiła pomóc pozostałym. Dopiero po chwili zorientowała się, w całej sytuacji. Wzrokiem odnalazła ciało martwego już Syriusza. Dziewczyna poczuła ogromny ból, rozpacz, złość, chęć mordu, ale to nie były jej odczucia. Wiedziała już, że to są uczucia Mika.
Jeden z wampirów wykorzystał rozkojarzenie dziewczyny, rzucił się na nią wbijając oste szpony w jej ramię. Głośny jęk bólu wydostał się z gardła dziewczyny.
W tej chwili Maya zdała sobie sprawę że nie mają szans, przynajmniej nie w tej formie walki. Wampirów było stanowczo za dużo. Wzrokiem odnalazła Mika, walczącego z królem pijawek. Chłopak również był na straconej pozycji.Zostało już tylko jedno.
Maya zamknęła oczy wyciągnęła przed siebie prawą dłoń, i nim otrzymała ostateczny cios od wampira, siłą magi zawaładneła jego ciałem. Odrzucając pijawke na drugi koniec pola bitwy. Nie mając już siły na walkę wręcz, postanowiła użyć jej tajnej broni.
W lesie zapadł mróz, wiatr ustał, szron zaścielił całą zieleń na jej osobie.
Dziewczyna otoczyła się tarczą z wody, jednocześnie leczac swoją ranę na ramieniu.
Wampiry nie wiedząc co się dzieje, rzuciły się z zamiarem atakowania blondynki, z marnym skutkiem. Bariera odpychała od niej każdego.Oczy dziewczyny zabłysły jasnym turkusem, a uniesiona prawa dłoń wypuszczała mocne strugi światła.
Maya zmierzyła swoim spojrzeniem wszystkich przeciwników w jej zasięgu, by po chwili między nimi pojawił się jeden długi łańcuch z wody, który mocno uściskał wampiry. Dopiero po głębszym przyjrzeniu się, można zaobserwować, że to woda wychodząca z ciał pijawek. Krzyki, ogromne krzyki z bólu, zwróciły uwagę samego króla wampirów, który jak dotąd był pochłoniety walką z Mikem.
W oczach wampira, było widać furie. Jego podwładni usychali na wiór, a on nic z tym nie mógł zrobić.
Jego nieuwagę wykorzystał Mike, rzucając się na przeciwnika. Pazurami wbił się w jego brzuch, i kiedy chciał swoim pyskiem złapać go za łeb, w celu jego oderwania, wampir go zablokował. Wybił chłopakowi barki, przez co jego wilk zmienił się w człowieka, nie mogąc ruszyć rękoma, chłopak został bezbronny. Wielki grymas bólu zalał jego twarz.Kiedy ciała wampirów opadły na zimie, Maya dała znak łowcom by dokończyli zadanie. Odnalazła wzrokiem ostatniego wampira, ale widok który zastała spowodował u dziewczyny szybsze bicie serca.
Chłopak leżący na ziemi i stojący nad nim wampir z zamiarem jego zabicia.
Maya nie mając już siły na użycie swojej magi, musiała powrócić do łuku. Biegiem rzuciła się w stronę swojego mate, by po chwili przejąć na siebie cios wymierzony przez pijawke. Po chwili dziewczyny leżała na ziemi z rozciętym łukiem brwiowym,i głęboką raną w klatce piersiowej. Ostatkami sił złapała za swój łuk i z wielkim trudem wystrzeliła strzałe, która po chwili przebiła wampira. W wyniku mocnego krwawienia z klatki piersiowej, dziewczyna straciła przytomność.
A sprawę z królem wampirów dokończył ojciec dziewczyny razem z alfą Filiphem .Wojna dobiegła końca, niestety setki ofiar jest również wśród wilków i łowców. Wszyscy ranni zostali skierowano na oddział medyczny, gdzie otrzymują natychmiastowo opiekę medyczną. Mike miał wiele szczęścia, przeżył chociaż mógł zginąć. Gdyby nie Maya, podzielił by los swojego ojca. Niestety jeśli chodzi o dziewczynę, ona takiego szczęścia nie miała. Rana jest zbyt głęboka, a jej szansę na przeżycie nikłe.
Mimo wygranej, u wszystkich było można dostrzec smutek i zmęczenie.
Każdy kto tylko może pomaga w oczyszczaniu terenu z ciał poległych. W rozpalone ognisko były wrzucane ciała wampirów, a ciała wilków i łowców starannie ułożone koło siebie i nakryte kocami, czekające na godny pochówek.
CZYTASZ
Ustrzelić Mate
WerewolfOstrzegam błędy. Nie czytaj jeśli Ci one przeszkadzają. -powiedz, że chcesz tego tak samo jak ja - wyszeptał żarliwie. Złote oczy wpatrywały się teraz we mnie z oczekiwaniem. -ja.. - przerwałam na moment bo wszystko co do tej pory się działo międ...