17.

2K 88 34
                                    

Weszliśmy do baru. Zajęliśmy miejsce  przy stole. Nie zorientowałam się nawet  kiedy na owym stole pojawił się alkohol.

-Ja nie piję- odparłam krótko spoglądając na osobę podającą mi jedną z butelek, którą był Jihoon.

-Jak to?

-Tak to. Nie lubię alkoholu.

-Serio? No weź.

-Naprawdę nie.

-No niech będzie to co chcesz . Nie wiem kawę?- zapytał.

-Kawy się napiję- uśmiechnęłam się  po czym ciemno włosy odszedł.

-[T.I] wyluzuj troszeczkę- powiedział TaeTae siadając obok mnie.

-Ale ja jestem wyluzowana- spojrzałam na blondyna.

-Przecież mam oczy i widzę , że jesteś spięta- przybliżył do mnie.

-Masz racje może trochę jestem jestem spięta. Rzadko z kimś wychodzę. Moje życie to głównie dom, szkoła, dom ,szkoła. 

-To czas to zmienić- chłopak ujawnił na światło dzienne  rząd swoich białych zębów, obejmując mnie ręką. Nie wiem czy się da to zmienić.

Po tym jak każdy usiadł na swoim miejscu rozmowy nie miały końca. Aż w końcu temat przeszedł na miłość.

-A twój Taehyung?

-Ale co?

-Ideał kobiety- odparł Mark.

-Ideał powiadasz...Hmm na pewno musi mnie kochać , bo bez tego ani rusz , urocza ale zadziorna, wierna, by się często uśmiechała i szczera- po wypowiedzi przyjaciela  zaczęłam analizować to co właściwie powiedział. No to jego dziewczyną nie mogłabym być. Dlaczego? Dlatego , że nie mówię mu prawdy na temat tego jak się czuję o moich problemach , życiu w domu nie mogę mu tego mówić nie chce by zawracał sobie  tym głowy to moje problemy i ja muszę sobie z nimi radzić. Ale zaraz... czemu ja myślę o byciu jego dziewczyną?

Mówiąc szczerze  alkohol zaczął delikatnie odbijać się na przyjaciołach. Dobrze , że nie pili naszej polskiej wódki , bo po jednym kieliszku by zaliczyli zgona.

Z moich obserwacji  Jungkookie jak i Taehyung nie pili dużo. Od początku spotkania oboje wypili może ćwierć piwa. 

Przez jakiś czas odcięłam się od wszystkich i wpatrywałam się w krople deszczu za oknem popijając swoją kawę. Było już ciemno. Spojrzałam na zegarek. 20:12 powinnam się już zbierać. Wstałam z miejsca zwracając uwagę innych.

-[T.I] gdzie idziesz?- zapytała Somi.

-Do domu, już późno.

-Naprawdę?

-Nie na niby- założyłam kurtkę i miałam już wychodzić gdy usłyszałam głos Taehyunga.

-[T.I] może cię odprowadzę. Nie będziesz po ciemku chodzić sama- powiedział.

-Nie, nie trzeba dam radę. Za dzwonie lub napiszę do ciebie jak będę w domu.

-Na pewno? Jak od razu wrócisz do domu- podszedł bliżej.

-Tak na pewno od razu jak wrócę- przytuliłam chłopaka , na co on odwzajemnił uścisk.

-To szerokiej drogi misiu- chłopak pogłaskał mnie po plecach.

-Do zobaczenia wszystkim- uśmiechnęłam się na koniec do wszystkich i wyszłam z budynku.

Rzeczywiście było ciemno , a moja droga do domu się wydłużała. Pomagałam sobie światłem latarki z telefonu lecz ta zgasła pod wpływem braku baterii w komórce.  Teraz byłam zdana na ledwo świecące latarnie ,które nic nie dawały. Klimat był podobny do tych wszystkich tanich horrorów , których się nie bałam lecz gdy sama wpakowałam się w taką ciemnotę mój poziom strachu wzrósł. Czułam się... dziwnie. Czułam na sobie czyiś wzrok lecz za każdym razem gdy się obracałam  nikogo nie widziałam. Lampy coraz bardziej gasły ,a mojego domu nadal nie widziałam.

-No [T.I] znowu się widzimy- usłyszałam zachrypnięty głos po czym skierowałam głos wzrok w stronę dźwięku. Tylko tego brakowało.

-Bogum czego chcesz?- powiedziałam nie pewnie.

-Ciebie moja droga. Mówiłem że nie ujdzie ci to płazem kochana- zbliżył się do mnie na nie bezpieczną odległość.

-Co nie rozumiem...

-Co tu nie rozumieć skarbie? Daj mi ulżyć- złapał mnie za rękę przez co przeszedł mnie przeraźliwy dreszcz.

-Zostaw mnie- powiedziałam stanowczo wyrywając rękę ,ale ten był szybszy i jego ręce zeszły na moją talię i wszedł nimi pod mój sweter. Moje oczy były pełne przerażenia szarpnęłam się i odbiegłam od niego jednak na mojej drodze staną wysoki mężczyzna. Runęłam za ziemie.

-Nie spodziewałaś się co? Są ze mną więc ci nie pomagą- powiedział ,a za jego pleców wyszedł jeszcze jeden chłopak. Bogum usiadł na mnie okrakiem przytrzymując moje ręce. Przybliżył swoje usta do mojego ucha.

-Nikt ci nie pomoże słodziutka- wyszeptał całując moją szyję. To było obrzydliwe. Poczułam się jak wtedy ojciec się co mnie dobierał , ale w tamtym momencie ojciec odpuścił, a teraz bałam się, że Bogum naprawdę mi coś zrobi poważniejszego. Szarpałam rękami, rozkopywałam się jak tylko mogłam. Tylko , że ten dupek trzymał mnie jeszcze mocniej ,a do tego ci jego koledzy mu w tym pomagali.

-Nie szarp się mała dziwko ,a pójdzie gładko- wysyczał przenosząc jedną rękę na mój brzuch ,a drugą na moje udo prowadząc ją coraz wyżej pod moją spódnicę. Starałam się krzyczeć ale albo chłopak zatykał moją buzię dłonią lub ustami.

-Kochanie chyba lubisz cierpieć , bo się zbytnio nie słuchasz- zdjął mi spódnice ,a ja poczułam nagły przypływ zimna. Dotykał mnie centymetr po centymetrze co mnie bardzo obrzydzało.

-Puszczaj mnie zboczeńcu!

-Co mnie wyzywasz od zboczeńców mała. Ja nic złego nie robię- uśmiechnął się jak głupi i przyssał się do mojej skóry na szyi na co się skrzywiłam. Czułam , że tymi szarpaniami nic nie zdziałam. Traciłam nadzieję , że ktoś przybiegnie i mnie uratuję. Uroniłam łzy pod wpływem dużej ilości emocji. Czemu akurat ja...?

______
Hejo
Podobał się rozdział?
Tak jak wspominałam w ostatnim  rozdziale moją wena gdzieś wyparowała ale mam wielką nadzieję że ją odzyskam trzymajcie za mnie kciuki hehe

Papatki

Fake Smile || K.ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz