𝟏𝟔.

4K 140 5
                                    

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉

Pochodzenie: Haikyuu!

Postać: Oikawa Tooru

Zamówienie: ---

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉



Siedziałaś na ławce obserwując grę męskiej drużyny siatkarskiej. Jednak coś było nie tak z ich rozgrywającym. Ewidentnie miał dziś gorszy dzień. W końcu niedługo odbędzie się jeden z najważniejszych meczy. Nic więc dziwnego, że się tak tym stresuje, z resztą jak wszyscy gracze.
Trening dobiegł końca, a wszyscy udali się w stronę szatni. No prawie... Oikawa stwierdził, że zostanie trochę dłużej. Wszyscy już wyszli przebrani. Pożegnałaś się z każdym z nich, by po chwili samej zebrać swoje rzeczy.
Chciałaś już wyjść, lecz stanęłaś w progu drzwi. Spojrzałaś za siebie na szatyna. Ponownie jego serw trafił za aut. Wpatrywał się jak piłka turla się przez całą sale. Był widocznie przygnębiony.
Nie chciałaś się w to mieszać, to nie twoja sprawa. Miałaś postawić już pierwszy krok ku wyjściu. Nie zrobiłaś tego. Zacisnęłaś dłonie w pięści, by zaraz je rozluźnić. Żwawym krokiem podeszłaś do niego.

- Oi, Oikawa! - Zawołałaś go stając na przeciw niego.

- [imię]? C-co ty tu jeszcze robisz?

- Ja? Chyba co ty robisz? Przestań się opierdalać i po prostu zacznij normalnie grać! - Chłopak wpatrywał się w ciebie milcząc. Oczy miał szeroko otwarte z szoku, aż odebrało zdolność mowy. Po chwili jednak dodałaś już nieco spokojniejszym i przyciszonym głosem.

- Wiem, że się stresujesz ale... Jesteś świetnym graczem, a przede wszystkim kapitanem. Wszyscy liczą na ciebie ale nie bierz na swoje barki zbyt wiele. Nie jesteś sam. Masz całą drużynę przy sobie i j-ja... - Na twoje policzki wkradł się tak bardzo niechciany rumieniec. Po chwili dodałaś niemalże szeptem, lecz chłopak i tak to usłyszał.
- Ten no... Na mnie też możesz liczyć. - Twoja wypowiedź widocznie go zszokowała. Co chwilę otwierał usta, by zaraz na powrót je zamknąć. Nie miał pojęcia co ma ci odpowiedzieć, więc po prostu milczał. Po raz pierwszy usłyszał od ciebie coś takiego. Byłaś dla niego po prostu... miła. Na swój sposób ale jednak! Co było czymś niespotykanym do tej pory.

Zawsze tylko siedziałaś cicho z boku, a jak już się do niego odzywałaś, to po to by go zwyzywać. Chociaż nigdy go nie uderzyłaś, chociażby jak Iwaizumi. Zazwyczaj brałaś zamach, lecz zawsze się powstrzymywałaś. Wpatrywał się wprost w twoje [kolor] oczy przez chwilę. Dostrzegł tańczące w nich tajemnicze iskierki. Dopiero teraz mógł uważniej się im przyjrzeć. Były po prostu piękne.

Jakim cudem nie dostrzegłem tego wcześniej?

Uśmiechnął się delikatnie, po czym odwrócił się do ciebie tyłem, a z jego ust wydobyło się ciche ,,tch". Wygląda na to, że właśnie zdał sobie z czegoś ważnego sprawę.

Naprawdę cię lubię, tak bardzo.

Zwrócił głowę w twoją stronę, ponownie spoglądając w twoje oczy. Na jego twarzy zawitał uroczy uśmiech ale przede wszystkim szczery.

- Dziękuję, [imię]-chan. - Na ten widok twoje policzki oblał delikatny odcień czerwieni. Nie chcąc by chłopak go zobaczył, odwróciłaś się na pięcie tyłem do niego.

- Tylko sobie nie wyobrażaj teraz nie wiadomo czego! - Powiedziałaś stanowczo.

- Tak, tak... Przyznaj, że jednak mnie lubisz. - Odparł widocznie rozbawiony twoją reakcją. Bez słowa, po prostu podeszłaś do wyjścia. Stanęłaś w drzwiach i ostatni raz spojrzałaś na szatyna.

- Na razie cię toleruje. - Powiedziałaś z małym, uroczym uśmiechem, po czym wyszłaś z budynku i udałaś się w stronę domu. Chłopak stał nadal wpatrzony w miejsce, gdzie przed chwilą stałaś. Całą sale wypełniała tylko cisza przerywana jego oddechem. Na jego policzkach widniał soczysty rumieniec. W końcu... uśmiechnęłaś się do niego i tylko on był tego świadkiem. Dla chłopaka był to cholernie uroczy widok, którego bez wątpienia nie zapomni.




01.02.2019r.
Godz.22:44

Oᥒᥱ ShotყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz