❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉
Pochodzenie: Boku no Hero Academia
Postać: Yagi Toshinori
Zamówienie: konto usunięte
❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉
- Toshinori! Całe szczęście nic ci nie jest. - W twoim głosie mógł wyczuć zdecydowaną ulgę. Jednak zaraz zniknęła zmieniając się w niepokój. - A gdzie jest... - Nie dokończyłaś widząc wzrok blondyna wpatrzony gdzieś w przestrzeń. Nie musiałaś kończyć tego zdania, tak jak Yagi mówić tego na głos. Domyśliłaś się co mogło się wydarzyć z twoim ukochanym. Dłoń zwiniętą w pięść przyłożyłaś do ust, a w oczach zaczęły zbierać się słone łzy, by już po chwili ulecieć z nich i spłynąć pojedynczo po policzkach.
Otworzył usta, by po chwili je zamknąć, powtórzył te czynność kilkukrotnie. Co miał w tej chwili niby powiedzieć? Wybacz, że zjebałem sprawę? To raczej nie wystarczyło by, dlatego po prostu milczał. Spuścił głowę kryjąc oczy przed twoim wzrokiem. Bał się w tej chwili stać z tobą twarzą w twarz. Obawiał się twojej reakcji, że zaczniesz krzyczeć, mówić jak bardzo go nienawidzisz.
Zamiast tego ku jego zaskoczeniu otrzymał mocny uścisk. Objęłaś go ramionami i mocno wtuliłaś. Skutkiem tego było to, że jego koszula zaczęła przemakać od twoich łez. Jednak nie przejął się tym teraz. Dopiero po dłuższej chwili uniósł dłonie, by położyć je na twoich plecach. Pochylił się i skrył twarz w twoich [odcień] włosach. Zdawało się być to niczym wielkim, jednak ten uścisk dodawał wam obojgu ukojenia, nawet jeśli było ono na niewielką skalę.
~×°×~×°×~
Czas zdawał się spowolnić w tej danej chwili. Odgłos upadającego ciała jakby stłumiony. Kolejne wybuchy, powiewy gorącego powietrza, nie zwracał na nie najmniejszej uwagi, nie mógł. Wzrok podążał za kroplami krwi, które powoli spływały po ciele. Przybył to na ratunek, nie powiodło mu się. Zamiast tego teraz leżał przygnieciony gryzami, wpatrzony w martwe już ciało. Osoby, której miał pomóc, przyrzekł to. Dał słowo, że go uratuje, przyprowadzi całego i zdrowego. Teraz to bez znaczenia, złożył obietnicę, której nie zdołał spełnić. Twarz z wiecznym uśmiechem zniknęła, widniał na niej szok i ból. Blask z jego błękitnych tęczówek uleciał wraz z duszą martwego przyjaciela.
Wyciągnął dłoń w jego stronę, było to bez celowe, znajdował się za daleko. Nie miał siły nawet krzyczeć, usta lekko uchylone, jednak nic się z nich nie wydobyło. Wszelkie słowa błądziły w jego umyśle i utknęły w gardle nie mogąc się wydostać. Oczy zaczynały go piec od zbieranej się w nich słonej cieczy, chociaż żadna z łez nie spłynęła po jego policzku. Wyciągnięta ręka bezwładnie upadła na ziemie. Złoczyńca zdawał się nie przejmować jego bólem, wręcz się z niego cieszył. Wyjął z ciała ostrze, by po chwili z zwycięskim uśmiechem spojrzeć wprost w oczy Yagi'ego. Jeden krok za drugiem stawiał przed siebie, zaraz zmieniając je w bieg. Wyskoczył z mieczem w górze, gotowy do wbicia go w przygniecione ciało bohatera.
Nagle ogromna fala dźwięku uderzyła w niego, z taką siłą, że odleciał na kilkanaście metrów. Kilku mężczyzn odzianych w różne stroje podążyli za nim, aby móc pochwycić i unieruchomić. Reszta zajęła się odgruzowaniem ciała blondyna, co chwilę im zajęła. Przez cały czas Yagi wpatrzony był w jeden punkt, tam gdzie znajdowała się plama krwi. Ciało leżącego tam mężczyzny zostało zabrane przez medyków w czarnym worku. Lecz błękitnooki wciąż miał je przed oczami, jego wyobraźnia nie pozwalała pozbyć mu się tego widoku.
Kiedy z pomocą stanął na równych nogach, wszyscy podchodzili do niego, pytali się o wydarzenia z przed kilkunastu minut. On zaparcie wciąż milczał, szok nie pozwalał mu na wykonanie jakiegokolwiek sensownego ruchu, czy wypowiedzenia zdania zrozumiałego dla innych. Po za tym nawet nie miał pojęcia co dokładnie do niego mówili. Każdy głos z osobna zdawał się mieszać ze sobą, jakby słuchał ich samemu będąc pod wodą. Jego serce biło spokojnym tempem, a zdawało mu się, jakby go tam nie było. Oddech i wydech, raz po raz, mimo to nie czuł tlenu w swoich płucach. Nie posiadał żadnych poważniejszych ran, lecz czuł jak jego ciało się rozpada.
~×°×~×°×~
Wibracje obok ciebie przestały rozbrzmiewać. Twoje ciało nawet nie drgnęło kiedy telefon dawał o sobie znać. Wciąż siedziałaś na łóżku pod ścianą z podkulonymi nogami, a w dłoni ściskałaś pluszaka z podobizną All Might, którą otrzymałaś od dwójki bliskich ci przyjaciół. Niedługo po tym jeden z nich stał się twoim chłopakiem, ten sam, którego teraz opłakiwałaś. Kolejna osoba próbowała się do ciebie dodzwonić, bezskutecznie. Nie miałaś ochoty słuchać w kółko tych samych regułek:
,,Bardzo mi przykro."
,,Współczuje..."
To tylko kolejne puste słowa bez większego znaczenia, które i tak niczego nie zmienią. Nie oddadzą ci utraconej osoby, nie ukoją wielkiego bólu i żalu, który teraz czujesz. To tylko zdania, które wypowiadają wszyscy, bo co innego pozostaje im zrobić? Niczego dla ciebie nie mogą uczynić, dlatego pozostaje im tylko to. Jednak znalazła się jedna osoba, która nie czyniła tego. Nie słodził ci jakimiś kłamstwami, którą pewnie by tylko pogorszyły sprawę. Osoba, która właśnie stała w progu drzwi od twojego pokoju. Przez dość długą chwilę zastanawiał się nad tym co mógłby teraz zrobić. W tym czasie ty wciąż siedziałaś z głową w dole, ściskając mocno pluszowego bohatera.
- Może wolisz przytulić prawdziwego All Mighta? - Starał się brzmieć jak najbardziej naturalnie, co nawet mu się udało. Lekko zaskoczona powoli uniosłaś wzrok napotykając ten blondyna. W oczach widniał smutek, jednak mimo to delikatnie uśmiechał się do ciebie. W gardle miałaś niemalże sucho, przez co wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa sprawiało ci trudność. W odpowiedzi odsunęłaś od siebie trzymany przedmiot i uniosłaś dłonie przed siebie. Nie musiałaś długo czekać, a Yagi znalazł się tuż obok ciebie. Ułożył się plecami do ściany i umiejscowił jedną rękę za twoimi plecami, dzięki czemu mogłaś bez problemu się w niego wtulić.
Ucho miałaś centralnie w miejscu, gdzie znajdowało się jego serce. Spokojny jego rytm działał wyjątkowo uspokajająco. Słona ciecz wciąż nieco piekła twoje lekko czerwone oczy, jednak przestała spływać po rozgrzanych policzkach. Dłoń z twoich pleców znalazła się na miękkich włosach, delikatnie gładził ich powierzchnię niczym przestraszonego kotka. Nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, chcąc abyś się wyciszyła. Poskutkowało to, już po chwili twoje powieki same z siebie opadły. Jednak nim całkowicie zagłębiłaś się w ciemności i głębokim śnie, do twoich uszu dotarły ostatnie słowa Toshinori.
- Nieważne co się wydarzy, będę tuż obok. Chcę być zawsze... - Przez moment wydawało się, że się waha nad następnymi słowami. Jednak zaraz mówił dalej, wręcz szepcząc czułym głosem. - Gdy zasypiasz i kiedy się budzisz... Będę. - Czułaś, jak powoli zmienia pozycję, by po chwili poczuć również ciepły oddech na swoim czole. Przyłożył swoje wargi do twojej skóry, składając na niej pocałunek. Tyle wystarczyło, by maleńkie światło ponownie rozbłysło w twoich zamkniętych oczach. Natomiast serce biło tym samym powolnym tempem, jednak o wiele mocniej.
~×°×~×°×~
04.07.2019r.
Godz. 21:00
CZYTASZ
Oᥒᥱ Shotყ
FanfictionAktualnie nie mam weny na pisanie czegokolwiek. 𝐂𝐡𝐚𝐫𝐚𝐜𝐭𝐞𝐫 𝐱 𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫 Rozpoczęcie: 05.01.2019r.