𝟔𝟏.

4.2K 159 19
                                    

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉

Pochodzenie: Haikyuu!

Postać: Tsukishima Kei

Zamówienie: ---

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉



,,Bo cię lubię, idiotko!"


Nawet sobie nie wyobrażałaś, że to może się wydarzyć, a nawet jeśli... to nie w taki sposób. Jednak ku zaskoczeniu całego wszechświata, te słowa otrzymałaś. Może i były wypowiedziane podczas kłótni, czy może raczej wykrzyczane na całą ulicę. Mimo to właśnie w tej chwili stawiałaś krok za krokiem, a w dłoni druga dłoń należąca do Tsukishimy. Twoją twarz oblewał delikatny odcień czerwienie. Blondyn starał się skryć przed twoim wzrokiem, jednak u niego również go dostrzegłaś. Padające światło z latarni znacznie ci to ułatwiało.

Żadne z was nie miało zamiaru się odezwać. Było to spowodowane najpewniej przez to, że po prostu nie mieliście pojęcia jakie słowa byłyby odpowiednie. Wymyślanie czegokolwiek nie miało również zbytnio sensu. Nieodpowiednio dobrane słowa by tylko zdenerwowały blondyna i mogłyby zranić twoją osobę. Bałaś się tego, że możesz popełnić jakiś błąd, nawet jeśli byłoby to nieświadome posunięcie. Obawy pojawiały się w twoim umyśle, które zaburzały twój rytm.

Zastanawiałaś się, czy po tym jak chłopak odprowadzi cię pod dom... coś się wtedy zmieni? Pożegna cię z uśmiechem życząc miłej nocy? Nie, pewnie że nie. Przecież to Tsukki... to całkowicie nie w jego stylu. Jak można było się spodziewać po nim, od razu rzucił tylko krótkie "Cześć" i odszedł w swoją stronę. Panujący mrok zdawał się pożerać jego sylwetkę, chowając go całego w swych objęciach. Znowu strach pojawił się w twojej głowie.

Co jeśli następnego dnia będzie zachowywał się jak zwykle? Co gorsza, istnieje możliwość, iż całkowicie zaprzestanie jakiegokolwiek kontaktu z tobą. Może jednak to wszystko ci się tylko śni? Bądź tylko podarował ci słowa, których pragnęłaś? Powiedział je tylko po to, abyś w końcu dała mu spokój.

Głupie gdybanie... gdyby tak było, raczej nie szedł by z tobą za rękę. Po za tym odprowadził cię pod same drzwi domu, co się nie zdarzało. Zwykle stwierdzał, że ma nie po drodze i nie ma zamiaru iść kawał drogi na marne. Właśnie taki był... Więc jak miałby wyglądać wasz związek? Czułe słówka i przytulaski od razu odpadały w jego przypadku. Zapewne będzie cię traktować tak samo jak wcześniej. Tak chyba by było najlepiej.

Jednak te rozmyślania szybko zniknęły, po tym jak nie otrzymałaś odpowiedzi na kolejną wiadomość. Zrobiłaś minę niczym wiewiórka mająca garść orzeszków w ustach. Zdenerwowana chwyciłaś mocnej telefon i uniosłaś dłoń nad głowę. Kiedy miałaś właśnie rzucić nim w przypadkowe miejsce w pokoju, nagle poczułaś wibracje. Niczym opatrzona od razu starałaś się złapać równowagę i chwyciłaś urządzenie w obie dłonie.


"Nie musisz mi tak zaśmiecać skrzynki pocztowej..."


Poczułaś zdenerwowanie przez widniejące słowa na ekranie. Jednak również ulgę, w końcu mimo wszystko postanowił ci odpisać. Często nawet tego nie robił, mówić w szkole, że nie miał czasu, ochoty odpisać, bądź po prostu nie sprawdzał wiadomości.


" Gdybyś odpisywał mi od razu, to nie było by tego problemu."


Usiadłaś na dywanie, a plecami oparłaś się o ramę łóżka. Ponownie nastawiałaś się na długie wyczekiwania wiadomości zwrotnej. Ku zaskoczeniu niemalże od razu ją otrzymałaś.


"Nie mam czasu, idź sama."


Powieka zaczęła ci drgać z poirytowania. Zaraz jednak westchnęłaś głośno przymykając przy tym oczy. Już od wielu dni było mówione, że masz zamiar zabrać go do kina na maraton. Trochę ponarzekał, ale nie protestował na ten pomysł. Jednak przez wczorajsze wyznanie, coś się zmieniło. Obawy zaczęły ponownie powracać, wypełniając twój umysł mrokiem. Wyjątkowo nieprzyjemnym i uciążliwym dla ciebie.

Myśląc nad tym w końcu stwierdziłaś, że pójdziesz sama na film. Chciałaś go zobaczyć i nie zamierzałaś psuć sobie tego przez blondyna. Skoro napisał "Idź sama" to pójdziesz. Takim sposobem siedziałaś przed salą z dwoma biletami w dłoni. Dlaczego dwoma skoro byłaś sama? Kupiłaś je kilka dni temu, aby być pewna, iż nie zabraknie miejsc i będą one dobre.

Ale mimo wszystko... Sama nie byłaś pewna, po co je wzięłaś? Nie był ci potrzebny, a jednak wzięłaś go z szafki. Jak widać, w środku wciąż wierzyłaś, że nie będziesz musiała tam wchodzić sama. Ale rozum podpowiadał zupełnie coś innego. Tyle razu mówił, że nie przyjdzie i go nie było, więc z jakiego powodu teraz miało by być inaczej?

- Co tak sama siedzisz? - Usłyszałaś nad sobą czyjś głos, ewidentnie męski. Spojrzałaś wyżej i ujrzałaś przed sobą blond włosy. Zaraz jednak się zorientowałaś, że to jednak tylko jakiś obcy chłopak. Ostatnia iskierka nadziei właśnie zniknęła w mroku, który widniał w oczach chłopaka przed tobą.

- Po to chyba są te kanapy... z tego co wiem. - Odparłaś głosem, który nie wyrażał żadnych większych emocji. Nieznajomy wyczuł to, jednak postanowił nie rezygnować i kontynuować rozmowę.

- Więc pozwól, że również usiądę. - Już miałaś coś powiedzieć, jednak blondyn już siedział obok ciebie, zdecydowanie zbyt blisko. Zaczynało cię to irytować, dość mocno. - Oo też idę na ten film! - Oznajmił pełen ekscytacji, po tym jak zauważył trzymane przez ciebie bilety. - Umówiłaś się z kimś, kto nie przyszedł? - Spojrzał na ciebie zaciekawiony pochylając przy tym ku tobie, przez co był jeszcze bliżej.

- Bez znaczenia. - Bardziej wyszeptałaś te słowa starając się chociaż trochę odsunąć od niego. Próby te jednak okazały się daremne. Ewidentnie ten chłopak był tym upierdliwym typem osoby. Twoim zbawieniem miał okazać się pracownik, który właśnie otworzył drzwi od sali i sprawdzał bilety. Wstałaś bez słowa i miałaś podejść do niego, jednak na twojej drodze ponownie stanął nieznajomy.

- Skoro i tak nie masz co z nim zrobić to może usiądę obok ciebie? - Zaproponował, chociaż raczej nie było to pytanie, bo zabrał jeden z biletów z twojej dłoni. Chciałaś go dosięgnąć jednak twój wzrost nie pomagał w tej sytuacji. Nieznajomy z uśmiechem zwrócił się w stronę wejścia, jednak napotkał pewną przeszkodę. Dużo wyższy osobnik od niego w jednej chwili chwycił przedmiot zabrany tobie.

- To moje. - Stwierdził jakby nigdy nic i podszedł do ciebie chwytając za nadgarstek. Zaraz potem zaczął cię ciągnąć, by móc wejść na salę kinową. Posłusznie stawiałaś za nim kolejne kroki. - Same problemy z tobą. - Stwierdził Kei spokojnym tonem, po czym zajęliście swoje miejsca. Od razu wzrok wbiłaś w swoje dłonie. Zaczęłaś się bawić palcami, by się czymś zająć i nie musieć patrzyć na blondyna obok. Z jakiegoś powodu nie spodobało mu się to. Jednak zrobienie czegokolwiek zdawało się być zbyt trudne, poruszenie ciałem wręcz niemożliwe.

W końcu wszystkie światła zgasły i jedynym na sali było to wywołane przez wielki ekran przed wami. Ciemność w pewnym stopniu dodała odwagi. Przełknął ślinę i w myślach przęklnął, by po chwili rozdzielić twoje dłonie od siebie. Teraz palce jednej z nich splatały się z tymi większymi należącymi do Tsukishimy. Ogromna fala ciepła wypełniła twoje wnętrze sprawiając, że na twarzy pojawił się odcień czerwieni.

Nastolatka z jakiegoś powodu cieszył ten widok. Chciał częściej cię taką widzieć, mieć tylko dla siebie. Mocniej ścisnął twoją dłoń, przez co w końcu spojrzałaś na niego. W tym momencie jego serce zdawało się na chwilę zatrzymać, by po chwili zacząć uderzać zdwojoną siłą. Rumieniec na policzkach i oczy, w których odbijało się światło z ekranu. Najchętniej by zabrał rękę i zajął się filmem, jednak nie mógł tego zrobić. 


Oᥒᥱ ShotყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz