•13•

434 40 12
                                    

W tym rozdziale będzie się działo

Tylko nie zabijcie mnie za ten "koniec".
****

*1 miesiąc później*

Dzisiaj o 18:00, są urodziny Matteo. Ja, jak to ja wstałam późno czyli o 12:23, mam nie całych 6 godzin, do przygotowania się do urodzin Matteo.

Wzięłam mój telefon i zobaczyłam 36 nie odebranych połączeń od Matteo, 8 nie odebranych połączeń od Simona i 6 nie odebranych połączeń od Niny i jeszcze chyba ze 100 wiadomości od Matteo.

Wstałam z łóżka, ubrałam się w różowe dżinsy, biały top z czarnym napisem "Soy". Zrobiłam jeszcze lekki makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone i wyszłam z domu do Rollera.

Wchodząc do Rollera napadł mnie Matteo.

- Luna, gdzie ty byłaś, martwiłem się..

- Spałam.

- Do 12? - Matteo podniósł jedną brew do góry.

- Tak, przecież mnie znasz Matteo, że mogę przespać cały dzień, ale dzień jaki jest dzisiaj nie mogę przegapić nigdy w życiu, bo dzisiaj skarbie, kończysz 18 lat.. To ten dzień w którym będziesz mógł robić, co ci się żywnie podoba.. A no i.. Wszystkiego najlepszego, piękny.

- Dzięki Luna, od ciebie jedynie czekałem na życzenia.

Zarumieniłam się, więc spuściłam wzrok.

- Ładnie ci w tych rumieńcach. - Powiedział Matteo, a ja uderzyłam go w ramię. - Auć.

*5 godzin później*

Za 30 min. Zaczyna się impreza urodzinowa Matteo. Ubrałam się w jasno-niebieską koszulę, czarne shorty, czarne buty na opcasie, makijaż zrobiłam ciemniejszy niż zwykle i włosy zostawiłam rozpuszczone.

Powiedziałam mamie, że idę do Matteo. Wyszłam o 18:10. Impreza urodzinowa trwa już 10 min.

Weszłam do środka domu Matteo. Do moich nozdrzy dotarł zapach alkoholu. Weszłam do kuchni i zauważyłam Ninę, która popijała alkohol, więc podeszłam do niej.

- Cześć, Nina!

- Cześć!

- Matteo mówił mi, że to będzie mała impreza, a nie, że zaprosi ludzi, których nawet nie znam.

- Widzisz.

- A gdzie Matteo?

- Nie wiem, chyba tańczy z Adą..

- Z Adą?! - Nina pokiwała tylko głową twierdząco.

Wyszłam z kuchni w poszukiwaniu Matteo. Przepychiwałam się przez ten tłum ludzi. Aż w końcu zobaczyłam Matteo jak "szaleje" z Ada, więc podeszłam do nich.

- Cześć, kochanie! - Powiedziałam.

- Cześć.

- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. - Przytuliłam go. Po chyba 5 minutach się od niego oderwałam. - A ty Ada? Nie widziałam kiedy wychodziłaś.

- Wyszłam o 17:00, jak ty szykowałaś sobie ciużki.

- Co tak w cześnie?

- Trochę pomogłam Matteo.

- Aa.. Dobra, ja... Idę do Niny..

Weszłam z powrotem do kuchni w której była Nina.

- Nina daj coś otrzeźwiającego. -Powiedzialam, a Nina podała mi piwo.

****
Po chyba 4 piwie, byłam już bardzo wystawiona, ja nie jestem przyzwyczajona do takiego czegoś.

Jak piłam 6 piwo, to poczułam jak ktoś mi je wyrywa, spojrzałam w górę i zobaczyłam Matteo.

- Luna, co ty robisz? Jesteś nie pełnił letnia, nie możesz pić alkoholu.

- No i co, a ty gdzie masz swoją Adke.

- Luna, ile wypiłaś?

- Nie wiem, może z 5, z 7.

- Nie ruszaj się, ja zaraz przyjdę. - Matteo gdzieś poszedł.

Wstałam z kanapy na której siedziałam i podeszłam do Niny.

- Niny, ja idę spać.

- Okej.

Weszłam do jakiegoś pokoju. Po chwili tutaj wszedł Michel.

- Cześć, Luna!

- Cześć!

Michel zaczął mnie całować, a ja nie panowałam nad sobą, więc oddałam pocałunek.

*Matteo*

Weszłem do sypialni, ale tam Luny nie było, więc podszedłem do Niny.

- Nina, gdzie Luna?

- Kto? A tak poszła, położyć się do pokoju.

- Okej, to nie będę jej przeszkadzać.

*Luna*

Michel wszedł we mnie, nie było słychać moich jęków, bo muzyka była bardzo głośno.

*Następnego dnia*

Wstałam i poczułam rękę na moim brzuchu, obudziłam się i zobaczyłam Michela.

Zdradziłam Matteo..

Straciłam z nim dziewictwo...

Wstałam, szybko się ubrałam w to co wczoraj i zeszłam na dół. Nikogo nie było butelki były porozrzucane. Na kanapie leżała Nina, a na podłodze Gaston, więc podeszłam do Niny i zaczęłam ją budzić.

- Nina, Nina, wstawaj.. - Zaczęłam ją budzić, Nina otworzyła oczy.

- Luna, czego chcesz?

- Muszę ci coś powiedzieć..

- Co?

- Ale nie mów nic nikomu, a zwłaszcza Matteo..

- Okej, dawaj.

- Chyba zdradziłam Matteo z.. Michelem...

- CO?! Z tym pasożytem..

- Nina, cicho.

Po chwili na dół z szedł Muchę, Nina zabijała go wzrokiem.

- Em.. Dobra, ja już idę, pa Luna.

Nic nie odpowiedziałam.

Po chwili na dół z szedł Matteo.

- Co to za krzyki?

Matteo podszedł do nas i zaczął się śmiać jak zobaczył Gastona, który leżał na podłodze. Usiadł koło mnie na kanapie.

- Kocahnie, co się stało?

- Nie wiem, głowa mnie strasznie boli i jest mi zimno.

- Zaczekaj, zaraz przyjdę.

Matteo wszedł na górę. Po chwili zszedł na dół ze swoją bluzą.

- Trzymaj, będzie ci cieplej.

- Dziękuje.

Założyłam bluzę Matteo, która była na mnie za dużo i czułam perfumy Matteo.

- Wiesz, że ona już ci jej nie odda. - Powiedziała Nina, a Matteo zrobił krzywą mine. - Jak jeszcze nie byliście razem, to Luna zawsze chciała mieć coś po tobie.

Uderzyłam Ninę w ramię.

- Auć, czy ty zawsze musisz wszystkich bić.

****
Jak się podobało?

To jest chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolweiek napisałam, prawie 800 słów.

Komentujesz=Motywujesz

Corre • Lutteo ¹ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz