•23•

326 37 0
                                    

Rozdział dedykuje liveisbrutalmisie, user07716275 i SIEMPRELUTTEOBALSANO

****

Maraton 2/5

- Tego szukasz? - Zapytał damski głos za mną.

Odwróciłam się i zobaczyłam Ade, która trzymała torbę w której były ciuchy Kumary.

- Oddaj mi to.

- Najpierw powiedz co to?!

- To są moje rzeczy.

Nagle do garderoby wszedł Matteo.

- Co jest? - Zapytał.

- Oj Mattiś, bo wiesz...

- Dziękuje. - Przerwałam Adzie i wyrwałam jej torbę.

- Luna, co tam jest?

- M-moje rzeczy.

- Wiesz.. Podobną torbę ma... Kumary.

- W-wiesz t-ta torba jest ładna, więc sobie kupiłam.

- A, super.

- Teraz pójdę, pa.

Nie czekając na ich odpowiedź wyszłam z garderoby prosto do domu.

- Cześć mamo, już jestem.

- Dobrze, kochanie choć na kolacje.

- Nie jestem głodna jutro szkoła i... Chcę wstać bardzo wcześnie.

Weszłam do mojego pokoju, zrobiłam wieczorną rutynę i poszłam spać.

*Następny dzień*

Jak na mnie wstałam bardzo... Późno. O 7:50, mam tylko 10 min. Na wyszykowanie się i dojście do szkoły.

Ubrałam się w mundurek, zrobiłam lekki makijaż i szybko pobiegłam do szkoły. Dotarłam do szkoły o 8:15. Świetnie.

Wchodząc do środka udeżyłam o kogoś.

- Przepraszam. - Powiedziałam i spojrzałam się w górę. Był to Matteo.

- Luna? - Zmarszczył czoło. - Nie... Jesteś na lekcji.

- Chciałabym zapytać cie o to samo.

- Zaspałem.

Zaśmiałam się lekko.

- Z czego się śmiesz, Lu?

Zrobiło mi się ciepło na sercu, znowu mnie tak nazwał, zarumieniłam się i spóściłam głowę na dół.

- Bo, wiesz.. Znaczy... To trochę nie podobne w twoim stylu.

Teraz to on się zaśmiał.

- Dobra, Ma.. Ma...

- Luna, co jest?

- Lekcje, narazie.

Pobiegłam szybko do sali w której miałam lekcje, przeprosiłam panią i usiadłam ma moje miejsce, siedziałam z Niną.

- Ej, Luna, co jest? Czemu jesteś smutna.

- Nie wiem co się ze mną stało, ale chyba zapomniałam jak ma na imię chłopak, który mi się podoba, JEŻELI mi się podoba.

- Co?! Jak to?

- Nie wiem.

- Luna, spokojnie, na pewno przez stres.

- Może masz rację.

Zadzwonił dzwonek na przerwę.

Chodząc po korytarzu, zaczepił mnie jakiś chłopak, a mianowicie Ma... Coś tam.

- Luna! - Odwróciłam się.

- Tak.

- Stało się coś?

- Nie, a.. Co miało się stać.

Po chwili widzę tylko ciemność.

*Matteo*

Luna zemdlała.

Zadzwoniłem po karetkę.

Po 5 min. Byli.

Pobiegłem do szpitala w którym znajdowała się Luna, zawiadomiłem też mamę Luny, po ok. 15 min. Była.

- Matteo, co się stało - Zapytała się jej mama.

- Nie wiem... Rozmawialiśmy i nagle zemdlała.. - Powiedziałem. - Była cała blada. - Dodałem.

Po chwili wyszedł lekarz Luny. Więc podszedłem do niego.

***
Już 2 część maratonu.

Jak myślicie, co stało się z Luną?

Na początku miało to być jakoś inaczej, ale.. Nie miałam pomysłu XD

Więc czekajcie na kolejną część maratonu.

Besos😘

Komentujesz=Motywujesz❤

Corre • Lutteo ¹ [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz