Rozdział dedykuje liveisbrutalmisie, user07716275 i SIEMPRELUTTEOBALSANO
****
Maraton 2/5
- Tego szukasz? - Zapytał damski głos za mną.
Odwróciłam się i zobaczyłam Ade, która trzymała torbę w której były ciuchy Kumary.
- Oddaj mi to.
- Najpierw powiedz co to?!
- To są moje rzeczy.
Nagle do garderoby wszedł Matteo.
- Co jest? - Zapytał.
- Oj Mattiś, bo wiesz...
- Dziękuje. - Przerwałam Adzie i wyrwałam jej torbę.
- Luna, co tam jest?
- M-moje rzeczy.
- Wiesz.. Podobną torbę ma... Kumary.
- W-wiesz t-ta torba jest ładna, więc sobie kupiłam.
- A, super.
- Teraz pójdę, pa.
Nie czekając na ich odpowiedź wyszłam z garderoby prosto do domu.
- Cześć mamo, już jestem.
- Dobrze, kochanie choć na kolacje.
- Nie jestem głodna jutro szkoła i... Chcę wstać bardzo wcześnie.
Weszłam do mojego pokoju, zrobiłam wieczorną rutynę i poszłam spać.
*Następny dzień*
Jak na mnie wstałam bardzo... Późno. O 7:50, mam tylko 10 min. Na wyszykowanie się i dojście do szkoły.
Ubrałam się w mundurek, zrobiłam lekki makijaż i szybko pobiegłam do szkoły. Dotarłam do szkoły o 8:15. Świetnie.
Wchodząc do środka udeżyłam o kogoś.
- Przepraszam. - Powiedziałam i spojrzałam się w górę. Był to Matteo.
- Luna? - Zmarszczył czoło. - Nie... Jesteś na lekcji.
- Chciałabym zapytać cie o to samo.
- Zaspałem.
Zaśmiałam się lekko.
- Z czego się śmiesz, Lu?
Zrobiło mi się ciepło na sercu, znowu mnie tak nazwał, zarumieniłam się i spóściłam głowę na dół.
- Bo, wiesz.. Znaczy... To trochę nie podobne w twoim stylu.
Teraz to on się zaśmiał.
- Dobra, Ma.. Ma...
- Luna, co jest?
- Lekcje, narazie.
Pobiegłam szybko do sali w której miałam lekcje, przeprosiłam panią i usiadłam ma moje miejsce, siedziałam z Niną.
- Ej, Luna, co jest? Czemu jesteś smutna.
- Nie wiem co się ze mną stało, ale chyba zapomniałam jak ma na imię chłopak, który mi się podoba, JEŻELI mi się podoba.
- Co?! Jak to?
- Nie wiem.
- Luna, spokojnie, na pewno przez stres.
- Może masz rację.
Zadzwonił dzwonek na przerwę.
Chodząc po korytarzu, zaczepił mnie jakiś chłopak, a mianowicie Ma... Coś tam.
- Luna! - Odwróciłam się.
- Tak.
- Stało się coś?
- Nie, a.. Co miało się stać.
Po chwili widzę tylko ciemność.
*Matteo*
Luna zemdlała.
Zadzwoniłem po karetkę.
Po 5 min. Byli.
Pobiegłem do szpitala w którym znajdowała się Luna, zawiadomiłem też mamę Luny, po ok. 15 min. Była.
- Matteo, co się stało - Zapytała się jej mama.
- Nie wiem... Rozmawialiśmy i nagle zemdlała.. - Powiedziałem. - Była cała blada. - Dodałem.
Po chwili wyszedł lekarz Luny. Więc podszedłem do niego.
***
Już 2 część maratonu.Jak myślicie, co stało się z Luną?
Na początku miało to być jakoś inaczej, ale.. Nie miałam pomysłu XD
Więc czekajcie na kolejną część maratonu.
Besos😘
Komentujesz=Motywujesz❤
CZYTASZ
Corre • Lutteo ¹ [Zakończone]
FanfictionLuna Valente to 16-letnia Meksykanka, która jest po uszy zakochana w młodym Matteo Balsano. Niestety on nie wie co Luna czuje do niego. Matteo uważa ją tylko za przyjaciółkę. Pewnego dnia, Luna widzi Matteo i Ade bardzo blisko, zaczyna być strasznie...