3.

10.5K 458 66
                                    

Cisze trwającą w pomieszczeniu przerwał głos w słuchawce Steve'a, którą zdążył założyć przed wyjściem z salonu.

- Tak, jestem, Tony ... Tak, znamy już przyczynę tych wstrząsów ... - W tym momencie spojrzał na Bucky'ego z żalem w oczach. - Owszem, to HYDRA ... Zaraz będziemy, ściągnij resztę. - Po chwili rozłączył się i dodał do mężczyzny. - Musimy wracać.

Bucky skinął głową i oboje wrócili do windy. W trakcie jazdy do góry trwała między nimi grobowa cisza. Barnes myślami był gdzieś daleko, przy naszyjniku, który znalazł. Rogers zauważył to i nie mogąc już znieść stanu, w którym znajdował się jego przyjaciel spróbował rozpocząć rozmowę, która i tak by go nie ominęła. 

- Dużo się ostatnio wydarzyło. Musi być trudne wracanie do tego wszystkiego, przeżywanie tego na nowo. Wolałbyś pewnie zapomnieć o HYDRZE i zacząć żyć normalnie. 

- Zacznę normalnie żyć, kiedy upadnie ta cała organizacja. Dopiero w tedy będę mógł spać spokojnie. - Mówił to tak stanowczym głosem, że prawie sam w to uwierzył. 

Może i starał się z całych sił tego nie okazywać, ale nie miał już siły ukrywać swoich uczuć, szczególnie po tym, co się wydarzyło. Tajemniczy przedmiot cały czas zaprzątał mu głowę. 

Był dobrym aktorem. Nie każdy potrafi przecież przez wiele dni udawać, że nie robi na nim wrażenia niszczenie HYDRY. Owszem, dawało mu to poczucie zwycięstwa nad swoimi lękami, ale też przywoływało niemiłe wspomnienia. Uruchamiało to w nim tę część, o której chciałby zapomnieć. Wybudzało to w nim Zimowego Żołnierza.  

- Bucky, wiesz, że nadal jesteśmy przyjaciółmi i możesz mi powiedzieć wszystko? - zapytał, łapiąc jego ramię w oznakę wsparcia, jakie zawsze by mu okazał.

To właśnie był cały Steve. Nie ważne, co by zrobił, pomógłby mu. To właśnie była jedna z największych zalet Steve'a, zawsze bronił swoich przyjaciół. 

- Doceniam to Steve'a, naprawdę, ale akurat z tym muszę uporać się sam. 

Prawda była taka, że wcale nie musiał. Łatwiej uporać się z przeszłością, kiedy obok ciebie jest osoba, która przeżyła to samo i ma podobne demony, które co noc nękają ją. Osobę, która dobrze zna twój ból i cierpienie. 

Rogers pomimo, że nie był zadowolony z jego odpowiedzi nie naciskał. Dobrze wiedział, że po tym wszystkim zmienił się. Zamknął się w sobie i opowie o wszystkim w odpowiednim czasie.

To była kolejna dobra, ale i zła cecha blondyna: nie naciskał. Sądził, że człowiek sam zdecyduje, kiedy chce ci się zwierzyć, czy w ogóle chce. Owszem, czasem samotność jest potrzebna i wtedy ta cecha to złoto, którego tak bardzo wszyscy pragną, ale czasem jest jak pomoc, którą potrzebujemy, ale boimy się o nią poprosić. Może właśnie to naciskanie na niego zmieniłoby bieg tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w późniejszym czasie, albo w ogóle by nie miało to znaczenia. Tego się jednak nigdy nie dowiemy, bo decyzja została już podjęta. 

Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, a do ich uszu dobiegły podniesione głosy naukowców, którzy sprzeczali się o coś ze sobą. Reszta Avengers była już na miejscu. Każdy zajmował się czymś innym, cierpliwie czekając aż mężczyźni skończą dyskusje.Niebezpieczne było wtrącanie się do ich ostrej rozmowy, nie wiedząc nawet, o co poszło.

- Nie dasz rady tego wyłączyć, Tony. To sprzęt HYDRY i dobrze wiesz, że może tam być wszytko. Musisz mieć jakiekolwiek informacje, żeby to rozbroić, a tymczasem nie masz nawet pojęcia, co to jest. - mówił Bruce, próbując zachować spokój i nie zamienić się w Hulka. 

- Długo tak się kłócą? - spytał Kapitan, podchodząc bliżej Natashy, uważając, żeby nie przeszkodzić parze.

- Banner już od dziesięciu minut próbuje przemówić Tony'emu do rozsądku. Jak na razie średnio mu to idzie. - prychnęła, obserwując dwójkę. Czasem zachowują się jak dzieci. - Pomyślała.

- Za bardzo się przejmujesz Banner. Nasza technologia jest o wiele bardziej rozwinięta niż ich. Bez problemu Friday rozbroi te bomby. - Stark spróbował podejść do elektrycznego panela, lecz bezskutecznie. Wizja Bruce'a zamieniającego się w Hulka centralnie przed nim wystarczająco go zniechęciła.

- Nie byłbym tego taki pewien. - Przerwał im Bucky, nie mogąc znieść ich kłótni. Był zmęczony tym wszystkim i marzył tylko o tym, aby położyć się i odpocząć.

- Tak myślisz? Więc oświeć mnie, wszystko wiedzący żołnierzyku, jak mam rozbroić ponad dziewięćdziesiąt bomb, położonych na każdym piętrze tego budynku. - warknął Stark.

Jego złość i panika była zupełnie zrozumiała. Kiedyś był największym producentem broni i mimo, że porzucił tą pracę, nadal wiele wiedział na jej temat, ale nigdy nie widział, ani nie słyszał o takich ładunkach i to właśnie wywołało te emocje.

- Dzięki karcie ze wnętrza ładunku, którą Steve ma w kieszeni. - Rzucił z irytacją, którą wywołało ciągłe przemądrzanie się Starka. - Posiada ona informacje na temat broni, jaką ma zasilać. Zalety, wady i słabości, wszystko, bo potrzebuje ich do aktywacji.

- Czyli mając to możemy odtworzyć ich broń? - Do dyskusji włączył się Barnes, z zainteresowanie przyglądając się małemu dyskowi.

- Tak, ale musicie to jak najszybciej skopiować. Pliki znikają po około dwudziestu minutach, żeby nie wpadły w niepowołane ręce.

- HYDRA coraz bardziej zaskakuje. - skwitował Stark, próbując jak najlepiej ukryć swój nie pokój.

To był pierwszy raz, kiedy poczuli niepokój. Zaatakowali ich znienacka, jak drapieżnik polujący na swoją ofiarę. Po raz pierwszy poczuli strach przed HYDRĄ, bo pomimo, że co chwila niszczyli ich kolejne bazy, oni i tak mieli siłę, by ich zaatakować.















You're not alone || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz