- Mów. -nakazała Sara, samemu zabierając się do pracy.
- Zaczęło się od tego, kiedy Zimowy Żołnierz uciekł. - mówił - Zaczął się ten cały szał z innymi żołnierzami. Przypomnieliście nam o nich i o tej bazie na Syberii. Zresztą ty o tym wiesz. - zwrócił się do Sary, która nagle speszyła się.
Nie musiała nawet patrzeć na Bucky'ego, żeby wiedzieć, że przygląda się jej z żalem w oczach.
- Ja tak, ale Bucky zasługuje w końcu na prawdę. - mruknęła szybko, nawet nie unosząc głowy znad probówek.
- HYDRA, kiedy dowiedziała się o zabiciu przez Zemo wszystkich uśpionych Zimowych Żołnierzy - kontynuował - , nie przejęła się zbytnio, bo wiedziała, że i tak nie obudziliby się żywi. Byli zbyt mało rozwinięci w czasie, kiedy ich tworzyli, ale teraz, mają, a raczej mieli... - w tym momencie spojrzał na Sarę. - ...osobę, dzięki której tym razem mogło się udać. Nie wahali się długo, żeby ponownie wcielić w życie swój plan odwzorowania serum Super Żołnierza.
- To bez sensu. - mruknął Bucky, nie zauważając jego ukradkowego spojrzenia na dziewczynę. Od dłuższego czasu wpatrywał się tylko i wyłącznie w Sarę, dokładnie obserwując jej każdy ruch.
Może ona tego nie dostrzegała i nie miała o tym pojęcia, ale on widział to bardzo dobrze. Każde przechylenie fiolki, czy dolanie cieczy do innej mikstury była dla niej automatyczne. Jakby jej ręce same dobrze wiedziały, co ma teraz zrobić.
- Musieliby mieć kogoś, w kim płynie krew z... -zaczął, ale po chwili umilkł. Przeniósł swój wzrok na jej twarz.
Patrzyła na niego wzrokiem pełnym wyrzutów sumienia i skruchy. W jednym momencie zrozumiał wszystko.
- Gdybym wiedziała, że wykorzystają ją do tego, na pewno stawiłabym większy opór. - zapewniła, zaciskając wargi w wąską linię.
- I tu pojawia się pierwszy problem. - wtrącił Henry, czym zwrócił na siebie uwagę obojga. - Oni są silniejsi, o wiele silniejsi niż byli.
- Czyli mamy na karku kilkunastu Zimowych Żołnierzy stworzonych do zabijania, z wypranym mózgiem i krwią, w której płynie cząstka magii. Teraz się chyba ze mną zgodzisz, że trzeba kogoś o tym zawiadomić. - prychnął Barnes, znów patrząc na Sarę.
- Dlaczego było was tu tak mało? - spytała, ignorując jego pytanie. Nie była gotowa na myślenie o tym, jeszcze nie teraz.
- Przede wszystkim myśleliśmy, że o wiele więcej zajmie wam domyślenie się o naszym małym podstępie i zdążymy wszystko przygotować.
- Co przygotować?
- Nową cele dla ciebie i... - oblizał suche wargi. -... maszynę dla Buckego. - mruknął, już ciszej.
Szatyn skrzywił się od razu domyślając się, o co mu chodzi.
- Chcieli ponownie was zwerbować. Barnes by stracił pamięć i na nowo stał się Zimowym Żołnierzem, a na ciebie mieli by już drugi hak oprócz Samuela, który zmusiłby cię do dobrowolnego zostania. Syberia była do tego najodpowiedniejszym miejscem, w razie jakbyście zdołali uciec, długo byście nie przeżyli.
Gdy tylko Sara usłyszała to imię, przez moment zapomniała, jak się oddycha.
- Samuel? Jeszcze więcej tajemnic, co? - prychnął Bucky, nie zdając sobie sprawy, jak trudne to dla niej jest.
- Nie wie o nim? - spytał zdezorientowany blondyn.
Sara nie odezwała się. Spiorunowała go morderczym wzrokiem i wzięła gotową już miksturę ze stołu. Podeszła do niego i wciskając mu fiolkę do ręki, syknęła:
- Nie powinieneś wypowiadać jego imienia. Lepiej wyjdź zanim znowu coś ci zrobię.
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Wziął fiolkę ze sobą i zniknął za drzwiami, lekko kulejąc, pozostawiając ich samych.
Sara wzięła głęboki wdech i zebrała swoją całą odwagę by odwrócić się i spojrzeć Bucky'emu prosto w twarz.
- Mówisz, że byliśmy dla siebie ważni, że mnie kochasz, a tym czasem nie ufałaś mi wtedy i nie ufasz mi dziś. Z biegiem czasu stwierdzam, że nic o tobie nie wiem, chodź ja opowiedziałem ci całe swoje życie. - powiedział, a w jego głosie nie było słychać cienia złości, a jedynie ogromny smutek i żal.
- Wiem, że nie powinnam tak robić. - zaczęła - Chciałam ci wszystko wyznać, wiele razy. Ale za każdym razem tchórzyłam. To, co robiłam, było straszne, szczególnie, że byłam świadoma tego i sama tego chciałam. Nie pokochałbyś mnie, gdybyś się o tym dowiedział. A teraz, po tym, co się stało, tym bardziej się tego boje.
- Sara, proszę cię... - mruknął, przecierając oczy. - Zrozum w końcu, że Natasha była tylko odskocznią. Potrzebowałem jej, bo kiedy uciekłem z HYDRY sam, w głębi duszy czułem, że kogoś przy mnie brakuję. Nie miałem pojęcia o twoim istnieniu. - mówił, powoli podchodząc do niej. - Musiałem zapełnić tą pustkę, ale nie było to żadne uczucie.
Sara nie odezwała się. Złożyła ręce na piersi odwracając wzrok. Może faktycznie myliła się, co do ich związku?
- Wiesz, co? Ja tej nocy też coś zrozumiałem, kiedy nas przyłapałaś i wybiegłaś. - powiedział, delikatnie ujmując jej twarz w dłonie i patrząc prosto w oczy.
- Co takiego zrozumiałeś? - spytała, jak zahipnotyzowana jego niebieskimi oczami.
Mężczyzna uśmiechnął się figlarnie, tak jak to robił kiedyś, kiedy jeszcze był normalnym żołnierzem walczącym o swój kraj. Dziewczyny to kochały i żadna nie potrafiła się oprzeć temu błyskowi w jego oczach, który pojawiał się za każdym razem wraz z uśmiechem.
- Że cię kocham Sara. - szepnął, nie bojąc się już tego przyznać i czując w końcu upragnioną ulgę.
Serce Sary jakby na chwilę się zatrzymało. Nie mogła uwierzyć, że powiedział to. Że odwzajemnia jej uczucia. Poczuła, jak szczęście wypełnia całe jej wnętrze, cały skrawek ciała, jakby ją unosiło w niebiosa.
Ale nagle oprzytomniała, mocno uderzając o ziemię.
- Nie możesz mnie kochać. Nie znasz całej prawdy i co za tym idzie całej mnie. - szepnęła, próbując się od niego odsunąć, ale nie pozwolił jej na to.
- To mi ją wyznaj, ale wiedz, że kochać cię nie przestanę, bo już dawno zbyt mocno się w tobie zatraciłem, żeby teraz odejść. Skradłaś moje serce i dobrze, bo nie chcę go odzyskać. Należy ona do ciebie, już na zawsze.
Dziewczyna skinęła głową, bo nie potrafiła wydobyć z siebie żadnych słów. Poczuła, jak w jej oczach zbierają się łzy, łzy szczęścia. Jeszcze nigdy nie usłyszała takich słów skierowanych do niej. Nikt nie wyznał jej miłości i zapewnił, że będzie przy niej nawet po wyznaniu prawdy. Oczywiście, mógł skłamać, ale pierwszy raz nie wierzyła w to.
W końcu Sara nie wytrzymała. Pragnęła tej bliskości już od dawna i nie potrafiła się już dłużej powstrzymywać. Ostrożnie przywarła swoimi ustami do jego, łącząc je w stęsknionym pocałunku.
Bucky nie wahał się go odwzajemnić, mocniej przywierając do jej ust. Były słodkie i miękkie, takie je zapamiętał. Delikatnie objął jej talię, bardziej przyciągając do siebie i sprawiając, że dziewczyna położyła swoje dłonie na jego klatce.
W końcu oderwali od siebie swoje usta, ale nadal pozostali w ciasnym uścisku, nie odsuwając się na milimetr. Oparli o siebie swoje czoła i stali. Po prostu tak stali, w mocnym uścisku z otwartymi szeroko oczami i łączącymi się oddechami. Niczego już im nie brakowało. Odzyskali siebie i trzymali w objęciach cały swój świat, napawając się swoją miłością, którą tak brutalnie im odbierano.
Dziękuję za ponad 10,5k wyświetleń i 1k gwiazdek. Jest to dla mnie ogromne osiągnięcie, którego nie udałoby mi się osiągnąć bez was. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję!
CZYTASZ
You're not alone || Bucky Barnes
FanficCzęść pierwsza Bucky Barnes nie był jedynym Zimowym Żołnierzem. Istniała jeszcze jedna osoba, która tak jak on, była sterowana przez HYDRĘ. Pomimo, że zapomniał o niej, już niedługo miał przypomnieć sobie wszystko. Jej wygląd, charakter i uczucie ja...