2.

11.2K 569 56
                                    

Kiedy tylko drzwi windy otworzyły się, Bucky odbezpieczył broń, a Steve poprawił uścisk na swojej tarczy, trzymając ją w gotowości. Oboje wyszli w tym samym czasie, uważnie rozglądając się po całym pomieszczeniu.

Znajdowali się na drugim piętrze, w którym trzymano różnego rodzaju sprzęty laboratoryjne. Cały pokój wypełniony był częściami maszyn i kawałkami ścian. Gdzieniegdzie można było dostrzec potłuczone probówki z różnymi substancjami lub całkowicie roztrzaskane szkło laboratoryjne.  Brakowało tylko leżących ciał i wyglądałoby jak pole bitwy. - Pomyślał Barnes, przywołując na kilka chwil dawne wspomnienia. 

Obaj mężczyźni ostrożnie stąpali po powierzchni zakurzonej podłogi, dokładnie sprawdzając każdy kąt i zaciemnione miejsca, w których mógłby ktoś się ukryć. Dopiero, kiedy upewnili się, że są sami, rozluźnili się nieco, jednak nadal zachowali czujność. 

- Baner i Stark nie będą zadowoleni. Zniszczyli wiele sprzętu, szczególnie, że nie tylko tu on był, a także na wyższych piętrach, gdzie także wywołano wstrząsy. Zastanawia mnie tylko, czego użyli? - spytał Kapitan, szukając w ruinach czegoś co przetrwało. 

Barnes ukucnął i przetarł dłonią po pozostałym popiele. Roztarł go palcami i przyłożył do nosa głęboko zaciągając się jego zapachem. Woń spalonej siarki i widoczne, drobne kawałki opiłków żelaza podsunęły mu na myśl pewną broń wykorzystywaną przez HYDRĘ do właśnie takich zniszczeń.  

- Szukaj czegoś w rodzaju miny. Wygląda podobnie z tą różnicą, że jest bardziej płaskie i mniejsze. - Blondyn skiną głową i po chwili oboje intensywnie szukali obiektu, który spowodował całe zamieszanie. 

Grzebiąc w śród gruzów, Bucky nie znalazł tego, czego szukał, a coś, co dało mu do myślenia. Jego oczy dostrzegły, leżący na ziemi, naszyjnik. Marszcząc brwi podniósł go, uważnie się mu przyglądając. 

Wisiorek miał kształt skrzydła. Jego kontury były niezgrabne, a tworzywo, jakim został wykonany lekko zardzewiałe i brudne. Wyglądał na wykonany samodzielnie. Łańcuszek, na którym wisiał także pozostawiał wiele do życzenia. Największą jego wadą było to, że został zerwany, co najpewniej oznaczało, że osoba, która go nosiła, nie chciała go zgubić. 

Tak nagle do głowy Barnesa zaczęły napływać zamglone wspomnienia. Widział, jak ktoś nosi ten naszyjnik, trzyma go w dłoni i pociera, jakby dawał szczęście lub był najcenniejszą rzeczą na świecie. Była to kobieta. Nie widział jej rysów twarzy. Jedyne, co wybijało się, i czego był pewien, to czerń jej oczu. Przyciągała go i wołała coś do niego, ale nie miał pojęcia co. 

- Bucky! - Rozległo się wołanie, a wspomnienia Barnesa tak szybko jak się pojawiły tak zniknęły. - Znalazłem chyba to, o czym mówiłeś. 

Szatyn schował naszyjnik do kieszeni spodni, upewniając się, że go nie zgubi i podszedł to Steve'a. Dopiero, kiedy zobaczył urządzenie przypominającą minę, wrócił już całkiem do rzeczywistości. 

- Tak, o to chodziło. - Schylił się i podniósł małe urządzenie. Obracał je w dłoni dokładnie się przyglądając. Na odwrocie widniał czerwony obrazek przedstawiający czaszkę i sześć macek. Znak HYDRY. Mężczyzna skrzywił się na jego widok i podał ładunek Rogers'owi.

- To bomba wywołująca wstrząsy. Przywołuje drgania, jakie powstają podczas trzęsienia ziemi. - zaczął, widząc pytające spojrzenie Steve'a. - HYDRA zdołała zmniejszyć ją do takiego stopnia, że mieści się w kieszeni, nie tracąc na tym swojej mocy. Jedna wystarczy do zawalenia całego piętra, a jeśli zostanie położona w odpowiednim miejscu nawet do dwóch.

- Coraz bardziej się rozwijają. - W głosie blondyna dało się wyczuć nie tylko niesmak, ale też niepewność, co do słabości HYDRY.

- Są oni silniejsi niż myślisz. - Szatyn z powrotem wziął do ręki bombę. Bez trudu ścisną ją w metalowej dłoni tak, że się roztrzaskała. Ze zgliszczy urządzenia wyjął małą kartę, a resztę wyrzucił w kąt.

- Trzeba to oddać Stark'owi. Ta karta może i nie posiada dłużej zawartości, ale za to są przydatne. - Podał przedmiot Steve'owi nie chcąc mieć z nim nic wspólnego.

- Dlaczego nie zawalili od razu dwóch pięter skoro mieli taką możliwość? - spytał, chowając przedmiot do kieszeni. 

- Sam nie wiem. To nie w ich stylu. - westchnął Barnes, analizując wzrokiem jeszcze raz pomieszczenie, z nadzieją, że znajdzie coś jeszcze. Jakąś wskazówkę, która pomoże im poznać cel tego całego ataku. 

Nie małe było zdziwienie Steve'a, kiedy to usłyszał. Był pewien, że Bucky wie wszystko o HYDRZE. Z niedowierzaniem obserwował go, jak na marne próbuje sobie coś przypomnieć. Barnes nie miał pojęcia, że te działania zawsze miały jakieś podłoże. Sam nawet je niekiedy stosował, lecz teraz, kiedy nie pamiętał kluczowej postaci, która odgrywała w tym ważną rolę, poczuł się jakby ktoś ukradł mu kawałek wspomnień. 

Co najważniejsze nie miał pojęcia, że dzisiejsze wydarzenie będzie miało ogromny skutek na jego dalsze losy. To tego dnia, pierwszy raz od dłuższego czasu, przypomniał sobie, że nie był sam. Ktoś przez ten cały czas, kiedy był zniewolony przez HYDRĘ, z nim był. Ta myśl zagnieździła się w jego umyśle jak pasożyt i na długo go nie opuściła.

You're not alone || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz