Szedł pustym korytarzem, lekko podenerwowany. Nadal nie mógł pozbyć się całkiem złości, jaką czuł, ale było już znacznie lepiej, panował nad nią. Przez kolejne dwa dni próbował zapomnieć o kobiecie, chodź na chwilę i udało mu się, jednak nie na długo.
Wystarczyło, że włożył dłoń do kieszeni i poczuł chłód metalu. Już po chwili wpatrywał się w przybrudzone, srebrne skrzydełko. Nieliczne wspomnienia uderzyły w niego ze zdwojoną siłą, a spokój, który tak uparcie chciał zatrzymać, w jednym momencie zniknął.
I chodź naszyjnik wiązał się z bólem, nie chciał go stracić. Myśl, że zależało tej kobiecie na nim, nie pozwalała mu go wyrzucić. To dlatego przyłożył wszelkich starań do odnowienia go. Brud, po uporczywym szorowaniu zszedł, rdza pod wpływem chemikaliów znalezionych w laboratorium zniknęła, a zerwany łańcuszek został zastąpiony nowym. Od tamtej pory naszyjnik dumnie wisiał na piersi Barnesa, ukryty pod warstwą ubrań (Nie miał ochoty dzielić się z innymi swoim znaleziskiem.)
Kiedy w końcu doszedł na miejsce, głęboko odetchnął i wszedł do obszernego pomieszczenia. Byli już tam wszyscy. Każdy z obecnych wpatrywał się w niego, co oznaczało jedno, jednak się spóźnił. To nie był dobry początek omawiania planu.
Jak najszybciej usiadł na jedynym wolnym miejscu, próbując ukryć się w cieniu. Nienawidził być w centrum uwagi.
- Może zacznijmy. - Rozpoczął czarnoskóry mężczyzna z przepaską na oku. Pech chciał, że Nick siedział naprzeciwko Barnesa. Fury cały czas przypatrywał się szatynowi z nie małą czujnością. - Jak wszyscy wiecie, zebraliśmy się tu w ramach omówienia planu przechwycenia jednej z agentek HYDRY.
W zasadzie spotkali się, żeby przedstawić tym nie licznym, którzy nie brali udziału w układaniu schematu działania. Do tych osób należała między innymi Wanda, która nie przepadała za tym, Clint, wolący znacznie praktykę od teorii oraz Bucky, którego wiedza byłaby przydatna, ale jego emocję znacznie by utrudniały całą pracę.
- Dzięki staraniom Stark'a i Banner'a zdołaliśmy zdobyć ogólny zarys budynku, w którym ukryto nasz cel. - Barnes wzdrygnął się na ostatnie słowo. Nie przepadał za określeni "cel", jeśli chodziło o kogoś bliskiego dla niego, aczkolwiek miał nadzieje, że dziewczyna jest mu bliska.
- Chwała nam! - Przerwał Fury'emu Tony, rozluźniając nieco atmosferę, która była napięta, jak nigdy. (Warto zauważyć, że tracenie kontroli przez Bucky'ego przypominało zamianę Bruce'a w Hulka. Oboje zapominali kim na prawdę są, co narażało innych.)
Nick nic nie odpowiedział tylko kliknął coś na elektrycznym panelu po jego prawej stronię. Już po chwili na okrągłym stole, przy którym siedzieli, pojawił się plan całego budynku. Nie był on duży. Składał się zaledwie z parteru oraz pięciu pięter wzwyż i sześciu, które znajdowały się pod ziemia, co było największym problemem.
- Clint zajmiesz pozycje na pobliskim dachu wyższego budynku. Będziesz obserwował wszystko z góry i w razie jakiś nieoczekiwanych wydarzeń zaalarmujesz wszystkich. Wanda, Natasha i Vison, waszym zadaniem będzie zabezpieczać parter i nie przepuścić nikogo do podziemi. Musicie ściągnąć na siebie większość strażników, żeby Tony z Thor'em u boku mogli przedostać się na trzecie piętro na minusie. Jest tam pomieszczenie ochrony, do którego musicie się dostać. Stark, skopiujesz wszystkie dane i prześlesz je do Bruce'a, który zostanie tu. Dzięki temu dowiemy się gdzie znajduje się dziewczyna i bez problemu Steve i Bucky będą mogli ją wydostać. Na koniec Barnes i Rogers podłożycie bomby na każdym z pięter, przy okazji będziemy mieli z głowy kolejną kryjówkę HYDRY. Czy wszystko jasne? - spytał czarnoskóry, kończąc swoją przemowę.
Wszyscy zgodnie przytaknęli oprócz Bycky'ego. Coś mu się nie zgadzało. To wszystko wydawało się zbyt proste. Nie powinni jej bardziej ukryć?
- Coś mi tu nie pasuję. - zaczął i znów był w centrum uwagi. Przez głowę przebiegła mu myśl, żeby wyjść stąd i samemu zająć się tą misją, ale szybko ją od siebie odrzucił, wiedząc, że to nie jest dobry pomysł. Został na miejscu z trudem znosząc niemiłosierny wzrok innych. - HYDRZE na pewno na niej zależy, szczególnie, że posiada moc, więc dlaczego mieli by ją ukrywać w zwykłym budynku? Równie dobrze może to być jakaś zasadzka.
- Wiemy o tym, dlatego w gotowości będzie czekać cały oddział naszych żołnierzy i Hulk. - Miało go to uspokoić, ale i tak nie pozbył się niepokoju. Gdzieś w środku miał wrażenie, że stanie się coś złego. - Jakieś jeszcze pytania albo wątpliwości? - spytał Nick, a kiedy odpowiedziała mu cisza dodał jeszcze: - Atak przeprowadzimy jutro, późnym wieczorem. Macie być wszyscy gotowi, a teraz możecie już iść.
Nie musiał dwa razy powtarzać. Wszyscy zerwali się ze swoich siedzeń, ruszając ku wyjściu. Plan był ważny, ale nikt nie przepadał za długim siedzeniem w miejscu i wysłuchiwać gadaniny Fury'ego.
Buckr, ledwo zdążył podnieś się z miejsca, a usłyszał stanowczy głos czarnoskórego, skierowany prosto do niego.
- Barnes, zostań chwilę. Muszę z tobą porozmawiać w cztery oczy. - Mężczyzna głęboko westchnął i oparł się o stół, nerwowo stukając noga. Chciał już stąd wyjść. - Wiem, że ta kobieta jest dla ciebie ważna, ale masz się trzymać planu. Żadnych samodzielnych akcji i wybryków, jasne? - Ostrzegł go ostrym tonem, gromiąc przy tym wzrokiem.
- Nie jestem aż tak głupi, Nick. Wiem, że sam jej nie wyciągnę stamtąd i, że działanie według planu jej pomoże, dlatego będę się go trzymał.
- Mam nadzieje. Nie chciałbym tłumaczyć się później z twoich poczynań całej radzie.
- Jasne. Mogę już iść? - westchnął znudzony. Miał dość tych wszystkich pouczeń skierowanych do niego.
Gdytylko jednooki przytaknął, pędem udał się do drzwi.
CZYTASZ
You're not alone || Bucky Barnes
Fiksi PenggemarCzęść pierwsza Bucky Barnes nie był jedynym Zimowym Żołnierzem. Istniała jeszcze jedna osoba, która tak jak on, była sterowana przez HYDRĘ. Pomimo, że zapomniał o niej, już niedługo miał przypomnieć sobie wszystko. Jej wygląd, charakter i uczucie ja...