- Skłóciłam cię z nim? - Gdy tylko Bucky wszedł do pokoju spotkało go pytanie dziewczyny.
Spojrzał na Sarę. Dopiero teraz dostrzegł, jak bardzo słaba jest. Coraz więcej pojedynczych kosmyków wystawało z jej ciasno związanych warkoczy. Po oczami można było dostrzec lekkie sińce, a wzrok nie był już tak nieznośny jak przedtem, a było w nim widać zmęczenie.
Już nie udawała przed nim twardej i obojętnej na wszystko. Pozwoliła sobie na okazanie uczuć, bo wiedziała, że skrywanie ich i tak byłoby bezsensowne. Bucky, może o tym nie wiedział, ale potrafił ją zdemaskować jak nikt, nawet nie świadomie.
- Dlaczego miałabyś być powodem naszej kłótni? - spytał szatyn, lekko marszcząc brwi.
- Nie jestem głupia, żeby nie zauważyć, jaki wszyscy mają stosunek do mnie. Nikt oprócz ciebie nie chce mnie tu. Steve'owi zależy na dobrze ogólnym, a tobie na mnie. Odmienność zdań w tak ważnej sprawie może skłócić nawet takich przyjaciół jak wy, którzy przyjaźniom się od dziecka.
- Skąd o tym wiesz? - wtrącił Bucky, nie przypominając sobie, żeby kiedykolwiek jej o tym mówił.
Zastanawiało go, kiedy mógł jej to wyznać, skoro jeszcze do niedawna nie pamiętał nawet jak ma na prawdę na imię. W jego życiu w HYDRZE musiał nastąpić jakoś przełom, który przypomniał mu całe poprzednie życie, ale dlaczego w tedy nie uciekł? Dlaczego nadal pozostał w tym piekle?
- Odpowiedz. - nakazał zbyt ostrym tonem, kiedy nie odzywała się dłuższą chwilę, na co dziewczyna wzdrygnęła się.
Objęła swoje ramiona, oblizując spierzchnięte usta. Przez chwilę biła się z myślami, czy powinna mu to mówić, ale przecież to były jego wspomnienia. Miał pełne prawo wiedzieć, co działo się przez ten cały czas, kiedy ona była obok niego.
- Pewnego razu, dłuższy czas przed tym, zanim uciekłeś, przypomniałeś sobie wszystko sprzed trafienia do HYDRY. Opowiedziałeś mi o tym i poprosiłeś, żebym przywróciła ci te wspomnienia, tak jak to robiłam za każdym razem, ze sobą. - Jej głos lekko drżał.
Odwróciła wzrok, nie mogąc znieść widoku oczu Bucky'ego, w których dostrzegła smutek i zawód. Wiedziała, że tak będzie. Poczucie winny zżerało ją za każdym razem, kiedy o tym pomyślała, chodź nie miała na to wpływu. To nie od niej zależało.
- Więc dlaczego tego nie zrobiłaś? - spytał z wyrzutem, przyłapując się na tym, że zwątpił w nią.
- Bo nie potrafię. - szepnęłaś tak cicho, że ledwo ją usłyszał.
Barnes ze zdziwienia uniósł brwi.
- Chcesz powiedzieć, że dysponując tak potężną mocą i przypominając mi za każdym razem siebie, nie potrafiłaś przywrócić mi dawnych wspomnień?
Bucky próbował zachować spokój, ale jego złość wzrastała z każdą chwilą i nie wiedział jak ją powstrzymać.
- Może po prostu HYDRA ci na to nie pozwoliła, a ty jako posłuszny piesek posłuchałaś, co? - Nie myślał w ogóle nad swoimi słowami. - Może to wszystko to jest tylko twoja gra, która ma na celu zniszczyć Avengersów, a mnie doprowadzić z powrotem do organizacji? To by wyjaśniło, dlaczego nie usunęli tobie pamięci.
Sara zacisnął powieki. Znów czuła jak w jej oczach zbierają się łzy, a nie chciała tego. Bucky najpewniej oskarżyłby ją o próbę wzbudzenia w nim litości, a nie na tym polegał jej cel.
Próbowała się uspokoić, biorąc serie głębokich wdechów, ale i to nie pomogło. Nie dawno co odzyskała wszystkie uczucia i trudno jej teraz było na nowo zapanować nad nimi. Przeklinała siebie, że pozwoliła sobie na tą chwilę słabości.
- Powiedz, nie jesteś tak na prawdę kolejną ofiarą HYDRY, a ich oddanym żołnierzem. - wycedził przez zęby Bucky. Tego już Sara nie mogła wytrzymać.
Tylko on był zdolny do spowodowania bolesnego ukłucia w sercu dziewczyny, które teraz poczuła. Miała wrażenie, jakby coś rozrywało ją na strzępy. Jego słowa bolały ją bardziej niż najgorsza tortura, jaką przeżyła.
Za nim wydała z siebie rozpaczliwy krzyk uświadomiła sobie jedno: HYDRA w tym jednym miała rację. Emocje są zbędne.
- Przestań! Nie wiesz jak to jest pamiętać każda chwile z tego piekła! - Wraz ze złością przyszła rozpacz pod postacią słonych łez wpływających po policzkach dziewczyny. - Pamiętam każdy ból, jaki mi zadali i każdego kogo musiałam zabić! Wszystko! Co noc nęka mnie to w koszmarach, które stały się moja codziennością. Ty uciekłaś, próbując dalej z tym żyć i może ci się to udać, ale mi nigdy, bo zawsze będę to pamiętać.
Zapanowała niezręczna cisza przerywana jedynie cichym szlochać Sary. Dziewczyna upadła na kolana, a Bucky zwyczajnie przyglądał jej się nie wiedząc jak ma zareagować.
- Myślę, że zakończyliśmy naszą rozmowę na dziś. - mruknął próbując powstrzymać paląca chęć podejścia do niej i mocnego objęcia. - Pamiętaj, że nie możesz stąd wychodzić. Przyjdą później. - oznajmił i sam zniknął za drzwiami.
CZYTASZ
You're not alone || Bucky Barnes
FanfictionCzęść pierwsza Bucky Barnes nie był jedynym Zimowym Żołnierzem. Istniała jeszcze jedna osoba, która tak jak on, była sterowana przez HYDRĘ. Pomimo, że zapomniał o niej, już niedługo miał przypomnieć sobie wszystko. Jej wygląd, charakter i uczucie ja...