30.

4.8K 279 156
                                    

Jak najciszej potrafił wszedł do pokoju. Była już druga w nocy, dlatego był prawie pewien, że Sara będzie spać, jednak mylił się.

Dziewczyna siedziała ze skulonymi nogami przy oknie. Opierała czoło o chłodną szybę pobudzając zimnem swój mózg do myślenia. Wpatrywała się w panoramę miasta zupełnie nie zwracając uwagi na kroczącego w jej stronę Bucky'ego. Była zbyt pochłonięta myślami.

Próbowała zrozumie, jak to się stało, że po odejściu Barnesa stała się marionetką HYDRY. Szatyn nie był jedyną osobą, dla której musiała walczyć, ale mimo to poddała się i nie wiedziała dlaczego.

Może chciała uwolnić się choć na chwilę od tego ciągłego bólu, którego nie potrafiła znieść sama. Może naiwnie wierzyła w ich kłamstwa, że robi dobrze. Albo może po prostu jest złą do szpiku kości osobą, która nie zasługuje na...

- Sara? - Wzdrygnęła się na jego głos. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie jest sama.

- Przepraszam. Powinnam w tedy bardziej się postarać. - powiedziała głosem bez wyrazu.

Kiedy Bucky wyładowywał swoje emocje z Natashą, ona próbowała nad nimi zapanować, a miesiące pracy nad tym z HYDRĄ pomogły. Po zaledwie godzinie potrafiła już ukryć każdą emocje, jak kiedyś.

Nie działało to jednak perfekcyjnie. O ile nikt nie potrafił dostrzec jej uczuć, tak ona czuła je bardzo dobrze, tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Pragnęła je w końcu wyjawić. Wykrzyczeć wszystko, co w niej siedzi, ale nie potrafiła. Zbyt mocno bała się wydarzeń, które mogłyby zapoczątkować.

- Zanim zaczniesz przepraszać, wytłumacz mi, dlaczego. - powiedział, siadając na przeciw dziewczyny.

Sara nie lubiła o tym mówić, o tym, ani o żadnym innym fakcie ze swojej przeszłości. Mieściło się w niej zbyt wiele bólu, łez i błędów, które zrobiła ze swoich egoistycznych pobudek. Dlatego nawet, kiedy byli przetrzymywani, mężczyzna nie poznał całej prawdy. Jednak jeśli był to jedyny sposób, by ponownie przekonać do siebie Barnesa, nie zawahała się ani na chwilę.

- Moja moc jest potężna. - zaczęła słabym głosem. Nadal wstydziła się tego i czuła, jakby zawiodła swoich rodziców, którzy tyle poświęcili dla jej nauki. - To, co wam pokazałam, jest jedynie jej marną cząstką. Gdybym chciała jednym skinieniem ręki mogłabym zburzyć cały budynek. Mogłabym w kilka sekund przywrócić ci wszystkie wspomnienia... - Zawahała się na chwilę. - ...ale nie potrafię. Stałam się słaba. Gdybym użyła całej, wypełniającej mnie mocy, opanowałby mnie. Zawładnęłaby nad całym moim ciałem i umysłem.

- W takim razie, co cię do tego doprowadziło? - spytał, chodź podświadomie znał odpowiedź.

- HYDRA. - odpowiedziała niewzruszona. - Pytałeś wcześniej, dlaczego nie usunęli mi pamięci. To nie jest tak, że jestem ich oddanym żołnierzem. Nigdy bym nim nie została, bo walałabym zginąć. - Powiedziała tak poważnym tonem, aż Bucky poczuł wyrzuty sumienia. Jak w ogóle mógł pomyśleć, że może dla nich pracować dobrowolnie?

- Jeden, jedyny raz poddali mnie elektrowstrząsom. - kontynuowała. - Usunęli mi wszystkie wspomnienia, ale tym samym odebrali umiejętność panowania nad mocą, której uczyłam się od dziecka. Nawet nie wiesz, jakie piekło rozpętałam. Musieli mi na nowo wszystko przypomnieć. Wspomnienia wróciły, ale moje umiejętności nie były już takie same, a i moc zmieniła się w coś okropnego, w coś, co może tylko niszczyć.

Umilkła na chwilę. Pamiętała jeszcze siebie za czasów, jak ona to nazywa, wolności. Pamiętała swoją moc, która była wyjątkowo piękna i czysta. Jednym skinieniem palca mogła przekazać komuś najwspanialsze obrazy, które niektórzy mogli uznać za raj, albo za nasz świat, który nie został zamieszkany przez ludzi, świat wolny i czysty.

- Nie powinni tego robić. - Odezwała się w końcu, odwracając wzrok od panoramy miasta i spoglądając na Barnesa wzrokiem, w którym ukrywał się żal i głęboko skrywana wściekłość. - Moce osoby takiej jak ja z każdym wiekiem są silniejsze, dlatego całe życie powinno się uczyć je kontrolować. Przerwali to, pozostawiając mnie samej sobie, z ogromną mocą do ujarzmienia. Przynajmniej więcej nie próbowali mieszać mi w mózgu.

Spuściła głowę, wbijając wzrok w swoje dłonie. Bucky ostrożnie spróbował dotknąć jej ręki, chcąc dać jej jakiejś otuchy, ale Sara szybko wyrwała je z uścisku. Każdy cielesny kontakt z Barnesem wzmagał w niej uczucia, a co za tym idzie, utrudniał zapanowanie nad nimi.

- Wiele się dzisiaj wydarzyło, powinnaś odpocząć. - Zakończył temat, lekko zaszokowany i zawiedziony oziębłością, która opanowała nagle dziewczynę.

A co jeśli ona jakoś podświadomie wiedziała, co zrobił?

Opanował go nagle strach, a oddech przyspieszył. Jednak Sara nic nie powiedziała. Skinęła jedynie głową i wstała.

Szatyn dał jej jeszcze swoje ubrania na zmianę i gdy tylko dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki odetchnął z ulgą. Nie minęła jeszcze godzina od ostatniego wydarzenia, a on już odczuwał skutki swojego błędu.

Nie chciał, żeby dowiedziała się, co zaszło między nim, a Natashą. Gdzieś w środku wiedział, że zniszczy to ich, i tak już kruche, relacje, a tego najbardziej nie chciał, jednak los miał co do niego inne plany.

*

Drzwi do łazienki otworzyły się i w ich progu stanęła Sara. Za duże ciuchy Barnesa zwisały na niej jak worek, co przywodziło szatynowi na myśl małą, bezbronną dziewczynkę, a nie bezlitosną zabójczynie. Włosy związała w luźny warkocz, który sięgał jej aż do kolan.

Na myśl przyszła mu Natasha, która przed chwilą miała na sobie tak samo luźny dres, zanim zdążył go z niej ściągnąć i identyczny warkocz nim rozpuścił go. Nie zajęło długo zanim wyrzuty sumienia ponownie go opanowały.

Wyrzucił szybko ze swoich myśli Natashę zastępując ją Sarą. Później przyjdzie czas na poważne rozmowy z rudowłosą, nie ona była teraz najważniejsza.

- Będziesz spać w moim łóżku, ja prześpię się na podłodze. - odparł, wskazując na małe posłanie obok. - W razie czego jestem tuż obok.

Bucky'emu nie wyszły uwadze małe, ale liczne blizny na rękach dziewczyny. Sam miał podobne. Skrzywił się nieznacznie, ale nie zapytał o nie. Sara miała już dość przeżyć na dziś, tak jak i on sam.

- Dziękuję. - azepnęła dziewczyna, kiedy już oboje leżeli w swoich łóżkach i otaczała ich ciemność.

Bucky jeszcze długo leżał, przyglądając się sufitowi. Nie mógł zasnąć tym razem nie z powodów męczących go koszmarów, a przez jedną, uporczywą myśl: Proszę, niech Sara o niczym się nie dowie, bo ją stracę. 

You're not alone || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz