23.

5.1K 314 8
                                    

Otworzyła oczy i uderzyło w nią jasne światło. Szybko się do niego przyzwyczaiła i mogła rozejrzeć się po otoczeniu, w którym przebywała. Znajdowało się w nim jedynie łóżko, a ściany były pokryte białą farbą, a dwie z nich były całkowicie przeszklone.

Wspomnienia z przed niedawna uderzyły w nią nagle i już wiedziała, co się z nią stało. Zamknęli ją.

Zerwała się gwałtownie na równe nogi. (HYDRA dobrze ją wyszkoliła na tego typu sytuacje.) Wytworzyła wokół siebie fioletowe pole i z impetem wbiegła w przeszkloną ścianę. Ta jednak ani drgnęła, tylko odepchnęła ją z taką samą siłą. Kara musiała podeprzeć się dłonią o podłogę, żeby nie upaść. Nie poddając się, posłała fioletową kulę w to samo miejsce, ale i ona się odbiła, popychając dziewczynę prosto na ścianę.

Syknęła głośno i bezsilnie osunęła się na ziemię. Zamknęła oczy, skupiając się na zneutralizowaniu palącego bólu pleców.

- Nie przebijesz się przez to. - Usłyszała przed sobą. Otworzyła oczy i zauważyła czarnoskórego mężczyznę, przyglądającego się jej zza przezroczystej szyby, którą jeszcze przed chwilą usiłowała zniszczyć. - Całe to pomieszczenie zostało pokryte substancją, która za każdym razem będzie odbijać twoje ciosy i uderzać w ciebie z taką samą siłą.

Kara nic nie odpowiedziała. Patrzyła na niego, tym samym pustym wzrokiem, kiedy nagle uświadomiła sobie, że przecież mogli jej ściągnąć maskę. Przejechała szybko palcami po swoim policzku i utwierdziła się w swoim przekonaniu. Nie miała jej.

Wstała szybko i odwróciła się plecami do mężczyzny. HYDRA nie zezwalała na pokazywanie swojej tożsamości, pod żadnym pozorem. Nawet, jeśli to Kara nie ściągnęła swojej maski, a któryś z Avengersów, HYDRY to nie obchodziło. Złamała ich zasady, zasłużyła na kare.

- Ściągnęliśmy ci ją, kiedy byłaś nieprzytomna. - oznajmił Nick. - Chcieliśmy sprawdzić twoją tożsamość, ale okazało się, że nie ma cię w żadnej bazie danych. Dla naszego świata nigdy nie istniałaś, aż do teraz. Stworzyliśmy ci piękną kartotekę. - prychnął mężczyzna.

Dziewczyna skrzywiła się nieco i już teraz przygotowując się na ból, jaki jej zadadzą po powrocie. Nie dość, że zdradziła swoją tożsamość to jeszcze widniała teraz w systemie T.A.R.C.Z.Y. a nie tak łatwo jest usunąć jakiekolwiek dane z ich komputerów.

- Odezwiesz się w końcu, czy będziesz milczeć? - spytał Nick, zniecierpliwiony jej milczeniem. Nie rozumiał, jak można tak chronić organizację, która krzywdzi ludzi, która przetrzymywała ją i Barnes'a, z którym, jak zdążył zauważyć, coś ją łączy.

Kara z lekkim wahaniem, którego nie zdołał zauważyć mężczyzna, odwróciła się. Spojrzała prosto w jego źrenice i znów przygniotła go swoją pustką w oczach. Podeszła bliżej szyby i pochyliła się lekko.

- Nie będę rozmawiać z osobami, które mnie porwały. - wysyczała i odwróciła wzrok, stając bokiem do niego.

- Myślałem, że cię ratujemy, uwalniamy od tego piekła. - stwierdził czarnoskóry, zakładając ręce na piersi.

- Naraziliście się tym na spustoszenie, którego sobie nie wyobrażacie. Jesteście głupi, że mnie im zabraliście.

- Spustoszenie? Nie sądzę, żeby HYDRA dorównywała nam armią. - Dziewczyna tylko prychnęła i pokręciła z nie do wierzeniem głową.

- Masz rację, nie dorównują. Oni po prostu was przewyższają. - skwitowała, zasiewając ziarno niepokoju w Nick'u.

Była tam, więc wie, co mówi, ale może też kłamać dla niepoznaki. Jedno było pewne: Jej moc nie polegała tylko na rzucaniu fioletowych świateł, gotowych zniszczyć wszystko na swojej drodze, ale też na wzbudzaniu w ludziach niepokoju, tak jak teraz. Używała do tego słów, i wtedy uważała na to, co mówi, ale to oczy były głównym czynnikiem wywoławczym, a na to nie miała już wpływu.

To dlatego Nick miał mętlik w głowie. Z jednej strony wierzył jej, bo jej słowa były poparte ostatnimi wydarzeniami, ale z drugiej strony nie, bo przecież należała do HYDRY. Równie dobrze to wszystko mogło być zaplanowane przez całą organizację.

- Powiesz coś więcej, czy nie i nadal będziemy uważać cię za wroga? - spytał w końcu.

- Porozmawiam tylko z jedną osobą, dobrze wiesz jaką. - mruknęła, ponownie odwracając się tyłem. Same wspomnienie o Bucky'm wywoływało u niej niekontrolowany powrót części uczuć. Nie mogła dać tego po sobie poznać.

- Zależy to od jego stanu. - mruknął mężczyzna i wyszedł pozostawiając dziewczynę samą. 

You're not alone || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz