46.

3.2K 224 38
                                    

- Powiesz mi kim jest Samuel? - spytał niepewnie szatyn, delikatnie przejeżdżając dłonią po jej policzku.

Sara skinęła głową, zamykając oczy i rozkoszując się jego dotykiem.

- Powiem ci wszystko. Nie chcę mieć przed tobą więcej tajemnic, męczy mnie to.- szepnęła.

Barnes uśmiechnął się. W końcu mu zaufała i chce wyznać mu długo skrywaną prawdę. Dowie się, co ją zniszczyło i co zapoczątkowało tę całą lawinę bólu i cierpienia. Dowie się, jak pomóc jej i przy okazji sobie, a tego najbardziej pragnął.

Pociągnął ją lekko za dłoń w kierunku łóżka. Usiadł na jego jednym krańcu, a Sarę usadowił na drugim. Złapał ją pokrzepiająco za dłonie i zaczął delikatnie pocierać.

- Zamieniam się w słuch. - mruknął, zachęcając ją.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i oblizała usta. Po chwili zaczęła opowiadać swoją historię od samego początku:

- Moja matka miała potężne moce. Miałam to szczęście i odziedziczyłam większość z nich, kiedy mój brat bliźniak, Samuel, jedynie magiczne właściwości krwi i wyczuwanie emocji. - przerwała na chwilę i zerknęła na Bucky'ego.

Przyglądał się jej ze skupieniem. W jego głowie już teraz pojawiło się pełno pytań, ale nie przerwał jej. Cierpliwie czekał do końca historii, kiedy Sara kontynuowała.

- Wiązanie się ze zwykłym człowiekiem, kiedy w twoich żyłach płynie magia jest ryzykowne, jeśli chcecie stworzyć szczęśliwą rodzinę, szczególnie, gdy to kobieta ma moce. Jej DNA miesza się ze zwykłym i zaczyna się w twoim organizmie batalia. Możesz ją wygrać, rodząc zdrowe dziecko z mocami, lub przegrać. W tedy stracisz jedno z dwóch: swoje umiejętności, albo życie. Z bliźniakami jest o wiele trudniej, dlatego nie mieliśmy tego szczęścia i zginęła zanim zdążyliśmy w ogóle ją zobaczyć. Gdyby poświęciła jedno z nas, nadal by żyła. - Przerwała, bo w tej samej chwili po jej policzka zaczęły spływać łzy.

Bucky bez wahania przyciągnął ją do siebie. Usadził na swoich kolanach, zagłuszając syk bólu spowodowanym otarciem o ranę, i pozwolił wypłakać się jej w swoją pierś. Delikatnie pocierał jej plecy i cicho szeptał czułe słówka, żeby tylko ją uspokoić. Bolał go widok jej łez.

W końcu, kiedy Sara siedziała cały czas wtulona w mężczyznę, i w milczeniu patrzyła przed siebie, odezwał się ciepłym głosem:

- Zrobiła to, co każda matka zrobiłaby dla swoich dzieci. Poświęciła swoje życie dla was i ani ty, ani Samuel nie jesteście winny. To był jej wybór, którego nie żałowała. - powiedział, na co skinęła jedynie głową.

Może i były to tylko kilka nieznaczących słów, ale wypowiedzianych przez Bucky'ego, co zmieniało postać rzeczy. Znowu wierzyła mu już we wszystko.

- Jesteś w stanie dalej opowiadać?

- Już tak. - mruknęła, ocierając łzy i poprawiając się na jego kolanach, żeby łatwiej było jej mówić. Odetchnęła i mówiła dalej: - Zostaliśmy sami z ojcem, który opiekował się na mi jak najlepiej potrafił. Wypełniał rolę dwóch rodziców na raz i do tego naszego nauczyciela. Widać było, ze wykańcza go to, ale nigdy nie narzekał. Zawzięcie uczył nas panować nad swoimi mocami i przyrządzać różnego rodzaju mikstury. Nasza matka nauczyła go tego wcześniej, wiedząc, że ona może tego nie dożyć, a nie mogła zostawić nas samych sobie z takimi ogromnymi mocami. Pomagaliśmy mu jak tylko potrafiliśmy, ale i tak zmarł zbyt szybko. Dwa lata po tym jak osiągnęliśmy pełnoletniość odszedł, zostawiając nas samych. Wiązaliśmy koniec z końcem, ledwo starczyło nam na jedzenie i w tedy zjawili się oni. Żołnierze HYDRY. - powiedziała głosem pełnym odrazy. - Zaczęli nam opowiadać, jaka to ich organizacja jest dobra, że ratują świat i oczyszczają go ze złych ludzi. Wciskali nam wymyślone bajeczki, a my naiwnie im wierzyliśmy. Sami do nich dołączyliśmy i zaczęliśmy pomagać. Zabijaliśmy setki ludzie, staliśmy się ich najlepszymi zabójcami, a w szczególności ja. Dziewczyna z ogromnymi mocami mogąca zabić tysiące ludzi jednym skinieniem palca, oddana swojej organizacji. - Nie zorientowała się, kiedy jej głos stał się ostry, coraz bardziej oskarżycielski i mający w sobie odrazę do samej siebie. Z jej policzków zaczęły płynąć kolejne łzy, ale nie przejmowała się nimi i dalej mówiła. - Nawet nie wiesz jak bardzo mnie wychwalali, a mi się to podobało i pragnęłam więcej i więcej, dlatego zabijałam, torturowałam i niszczyłam coraz bardziej, byleby bardziej im się przypodobać. Stałam się potworem, który śni się dzieciom, a nawet dorosłym w koszmarach.

You're not alone || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz