5. Mapy

191 27 3
                                    

Wjechali na wąską i krętą drogę, prowadzącą wprost pod bramę twierdzy. Wyprostowany Valar jechał pierwszy, co jakiś czas zerkając na jadącą za nim Noeen. Majarka była niezmiernie podekscytowana.

- To wygląda bardzo dostojnie. Te pustkowia naprawdę robią wrażenie. A to, że postanowiłeś tą warownie wbudować w te ogromne góry żelazne, to naprawdę sprytne.

Kiedy podjechali pod niewielką górę, a budowla ukazała się w całej okazałości dziewczyna zamilkła na chwilę.

- Wow, to naprawdę nizłe...

- To moje własne dzieło, Utumno - powiedział z dumą w głosie.

- Hę? Mówiono mi, że Morgoth mieszka w twierdzy o nazwie Angband - powiedziała nie odrywając wzroku od zamczyska.

Ten komentarz delikatnie zbił Melkora z tropu.

- Musisz mi opowiedzieć co jeszcze ci o mnie mówiono.

Resztę drogi jechali w milczeniu. Tuż pod ogromną kamienną bramą, która również pełniła rolę dwuskrzydłowych drzwi, Valar zaskoczył z wierzchowca. Noeen poszła w jego ślady, po czym odpięła od siodła niewielki, skórzany worek. Gdy drzwi odrobinę się uchyliły, wypadł z nich jakiś stworek. Sięgał Valarowi do pasa, ale poruszał się zwinnie i szybko. Wyglądem przypominał dziecko elfa, ale jego krótkie, czarne, kręcone włosy i szerokie odstające uszy temu przeczyły. Złapał za wodzę czarnego rumaka, po czym spojrzał na nią błyskając białymi, zaostrzonymi ząbkami.

- Białego konia też! - rozkazał Melkor, i wszedł do środka nie czekając na swojego gościa.

Małe stworzenie porwało za wodze białego konia, i podreptało w swoją stronę. Dziewczyna nieufnie patrzyła na bosego i poczochranego służącego, nie wiedząc czy powinna była zatrzymać to...coś. Bo kto wie co może zrobić z jej koniem? Ale skoro Morgoth oddał swojego? Noeen pośpieszyła za swoim przewodnikiem. Znalazła się w ogromnej sali. Ściany były wyłożone rzeźbionym granitem, wzory na nich przedstawiały dziwne, symetryczne kształty, które pięły się od ciemnej podłogi, wyszlifowanej i odbijającej wszystko niczym lustro, aż do niknącego w ciemnościach, wklęsłego sufitu. Noeen z zaskoczeniem stwierdziła, że w sali nie było ani jednego okna, a jedynym światłem, który rozpraszał mrok był ogromny kryształowy żyrandol, nisko zwisający z góry. Jedyną rzeczą, a raczej meblem, znajdującym się w sali był ogromny fotel stojący na szerokim stopniu. Był rzeźbiony w czarnym, grubym drewnie, oraz obity brunatnym materiałem, przypominającym skórę jakiegoś krótkowłosego zwierzęcia. Oparcie pięło się prawie na półtora metra, a jego koniec zawijał się niczym trzy baranie rogi, błyszczące od drobnych kamieni szlachetnych. Na samym siedzeniu rozciągała się szeroka czerwona płachta, która wyglądała na pelerynę. Poza tym cała sala świeciła pustką.

- Chyba niedawno się wprowadziłeś? - zapytała uśmiechając się złośliwie.

- Postanowiłem zachować tylko niezbędne rzeczy.

- Dlatego w tej sali jest tylko tron?

- I mapy. - wskazał głową na półokrągłe ściany od strony drzwi.

- No tak, nie można zapomnieć o mapach - dziewczyna odwróciła się i podeszła bliżej.

Przyjrzała się dwóm, szeroko, rozprostowanym materiałom.

- Co to? - zapytała, kładąc palec na pierwszej z nich.

- To pierwsza mapa Śródziemia.

Teren na tej części był bardzo wzgórzu, widoczne było wiele szkicowany źródeł i jezior, rozciągających się prawie na całej szerokości. Gdy Noeen przeszła na drugą stronę zobaczyła bardzo szczegółową mapę współczesnego świata.

- A to? - dotknęła przypiętej do niej czarnej pinezki, jednej z wielu to...strategiczne miejsca... - odpowiedział na odczepnego.

- Powinieneś sobie jedno postawić przy Rzece Duchów.

- Przy czym? - podszedł bliżej zainteresowany.

Dziewczyna wskazała cienką, błękitną nić ciągnącą się po zachodniej części wzgórza.

- Kiedy byłam mała nazwałam ją Rzeką Duchów, bo przez ten kamienisty teren w jej nurcie tworzyły się spienione fale przypominające...

- Przecież to blisko siedziby Burzum'a - przerwał zdziwiony.

- Ta część to pusta przestrzeń, nikt jej nie strzeże. Równie dobrze mógłbyś sobie tam wybudować kolejny zamek i nikt by nie zauważył.

Dziewczyna mówiła to beztrosko, jakby faktycznie nie zdawała sobie sprawy co mogą oznaczać "strategiczne miejsca". Melkor patrzył na nią zafascynowany. "Czy ona jest, aż tak naiwna, czy może tylko grała?

- A więc? Gdzie mogę się usadowić? -zapytała przerzucając skórzany bukłaczek przez ramię.
Już miał odpowiedzieć, gdy do sali wparował mały stworek.

- List! Ważny list! Bardzo ważna rzecz! - wykrzykiwał wymachując dużą (w porównaniu do niego) szarą kopertą.

Melkor wyszarpnął wiadomość z jego palców i szybko otworzył. W środku znajdował się list z krótką, ale treściwą zawartością.

Nagły wypadek z projektem, prośba o natychmiastowy przyjazd - Sauron.

Melkor zmarszczył brwi. To nagłe wezwanie przyszło wręcz w najmniej odpowiednim momencie.  

- Przyślę ci sługę który zaprowadzi cię dokąd trzeba. Tam na mnie zaczekasz. Chcę później zamienić z tobą parę słów. - rzucił i nie czekając na odpowiedź dziewczyny ruszył w stronę wyjścia.

Małe stworzonko pobiegło za nim.

- Zaprowadź ją na piętro - szepnął pochylając się nad sługą - Otwórz ostatnie drzwi tym kluczem, i każ jej tam zostać. Jak już wyjdziesz, zamknij drzwi od zewnątrz i zostawiając klucz w zamku. Rozumiesz?

Stwór pokiwał energicznie głową i porwał z jego ręki duży, miedziany klucz.

{Preferencje} Melkor- Władca MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz