26. Podejrzenia

144 24 3
                                    

Weszli do sali tronowej. Gdy tylko Noeen przeszła przez próg, wydała cichy pisk, a i Sauron gwałtownie wciągnął powietrze, bo oprócz samego Melkora zastali tam jeszcze jedną postać. Klęczała na ziemi, z głową spuszczoną w dół. Żadne z nich by się aż tak nie przestraszyło, gdyby to był tylko elf, ale problem w tym, że na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że to nie był żaden z Quentich.

- Kto to jest?! - zawołali niemal jednocześnie

Melkor wystąpił krok do przodu z miną osoby, która nabrała wszystkich na swoją magiczną sztuczkę.

- To jest dowódca tamtejszej straży, prawda? - zwrócił się do mężczyzny.

Ten nie odpowiedział, uniósł tylko głowę. Twarz, która ukazała się spod długich, jasnych włosów, przedstawiała szlachetne, ostre rysy Majarów.

- Czyś ty oszalał? - zawołała Noeen, łapiąc się za głowę - Porwałeś dowódcę majarskich wojsk?

Sauron spojrzał na nią zaskoczony. Dziewczyna natychmiast speszyła się i opuściła ręce.

- Chcę tylko wiedzieć, po co to zrobiłeś...Mistrzu? - dodała bez przekonania

- Otóż, to bardzo proste - Melkor uśmiechnął się ledwo zauważalnie - Jak to się mówi ząb za ząb.

- Ale mówiłeś, że Twój dowódca został zabity z kilka lat temu. Dopiero teraz zdecydowałeś się zemścić? Zaatakują i ciebie i tą wieżę i nas!

- Wiem. Taki miałem plan.

- Mówiłeś, że wojna nie zacznie się najpóźniej za 7 dni!

- Tak też przewidywałem, ale pewne wydarzenia zmusiły mnie do przyspieszenia moich zamierzeń.

- Jakie wydarzenia?

- To cię już nie powinno martwić.

Oczy Saurona zerkały to na Mistrza, to na Majarkę. Cała ta wymiana zdań tylko utwierdziła go w przekonaniu, w pewnej ważnej kwestii, z którą na razie wolał się nie zdradzać.

- Sauronie, - zwrócił się do niego - teraz po zostawiam wszystko w twoich rękach. Nie zawiedź mnie, i trzymaj się ściśle planu.

Melkor gestem przywołał do siebie Noeen.

- Wrócę do Utumno razem z naszym czarodziejem. Stamtąd będę obserwować dalszy bieg wydarzeń. - odwrócił się ku wyjściu i dodał - Polecam ci go zamknąć w lochach, gdzie doczeka się na moją decyzję co do jego przyszłości.

- Nim pójdziesz - zawołał za nim Sauron - Chciałem jeszcze zamienić z tobą słowo...Mistrzu - w jego głos wkradła się jakaś dziwna i niechciana nuta wzburzenia.

Melkor odwrócił się, spoglądając na niego z pewną konsternacją.

- Oczywiście. Noeen, zostań tu z naszym więźniem póki nie wrócę.

Oboje wyszli za drzwi bocznego przejścia, zostawiając za sobą wyraźnie niespokojną Majarkę.
W korytarzu nie było nikogo, prócz Melkora i Saurona. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Sauron stanął tuż przed nim i spojrzał mu głęboko w oczy.

- Więc? - zapytał spokojnie Melkor - O co chodzi? Czy to coś związanego z "Finałem"?

Sauron pokręcił głową. Jego dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. Przez umysł przebiegało mu mnóstwo różnych myśli, ale jedna w szczególności powracała: Melkor próbował ukryć przed nim prawdziwą tożsamość tej dziewczyny. On wie kim ona jest, musi wiedzieć.

- To o co chodzi? - zapytał zniecierpliwiony Melkor.

- Kim jest ta dziewczyna? - zapytał wreszcie

- Majarem z zachodu - odpowiedział znudzony

- Jak jej na imię?

- Noeen.

- Czy to prawdziwe imię?

- Co ma znaczyć to przesłuchanie? - oburzył się. - Już ci powiedziałem wszystko co niej wiem.

- Czyżby? - Sauron zmrużył oczy - Zastanawia mnie kilka rzeczy. Dlaczego postanowiłeś zabrać ją do Utumno, zamiast po prostu przepędzić? Czemu przyprowadziłeś ją tutaj każąc nosić maskę? A przede wszystkim, dlaczego twierdzisz, że jesteś za nią odpowiedzialny?

- Uważaj na słowa - Melkor pogroził mu palcem - Ta twoja ignorancja zaczyna mnie już drażnić.

- Dobrze...Mistrzu - Sauron zmarszczył brwi - powiedz mi prawdę. Kim ona jest?

- Sauronie, wiem tyle co i ty. Myślisz, że ukrywałbym przed tobą prawdę? Jaki mógłbym mieć w tym interes?

Twarz Melkora była poważna, ale w jego oczach pojawił się łagodny błysk. Sauron zawahał się. Nie dlatego, że mu uwierzył, ale dlatego, że nie mógł udowodnić swoich podejrzeń.

- Po prostu to wszystko brzmiało jakbyś faktycznie i umyślnie próbował ukryć ją przede mną - Sauron wzruszył ramionami

- Gdybym miał ją przed tobą ukryć, nie przyjeżdżałbym tu z nią prawda?

Sauron przyznał mu rację.

- Mam nadzieję, że wszystko sobie już wyjaśniliśmy - Melkor wyciągnął w jego stronę prawą rękę - Życzę powodzenia w poprowadzeniu naszych wojsk.

Ten gest miał oznaczać dobre intencje, ale Sauron wiedział co ten zamierza zrobić. To było jasne, że chce kupić sobie trochę czasu by móc "przeczytać" jego myśli. Majar uśmiechnął się blado i podał mu rękę. "Może faktycznie ma rację? Nie ma nic do ukrycia." powiedział w myślach. Zobaczył jak nikły uśmiech Melkora lekko się poszerzył.

- Do zobaczenia za jakiś czas - powiedział Melkor i postąpił krok w stronę sali tronowej - Pamiętaj, gdyby coś się stało, daj mi znać. - i wszedł do środka.

Sauron stał chwilę w miejscu. Patrzył na drzwi za którymi zniknął Valar. To oczywiste, że tamten coś ukrywał. Pytanie brzmi, czy On to wszystko wiedział? Czy On znał jej historię, a jeśli tak to czy byłby na tyle pewny siebie, żeby ją tu przeprowadzać? To wszystko zaczynało się coraz bardziej komplikować. Tak, z początku Majar rzeczywiście był źle nastawiony do tej dziewczyny, ale teraz...po tym wszystkim...Jej twarz była tak podobna do...

Sauron potrząsnął głową. Klarowny obraz jaki zaczął się tworzyć, znów się rozmazał.

- I tak wyjeżdża - wzruszył ramionami - Tym lepiej. Za niedługo o tym zapomnę...

I biorąc głęboki wdech, wszedł z powrotem do głównej sali. Nie było już w niej nikogo, oprócz skremowanego więźnia.

- Wszyscy za to zapłacicie - powiedział czystym, wysokim głosem, patrząc na Saurona wzrokiem pełnym nienawiści - Zginiecie w czarnej otchłani, tak jak jest wam pisane.

Sauron z początku nie odpowiedział. Spojrzał na niego z pogardą i wycedził przez zęby.

- O ile ty pierwszy przeżyjesz pobyt w angbandzkich lochach...

{Preferencje} Melkor- Władca MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz