Ocknęłaś się zamarznięta. Kołysałaś się w siodle, na grzbiecie czarnego konia, otulona szarą płachtą. Dookoła wciąż było ciemno, niemal jakbyście dopiero co wyszli z tego mrocznego lasu.
- Która godzina? - zapytałaś samej siebie.
- Najciemniejsza przed świtem. - odpowiedział głos.
Spojrzałaś w jego stronę. Nad tobą górował wysoki Valar. Siedział wyprostowany, patrząc przed siebie.
- Chyba wcześniej siedziałam za tobą... - zauważyłaś
- Zasypiałaś w takim tempie, że prędzej byś spadła z konia, niż doliczyłbym do dziesięciu. Więc przesunąłem cię na przód.
- A ten koc? - zapytałaś poprawiając duży kawał materiału.
- To tylko moja peleryna. - odpowiedział nie spuszczając wzroku z drogi.
- Tak bardzo ci na mnie zależy? - zaczepiłaś go, ponownie układając się do snu.
- Zależy mi na twoich umiejętnościach i wiedzy. To oczywiste, że muszę o Ciebie dbać.
- To pewnie ci nie przeszkodzi, jeśli się tu oprę. - powiedziałaś kładąc głowę na jego piersi.
Ten nic nie odpowiedział, jedynie szarpnął odrobinę za wodze, aby rumak zwolnił.
- A co z moim koniem? - zapytałaś przymykając oczy.
- Nie wiem. Być może zdołał uciec?
- Słaby z ciebie kłamca - westchnęłaś - Ale wybaczę ci, bo jesteś dla mnie dość miły.
- Ciesz się. Nigdy nie jestem tak dobry dla innych.
- Czuję się wyróżniona. - uśmiechnęłaś się nieprzytomnie.
- Można to tak nazwać. Jako czarodziej, masz swoje przywileje... - usłyszałaś nim zapadłaś w głęboki sen.
****
Tych, którzy spiskują, każe się za wierność drugiej stronie.
Z tymi słowami w głowie zbudziłaś się. Leżałaś na ogromnym łożu w swojej komnacie. Za oknem słońce, świeciło mocno i jasno.
- Ale miałam dziwny sen - przeciągnęłaś się - Przynajmniej słońce wyszło. Może choć trochę ogrzeje te mury.
Zeszłaś z łóżka. Poprawiłaś srebrny pas na tunice i wyszłaś z pokoju. Ruszyłaś po schodach w dół, kierując się w stronę pracowni. Przeszłaś przez pustą salę tronową i wyszłaś do korytarza. Nie tracąc czasu zajęłaś się przygotowaniem eliksir. Całe mnóstwo powykręcanych gałązek leżało w kącie, tuż przy blacie zapełnionym bronią. Biorąc całą ich garść, wrzuciłaś je do wrzącego Adektu. Nie zajęło Ci to nawet pięciu minut, więc czekając, aż mikstura ostygnie, zaczęłaś rozglądać się po pokoju. Oczywiście pierwsza rzeczą jaką chciałaś sprawdzić, były drzwi w przeciwległej ścianie. Podeszłaś do nich i szarpnęłaś za klamkę.
Skrzypnęły głośno, ale nie otwarły się. Szarpnęłaś znowu, ale coś trzymało je po wewnętrznej stronie. Pochyliłaś się, bacznie oglądając klamkę. Widniała w niej maleńka dziurka od klucza, lecz nie mając żadnych kluczy, tylko wzruszyłaś ramionami. "Mam nadzieję, że i tak nie ma tam nic ciekawego" pomyślałaś i odwróciłaś się. Oparłaś się o ścianę i przymknęłaś oczy, pozwalając sobie odetchnąć. Powolny potok myśli, spływał tylko do wyłącznie jednego tematu. "Pocałunek z Mrocznym Władcą. Pocałunek z kimś kto siał grozę i przerażenie od Gór Żelaznych, aż do morza. Pocałunek..." uśmiechnęłaś się do siebie "Zabawne. Moja matka przekonywała mnie, że będąc w Valinorze na pewno sobie kogoś znajdę, a tymczasem przeznaczenie rzuciło mnie w ręce najpodlejszego króla. Czy to nie ironia?" Wyprostowałaś się i sięgnęłaś po słój pełen eliksiru. "Najbardziej ciekawi mnie co on na to powie" rozmyślałaś "A przede wszystkim gdzie on jest?".
CZYTASZ
{Preferencje} Melkor- Władca Mroku
RandomJest to już druga część moich preferencji z Śródziemia. Jeśli nie widziałaś poprzedniej, nadrób straty, aby się nie pogubić w tej zawiłej historii: Sauron-Książe Ciemności. Więc jest to ciąg dalszy mojej poprzedniej książki, tyle że po kilku latach...