15. Świetliki

197 29 14
                                    

- Uwaga rozdział może zawierać nieodpowiednie, a nawet brutalne opisy, (zabijanie zwierząt przede wszystkim - wilków) A po za tym;
-Miłego Czytania :3

Melkor od początku nie wierzył, że to ma sens. Według niego ta dziwaczna wycieczka to tylko wymówka, żeby wyrwać się z twierdzy. Dlatego, gdy zobaczył Noeen przebiegającą przez salę tronową, natychmiast postanowił rzucić wszystko i jechać za nią. Teraz idąc przez gęste trawy i krzewy myślał nad odpowiednią karą, za wywidzenie go w pole. "Może ją wypędzę z zamku? Nie. Mogłaby wszystko rozgadać. Może zamknąć na szczycie wieży? Dla wolnego Majara to najwyższa miara kary...No może nie najwyższa."

Przymknął oczy skupiając całą uwagę na idącej przed nim dziewczynie. 

"Polana miała być już kilka minut temu..." usłyszał.

Spojrzał na nią z pogardą. Więc jednak miał rację tu nie ma żadnej polany.

- Wydaje mi się, że jesteśmy już prawie na miejscu - powiedziała 

- Prawie? - powtórzył pełen wątpliwości.

W tym samym momencie, księżyc wyszedł zza chmur, rozjaśniając drogę przed nimi.

- To tu! - Majarka puściła się między drzewa, a biały koń za nią.

Melkor, bez zbędnego entuzjazmu, swoim tempem, ruszył za nimi, ciągnąć za wodze czarnego masywnego konia. Polaną okazała się mała przestrzeń z wyłącznie kilkoma wyrośniętymi drzewami. Tutaj trawa nie była tak gęsta, a wśród niej rosły małe roślinki o nieregularnym kształcie i malutkich okrągłych listkach. Mgliste światło księżyca ogarniało niemal całą łączkę. Na jej środku, tuż obok konia stała rozpromieniona Noeen.

- Wiedziałam, że ją znajdziemy - zawołała i obróciła się parę razy - Nigdy nie byłam tu w nocy, ale chyba przyznasz, że jest tu uroczo.

- Zaiste, uroczo - odparł ponuro.

Majarka niemal od razu zabrała się za zrywanie roślinek. Melkor schylił się i urwał jedną z nich. Była pokryta czymś w rodzaju gęstych i mięciutki włosków, przez co jej kolor wypadał trochę blado. Z łodygi zaczął skapywać jakiś wodnisty płyn. Valar przyłożył do osocza palec i powąchał. Dziwnym trafem pachniało całkiem ładnie, niczym jakiś kwiat. Tulipan? Konwalia? Róża! Zaciągnął się tą wonią.

- Nie! - usłyszał, a mała dłoń pacnęła go w ramię - Nie wąchaj tego! Może Ci się zakręcić w głowie! To afrodyzjak, który ma zwabić do siebie owady.

- Niby w jaki sposób?

- Kiedy urośnie kwiatek, znajduje się w nim nektar, a w nim nasionka...Naprawdę muszę ci tłumaczyć jak to działa? Lepiej to trzymaj. - podała mu trzy wiązki powykręcanych gałązek.

- Po co ci aż tyle? - zapytał wąchając słodki zapach.

- To bardzo pożyteczny kwiatek - dziewczyna zakryła nos i usta rąbkiem kaptura - Listki przewodzą magię jak rury wodę, wzmacniają i wzbogacają. Łodyga jest twarda i giętkie można z niej zrobić... No nie wiem...Coś...Za to korzenie można jeść jak marchewki...

- Interesujące.

Noeen odeszła i znów zaczęła zrywać łodyżki. Melkor patrzył na nią z podziwem. Właśnie zrozumiał jak bardzo się pomylił. Ta Majarka jest najbardziej prawdomówną osobą jaką kiedykolwiek spotkał. Wszystkie istoty którymi do tej pory się otaczał były kłamliwymi wywłokami, i mimo ich wykrętów i oszustw Valar był zawsze "dwa kroki przed nimi". Ale tym razem trafiła mu się szczera i otwarta dziewczyna. Jak sobie ją podporządkować? Jak zdobyć jej zaufanie? Mówią, żeby ogień zwalczać ogniem. Czy w tym przypadku będzie tak samo? Uśmiechnął się mimowolnie, tak szeroko, że, aż go policzki zabolały.

{Preferencje} Melkor- Władca MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz