19. Pęk kluczy

170 23 4
                                    

Szybko szłaś po schodach prowadzących na górę. Rozczochrany stworek maszerował tuż przed tobą zadowolony i dumny z siebie. Patrzyłaś na niego z ciekawością. Kim on jest? Ni to Elf ni to ork. Może to jakieś dziwactwo, które zostało tu stworzone?

- Hej, Banga - odezwałaś się - skąd ty jesteś?

- Podobno jestem z plemienia Rotich - powiedział nie odwracając się.

- Co to znaczy?

- Sam nie wiem. Podobno wszyscy wymarli, a ja jestem jednym z niewielu którzy się ostali.

Pokiwałaś głową ze zrozumieniem.

- A kim byli Roti?

- Nie wiem - odpowiedział krótko - Jestem tu od najmłodszych lat, nic więcej nie wiem.

Banga skręcił wprost do twojego pokoju. Przystanęłaś na chwilę patrząc na to stworzonko. Przez chwilę było ci go żal, młody, samotny służący bez rodziny, przyjaciół. Ale uśmiech nigdy nie schodził mu z twarzy, i mimo, że bał się Melkora, służył mu wiernie. Czy taki hart ducha panuje we wszystkich jego służących? Stworek jakby o tobie zapomniał. Wślizgał się pod łóżko...

- Zaraz, co robisz? - obudziłaś się z rozmyślań.

Ten w odpowiedzi wyczołgał się spod mebla i machnął ręką w której trzymał ogromny pęk kluczy. 

- Skąd to... - zaczęłaś zdziwiona.

- Kiedyś lubiłem tu czatować. - odpowiedział ciesząc się, że zrobił na tobie wrażenie - To była kryjówka gdzie trzymałem cenne rzeczy, ale odkąd panienka się wprowadziła, nie miałem jak ich zabrać.

- Ciekawe - powiedziałaś niepewnie.

Kto wie co jeszcze tam schował?

- Ale teraz może pani wszystko zobaczyć! Wszystko!

Popatrzyłaś na niego przekornie.

- Czemu ty byś mi nie pokazał interesujących miejsc?  

Banga uśmiechnął się jeszcze szerzej i wyszedł na korytarz. Skręcił w prawo i stanął przed jednym z dwojga zamkniętych drzwi.

- Wejdźmy do tych - powiedział otwierając je niewielkim metalowym kluczem.

W pierwszym pokoju było jakby chłodniej, niż gdzie indziej. Nie było w nim ani jednego okna, czy najmniejszej szparki. Od podłogi, aż do sufitu pięły się półki pełne żywności i trunków. Najwyraźniej znajdowała się tu spiżarnia.

- Do tej pory wątpiłam czy on cokolwiek je - powiedziałaś podchodząc do dużego płóciennego worka, jednego z wielu, które stały na ziemi.

Znajdowało się w nim mnóstwo czarnych grudek. W pokoju było ciemno, a nikłe źródło światła dochodziło jedynie z korytarza. Będąc z natury ciekawską, zanurzyłaś rękę w worku, aby przekonać się co w nim naprawdę jest.

- Kamyki? - podniosłaś kilka z nich na wysokość oczu - Kawa! - zawołałaś - Skąd on to wszystko bierze?

Sługa pokręcił głową.

- Nie wiem prze panienki, ale wiem, że druga sala jest o wiele ładniejsza.

- Jeszcze tylko sekundkę - powiedziałaś zatrzymując się przy półce z owocami.

Ściągnęłaś po duże żółte jabłko o lśniącej skórce.

- Chyba nie jest trujące? - obejrzałaś je ugryzłaś.

Owoc był soczysty i słodki, praktycznie bez żadnej skazy.

- Melkor wie co dobre - powiedziałaś biorąc kolejny kęs. 

{Preferencje} Melkor- Władca MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz