- Jak mnie to męczy DJ – wzdycham, okręcam się białym szlafrokiem i wiążę go sobie w pasie. Jestem mile od domu, skazana na pozowanie przed obiektywem przez następne dwa tygodnie – przewracam oczami
- Kiedyś Ci się to podobało – uśmiecha się kpiąco i unosi na mnie brew
- Na początku tak – przyznaję – teraz mi się znudziło – wydymam usta – w dodatku ten koleś jest naćpany i się do mnie dowala – szepczę konspiracyjnie
- Znasz uroki Mila – patrzy na mnie wyrozumiale – został Ci rok kontraktu..
- Mam tyle pieniędzy za te 4 lata, że palcem nie ruszam do końca życia – chichoczę i rozciągam się na kanapie
- I będziesz pływać w szampanie – prycha śmiechem blondynka
- Kokainie i dziwkach – chichoczę i podskakuję na kanapie bo DJ się ciężko dosiadła
- Mówiąc o tym ostatnim – poważnieje nagle – wyprostowałaś sprawę z tą dziewczyną z klubu – patrzy na mnie wyczekująco – mów! - szturcha mnie boleśnie
- Ja Ci nawet nie wiem co powiedzieć no! - prycham i masuję ramię
- Dalej ją wykorzystujesz? - nic jej nie odpowiadam – no kurwa nie wierzę! - kręci głową
- To wcale nie jest tak! - wrzeszczę na nią i macham rękami
- A jak Mila? - warczy
- Ja nie wiem jak.. - poważnieję, serce nagle mi przyśpiesza na myśl o zielonookiej. Zupełnie nie rozumiem swojej reakcji – Ja.. ja się z nią spotkałam – DJ robi wielkie oczy – pojechałam z nią po jej syna i spędziliśmy razem dzień – spoglądam na DJ, która się śmieje – no co się kurwa śmiejesz? - warczę
- Ty, ja pierdolę, ciotka Dinah się doczekała! - śmieje się głupkowato – ty się zakochałaś Chancho!
- No chyba Cie pojebało! - prycham i krzyżuję dłonie pod piersiami w geście obrażenia
- Mila, laska Ci nie może wyjść z głowy, przeleciałaś ją a dalej Ci jej mało a teraz w dodatku spędzasz z nią dzień - śmieje się ze mnie w najlepsze
- Wkurwiasz mnie Dinah! - zrywam się z kanapy
- Pani Cabello – podchodzi do mnie ochroniarz – pan Jacobson chciał się z panią widzieć. Serce mi staje na dźwięk tego nazwiska. Pośpiesznie kiwam głową, dając znak mężczyźnie aby wpuścił gościa. Po chwili widzę przed sobą niepozornego, niezbyt wysokiego mężczyznę
- Znaleźliście ją? - pytam, choć po minie widzę już odpowiedź
- Niestety pani Cabello, trop.. - mężczyzna urywa, bo zaczynam krzyczeć
- Jesteście renomowaną firmą detektywistyczną! Jakim sposobem dorobiliście się takiej renomy skoro nie potraficie znaleźć jednej dziewczyny! Kurwa bezużyteczni jesteście!
- Pani Cabello, to naprawdę bardzo ciężki przypadek – zaczyna tłumaczyć się mężczyzna
- To koniec naszej współpracy, proszę stąd wyjść! - syczę i całą trzęsę się z emocji po czym wpadam w objęcia przyjaciółki – Nigdy jej nie znajdę Dinah, nigdy – płaczę
***
Nie widziałam Camili od dwóch tygodni. Nie pojawiła się ani w klubie ani w zajeździe. Po prostu przepadła. Mam serce przepełnione sprzecznymi uczuciami. Z jednej strony myślę, o tym, że mnie wykorzystała, dostała czego chciała i już nigdy więcej nie wróci, nie wywiązując się przy tym ze swojej części umowy, z drugiej martwię się, że coś jej się stało. Już nawet w gazetach i internecie szukałam jej nazwiska. Nie znalazłam nic o żadnym wypadku, co z jednej strony mnie uspokoiło.. Dziewczyny miały rację, trzeba było spisać tą umowę. Jest jeszcze coś, co martwi mnie nie mniej niż to, że nie mam tych pieniędzy, które mi obiecała. Że zwyczajnie za nią tęsknię.. Wchodzę na podest i zaczynam tańczyć. Spostrzegam drobną postać przedostającą się do loży. Chwile tracę rytm i przyglądam się jak zasiada z chytrym uśmieszkiem na wygodnej kanapie. Cholera, co to ma być, czemu mi tak serce wali?! Szybko próbuję się otrząsnąć i nie dać po sobie poznać, że coś zakłóciło moją pewność siebie lub jakkolwiek na mnie wypłynęło. Tańczę najlepiej jak potrafię i chyba idzie mi dobrze, sądząc po gwizdach i skandowaniu mojego scenicznego imienia
- Tęskniłaś? - zagradza mi drogę gdy właśnie kierowałam się do szatni
- A niby za kim? - prycham i przewracam oczami
- Widziałam w jakim szoku byłaś jak mnie zobaczyłaś – chichocze i macha mi brwiami
- Gdzieś Ty do cholery w ogóle byłaś ?! - prycham
- Camz, tęskniłam, gdzie byłaś? – robi głupią minę – to bym wolała usłyszeć – macha brwiami – no czekam! Nie odpowiem dopóki nie usłyszę tego w tej formie - szantażuje
- Camz – mówię po wdechu by nie wybuchnąć – gdzie byłaś? - sile się na spokojny ton
- No widzisz – unosi brwi i kiwa z aprobatą głową – dwa tygodnie sesji fotograficznej – przewraca oczami – jakbyś mi dała ten numer telefonu to byś wiedziała – wystawia mi po dziecinnemu język a ja własnym oczom nie wierzę. Wariatka skończona. Wariatka od której oczu oderwać nie mogę,te ciemno brązowe oczy, które okalają najdłuższe jakie w życiu widziałam rzęsy, te prawie czarne, pofalowane włosy, okrągłe kolczyki w uszach.. Przestań Lauren! Karcę się w myślach i próbuję nie patrzyć na resztę jej ciała
- To co, idziemy? - zagryza usta i macha mi brwiami
- Że niby gdzie? - robię wielkie oczy
- Do mnie Mała – szczerzy się radośnie – zatęskniłam się za Tobą i wiesz czego chcę – oblizuje wydatne usta i wodzi po mnie wzrokiem
- Skąd ja mam mieć pewność – syczę – że Ty mi te pieniądze dasz?! - patrzę na nią morderczym wzrokiem
- No wiesz co Lauren? - prycha urażona – skoro Ci obiecałam to dam! - ma taką minę, że zaczynam wierzyć, że naprawdę ją obraziłam swoimi podejrzeniami – wiele złego mogę o sobie powiedzieć ale na pewno nie jestem nieuczciwa! Między nami nastaje niezręczna cisza
- Ok. Przepraszam – kręcę głową i patrzę gdzieś pod nogi – to mówisz, że do Ciebie idziemy?
***
Gdy brunetka świeci światło jestem zaskoczona i przerażona przepychem jej mieszkania a także .. bijącą z niego pustką. Białe ściany, ogromny telewizor, kanapa.
- Rozgość się – słyszę jej głos i chodzę po pomieszczeniach ogromnego apartamentu. W sypialni jest ogromne łóżko, zastanawiam się jak w nim wygląda taka kruszyna. Jak maskotka na dziecięcym łóżku. Jedynie w kuchni odnajduję jakiekolwiek ślady życia tutaj no i oczywiście Camilę.
- Soku czy coś mocniejszego – pyta szperając w lodówce i nawet na mnie nie patrząc
- Wody – odpowiadam – ja w ogóle nie piję – spogląda na mnie, wygina usta i kiwa w zaskoczeniu głową
- Podoba Ci się u mnie? - podaje mi napełnioną szklankę w której pływa plasterek cytryny
- Jeśli mam być szczera.. to nie – patrzę zmieszana na jej nieodgadniony wyraz twarzy – Tu jest tak.. no nie wiem, pusto? Nawet pół kwiatka nie masz! Czemu Ty się śmiejesz Camila?- prycham widząc jej wybuch
- Bo to samo uważam ja – odpowiada gdy się trochę uspokoiła
- No to czemu z tym coś nie zrobisz? - wzrusza ramionami i bez słowa pije swoją wodę
– Chcę żebyś się wykąpała Lauren – nagle jej twarz przybiera tego przerażającego wyrazu, znika moja miła, uśmiechnięta Camz, a pojawia się Cabello, która zaraz bez uczuć będzie mnie pieprzyć
- Oh ok – spuszczam wzrok i kiwam głową
- W łazience znajdziesz wszystko co potrzebujesz. Jak skończysz to przyjdź do sypialni – odstawia szklankę do zlewu i wychodzi
_______________________________________________________________
Dum dam dum Kto chce wiedzieć co było dalej ? :D ^^
W ogóle to jestem głupkiem :D
Najpierw o 6.30 rano jadłam w szatni na siłowni czekoladę przepychając bananem. Mina reszty bezcenna XD
Potem miałam wracać do domu autobusem, zaczytana w rozkład jazdy, ze słuchawkami w uszach a jakże, jak to ja, nie zauważyłam dramatycznej sceny jaka rozgrywała się za moimi plecami, w roli głównej mój autobus domniemany odjeżdżający właśnie XD
Zupełnie nie wiem po co ja Wam o tym bredzę ale niech będzie, może to kogoś rozbawi, że Milo jest głupkiem :P Rozdział słaby to tu nadrabiam XD :P
A Wam jak minął dzień Kochani moi?:)
CZYTASZ
More Than That
Fanfiction'Byłam uczciwą dziewczyną, którą Ty zamieniłaś w dziwkę!' Zawiera wulgaryzmy, 18 + Zdjęcia do okładki z internetu. Nie jestem ich właścicielem