Epilog

3.1K 194 75
                                    

- Gdzie mam to postawić? - pytam swoim nowym, skrzekliwym głosem, do którego sam jeszcze nie przywyknąłem, a jego nieprzewidywalność za każdym razem rozśmiesza moje siostry. Patrzę wyczekująco na swoja mamę, która zerka na zawartość skrzynki, oceniając jej zawartość

- Bo ja wiem Chris – wzrusza ramionami - zapytaj Camili, ja mam tu papierkowa robotę – burczy a ja robię obrót o sto osiemdziesiąt stopni i kieruję się do kuchni, gdzie krząta się brunetka

- Hej, pomidory przyniosłem od pana Rogersa – Kobieta ruchem dłoni pokazuje mi właściwe miejsce, gdzie stawiam skrzynkę wypełniona pachnącymi, dojrzałymi pomidorami.

- Możesz podejść i spróbować? bo wydaje mi się, że czegoś brakuje.. – przemawia i szykuje mi na łyżce potrawę do posmakowania. Podchodzę i lekko nachylam się do łyżki. Na co brunetka chichocze a ja spoglądam na nią z niezrozumieniem

- Co jest? - pytam marszcząc brwi

- Ciągle nie wiem kiedy zdążyłeś tak wyrosnąć – uśmiecha się do mnie czule a ja tylko mam nadzieję, że nie zacznie mnie tu czochrać jak ma w zwyczaju. Pomijam jej spostrzeżenie, bo co mam odpowiedzieć, że tez zaskoczony jestem

- Pyszne, niczego nie brakuje- cmokam ją czule w czoło, ujmując ją w pasie - Nakarm mame bo wkurzona jest – dodaje po chwili i śmieje się złośliwie a brunetka rzuca mi zrezygnowane spojrzenie

- Myślisz, że dlaczego się tu zaszyłam i nosa nawet nie wyściubiam – spogląda na mnie teraz tak żałośnie, że momentalnie ją tulę, nie zważając na krzątających się wokół nas ludzi

- Przepraszam Was oboje – przerywa nam niespodziewanie ochrypły głos – to wina hormonów – zawodzi z żałosną miną moja mama i idzie do nas

- Tak myśleliśmy, ale baliśmy się cokolwiek odezwać – jestem tym, który podejmuje ryzyko jakiegokolwiek podjęcia tematu. Na szczęście mama nic już nie komentuje tylko próbuje nas objąć

-Cholera ! - klnie gdy jej brzuch jej w tym przeszkadza, odwraca się zezłoszczona ale Camila natychmiast otula ją od tyłu i czule gładzi dłońmi jej ciążowy brzuch – ja mam już dość! Niech on już wreszcie wyłazi - zawodzi

- Słyszysz brat, wychodź! - pochylam się nad brzuchem i mówię do siedzącego tam chłopca – w piłkę z kim grać nie mam – gładzę wolne miejsce, między dłońmi Camili a po chwili je cmokam – a właśnie! - prostuję się i patrzę na mamę – mam odebrać Zoe i Clare ze szkoły? - pytam o swoje siostry,bliźniaczki, które mama i Camila adoptowały 7 lat temu

- Chris, synu, Ty to masz sobie zrobić weekend! Dość nam pomagasz przez cały tydzień. A dziewczynki odbierze Sofi jak będzie do nas jechała – wyjaśnia mama i uśmiecha się do mnie pojednawczo, dając się przy tym cały czas tulić i kołysać w ramionach Camili, która jest właśnie rozanielona faktem pojednania ze swoją żoną

- Pani Camilo – podchodzi do nas jedna z kucharek – może pani ocenić czy ten sos już dobry?

- Już idę Juanita – brunetka uśmiecha się uroczo i idzie w kierunku czekających na jej werdykt kucharek. Patrze na roześmianą brunetkę, która tuli do siebie jedną ze starszych kucharek i czule ją cmoka w policzek. Do kuchni z wrzaskiem wbiegają dziewczynki a za nimi wchodzi Sofi obładowana ich plecakami. Zoe rzuca się na Camilę, która natychmiast bierze nie taką małą już dziewczynkę na ręce. Długo nie czekam a i ja jestem obwieszony jej siostrą, która otula moją szyję drobnymi łapkami

- Jak było młoda w szkole? - zaglądam w jej niebieskie oczy – dobrze. Dostałyśmy z Zoe piątki z angielskiego – chwali siebie i siostrę i uśmiecha się do mnie, odsłaniając niepełny szeregi zębów – a potem Sofii wzięła nas na lody

- A ja się dziwiłam co tak długo – wzdycha nasza mama i ucałowawszy dziewczynkę w policzek zmierza przywitać się z drugą, którą Camila dalej ma na swoich rękach i tulą się do siebie uroczo szturchając się nosami

- Cześć Chris – podchodzi do mnie Sofi, po tym jak zostawiła plecaki dziewczynek w biurze mamy – Jak ona się dziś czuje? - wskazuje ruchem brody na zielonooką kobietę, która wreszcie odzyskała humor

- Jak widzisz przeżyliśmy .. - cykam z powaga a po chwili śmieje się na co ona mi odpowiada tym samym i wystawia w moim kierunku paczkę paluszków, które właśnie otworzyła. Częstuje się jednym z nich

- Boże Camila! - wykrzykuje niespodziewanie mama i chwyta się za brzuch – Chyba się zaczęło!

______________________________________________________________

Hejooo wszystkim. 😊❤

Dobrnęliśmy do końca kolejnego opowiadania😱

Chciałam Wam serdecznie podziękować, za to, że poświeciliście swój czas  i czytaliście to ff. Za każde wyświetlenie, głos, komentarze dziekujeee z całegoo serduchaaa❤❤❤

Dziękuję tym,którzy są ze mną od początku, wspierają, motywują❤

W szczególności, dziękuje tym paru wspaniałym osóbkom... ( Wiecie, że o Was chodzi, meldować mi się tu  na buziaka ;)   ) Za to, że jesteście ❤❤❤❤😘😘😘😘

Na razie nie mam kolejnego opowiadania. Niestety.. Totalny brak weny😢

Na siłę nie będę pisała, bo ma mi to sprawiać radość, a już końcówkę MTT pisało mi się z ogromną trudnością. 😕

Pomysł na kolejne dwa ff ( Camren oczywiście ) mam, więc mam nadzieję, że  trochę odpocznę, nabiorę sił i lotności umysłu i wkrótce uraczę Was kolejnym opowiadankiem. 😁

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i życzę wszystkiego dobrego❤

Do zobaczenia w komentach u innych autorów i kiedyś, pod moim opowiadankiem, mam nadzieję, buziaki Muah 😘

More Than ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz