- Camila! Zaraz coś się stanie! - krzyczę, widząc jak brunetka biegiem pcha Chrisa na wózku inwalidzkim z czego tamten szaleńczo się śmieje. Teren po którym gonią jest górzysty, już widzę oczami wyobraźni jak brunetka wjeżdża na jakiś kamyk i się razem wywalają. Jakoś nie sądzę, że te jej chude ramiona byłyby w stanie opanować przewracający się wózek. Brązowooka odwraca się na mnie z nieokreśloną miną, okręcając przy okazji Chrisa w moją stronę, który nagle zmarkotniał
- Mamuś było tak fajnie – jęczy chłopiec i wydyma dolna wargę
- Dobrze – wzdycham widząc ich miny – jak ona ma siłę Cię tak pchać- spoglądam na Camilę, która już głupkowato się uśmiecha - to do tamtej ławki – wskazuje palcem umówione miejsce. Z niedowierzaniem patrzę jak brunetka mi pokazuje, że ma muskuły i znów ze śmiechem, zapiera się by pchać wózek. Po chwili słyszę pisk chłopca i rechotanie Camili. Kręcę głową na ich zachowanie ale w sumie sama się śmieje
- Mówiłam Ci Lo, że stracisz siły jak nie będziesz jadła – komentuje moją zadyszkę brunetka gdy w końcu siadam koło nich. Odbieram od dziewczyny banana, którego ona sama już prawie kończy
- No przecież jem – odrywam końcówkę i robię gryza
- Schudłaś – cmoka i dźga mnie boleśnie między żebra, na co ja podskakuję i patrzę na nią z wyrzutem – nic się nie martw, wrócimy do domu to Cię podtuczę – szczerzy się do mnie w wielkim uśmiechu i daje mi szybkiego buziaka w usta
- Ja nie chce jeszcze wracać!Podoba mi się tutaj – spoglądamy na Chrisa, który jak urzeczony przygląda się szczytom gór, wybijającym się na horyzoncie
- Chris, obiecuję Ci, że jak tylko będziesz chciał i z Twoim serduszkiem już będzie całkiem dobrze, to za rok tu wrócimy i się w te góry wybierzemy – zgarnia chłopca do ramienia i tuli go do siebie mocno, a ten obejmuje ją w pasie. Patrzę na nich, na to jacy bliscy sobie się stali i nie dowierzam w moje i Camili początki. To wydaje się takie odległe i nieprawdziwe. Jeszcze pół roku temu wizja operacji i wyleczenia chłopca wydawała się taka nierealna. Teraz mój syn jest na najlepszej drodze do całkowitego ozdrowienia i życia takiego jakie ma każdy dzieciak w jego wieku. Operacja przebiegła pomyślnie. Chłopiec był rehabilitowany tutaj przez prawie dwa miesiące. Miał problemy z chodzeniem, ale teraz coraz częściej wstaje z wózka i z dnia na dzień widać jak wraca do pełni sił
- Widzisz mamuś, musisz jeść bo za nami nie nadążysz – wygląda na mnie syn, wygramoliwszy się nieco z uścisku brunetki
- Przecież jem już normalnie! - rozrzucam dłonie w geście poddania się i na znak potwierdzający mój apetyt sięgam po kanapkę, których Camila ma pół plecaka. Wiem, że przez całą chorobę Chrisa i przez pierwszy miesiąc po operacji, kiedy wszyscy byliśmy niepewni co do jego rokowań mało jadłam, bo zwyczajnie nie potrafiłam w siebie nic wmusić, ale teraz, gdy wiem, że mój chłopiec jest zdrów i nic mu już nie grozi mój apetyt i chęci do życia powróciły. Brunetka z wyraźnym zadowoleniem przygląda się temu jak jem zrobioną przez nią kanapkę. Dalej ramieniem otula chłopca a jej druga dłoń odnalazła moją. Splotła nasze palce w delikatny sposób i smyra mnie kciukiem. Przygląda się mi spod przymrużonych oczu i uśmiecha samymi ustami
- Peszy mnie to Camz – przysłaniam sobie usta i mówię z pełną buzią
- Ty tak ślicznie wyglądasz jak jesz – przestaję na chwilę przeżuwać i przekręcam na bok głowę spoglądając na nią jak na wariatkę po czym kręcę głową i odwracam się w innym kierunku. Słyszę tylko jej rechot a po chwili czuje jej usta na swoim policzku
- Nie złość się Lolo – puszcza moją dłoń i nagle gdzieś biegnie przed siebie. Przyglądam się całej scenie ze ściągniętymi brwiami. Po chwili już wszystko rozumiem, gdy brunetka, wyraźnie z siebie zadowolona wraca z małym kwiatkiem w dłoni – masz, na zgodę – kuca przede mną i wyciąga ku mnie niebieskawego kwiatka ujmując go delikatnie w szczupłych palcach
- Ja się nie gniewam Camz – chcichocze odbierając od niej roślinkę – po prostu peszyło mnie Twoje gapienie się
- Wiem, że się nie złościsz ale i to chciałam Ci zrobić przyjemność – szczerzy się do mnie – Młody patrz jak się traktuje kobiety – mruga do Chrisa porozumiewawczo za co ja trzepe ja delikatnie po ramieniu
- Ma czas na takie rzeczy! Czego Ty go uczysz? - niby zwracam jej uwagę ale sama się z tego wszystkiego śmieje
- Musi mieć dobre wzorce od małego – macha mi brwiami i dalej kuca przede mną opierając się dłońmi o moje kolana. Po chwili obejmuje ramionami moje łydki i kładzie głowę na moje uda. Odruchowo zaczynam czule przeczesywać jej włosy. Przez te dwa miesiące pobytu tutaj bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Brunetka przestała obawiać się mojej bliskości i wzdrygać na mój dotyk. Wiem ile ją to wszystko kosztowało. Przełamanie się. Teraz przy każdej okazji łaknie mojej bliskości co mnie niezmiernie cieszy. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że Camila okazała się być pieszczochem i przy każdej nadarzającej się okazji tuli się do mnie i łasi. Czasami nawet pozwala mi na małe pocałunki. Nie wyszłyśmy poza sferę czułych pocałunków, bo Camila za każdym razem, gdy zaczyna się robić bardziej gorąco wycofuje się. Oczywiście, że ją rozumiem i nie mam zamiaru na nic naciskać. Kocham ją i taki kontakt fizyczny i bliskość z nią mi wystarcza. Oczywiście mam nadzieję, że pewnego dnia pozwoli mi się ze sobą kochać ale to na pewno nie jest coś co determinuje nasz związek. Na wspomnienie tego, że praktycznie zaczęłyśmy nasz związek od łóżka, a teraz unikamy tematu jak ognia, zaczynam się uśmiechać i z niedowierzaniem kręcić głową. Na całe szczęście Camila trwale zdjęła maskę fuckgirl i już nigdy jej nie założyła. Mam nadzieję, że nigdy do niej nie wróci i już zawsze będzie tą uśmiechniętą, kochaną, radosną i dbającą o nas moją Camz.
CZYTASZ
More Than That
Fanfiction'Byłam uczciwą dziewczyną, którą Ty zamieniłaś w dziwkę!' Zawiera wulgaryzmy, 18 + Zdjęcia do okładki z internetu. Nie jestem ich właścicielem