Rozdział 21

2.4K 165 17
                                    

    Normalnej randki z Camilą w życiu się nie doczekam. Za każdym razem gdy proponuje jej jakieś spotkanie, to nie ma czasu za to Chrisowani od razu dała się namówić na odwiedziny Zoo. Idę za nimi już bez grama sił, podczas gdy oni, prowadząc się za rączki, ekscytują się co rusz nowym gatunkiem fauny naszej Ziemi.

- Lolo! - wykrzykuje brunetka i ogląda się na mnie przez ramie, obdarzając mnie przy tym wielkim uśmiechem – widzisz te lemury! Czy nie są słodkie?

- Tak Camz są słodkie – przewracam oczami i dochodzę za nimi do wybiegu z tymi małpami czy czymkolwiek one tam nie są

- Czemu Ty się nie cieszysz Lo? - pyta po zanalizowaniu wyrazu mojej twarzy

- Cieszyłam się coś 4 godziny temu Camz – burczę – teraz mnie głowa boli i chce mi się jeść

- Tam jest wata cukrowa – wyskakuje nagle mój syn

- Absolutnie nie Chris! - celuje w niego palcem i znacząco unoszę brwi. Widzę jak chłopcu mina rzednie

- Chodź, nakarmimy mamusie – Camila szepcze niby konspiracyjnie ale i tak ją słyszę – Ty też coś normalnego zjesz, a potem Ci załatwię tą watę – mruga porozumiewawczo do chłopca, który natychmiast rozpromienia się .

-Nie będziesz za wszystko Camila płaciła! - Stopuje brunetkę, gdy ta wykłada pieniądze za posiłek na blat

- A właśnie , że będę – odpowiada nawet na mnie nie spoglądając

- Camila, to jest dla mnie nie zręczna sytuacja – rozpaczliwie unoszę brwi – wieziesz nas tutaj, płacisz za bilety, kupujesz jedzenie!

- Nie martw się, nie ubędzie mi – chichocze radośnie i pomaga mi zebrać z lady zamówione Hot Dogi i napoje – Patrz, Chris zajął już miejsce – wskazuje mi brodą stolik, który usiadł chłopiec. Po chwili dosiadamy się do niego. Dopiero teraz czuję jak głodna byłam i pewnie przez to drażliwa. Nawet nie wdaję się z nimi w żadne dyskusje tylko jem swoją porcję – Domówić Ci coś Lo? - patrzy na mnie trochę z rozbawieniem trochę z czułością brunetka

- Nie trzeba Camz – odpowiadam zmieszana i patrzę jak brunetka się szczerzy

- Mamuś zjadłem normalne jedzenie już – uśmiecha się szczerbato

- Do normalnego to mu wiele brakuje – burczę

- Ale zjadł – broni go brązowooka – teraz idziemy na wate cukrową! - rozrzuca radośnie ręce w górę – prawda mamo? - robi do mnie nagle słodkie oczka po czym uśmiecha się łobuzersko

Po chwili siedzimy na ławce i patrzymy jak Chris z gigantyczną watą spaceruje i ogląda jakieś okazy roślin

- Będzie go bolał brzuch, zobaczysz – kręcę głową

- A może nie będzie – pokazuje mi język a ja robię wielkie oczy na jej dziecinne zachowanie. Przypatruję się jak naciąga ciemne okulary na nos i rozsiada się wygodnie, wyraźnie zadowolona na ławce. Włosy upieła w kok, ma na sobie białą, krótką koszulkę i jeansowe szorty a na stopach białe trampki. W tym wszystkim wygląda tak olśniewająco, młodo i pięknie, że nie moge przestać na nią patrzeć. Nawet nie wiem kiedy moja dłoń błądzi do jej ręki, którą opiera na siedzeniu ławki. Gdy ją nakrywam, dziewczyna podskakuje, odwraca na mnie głowę a ja prędko zabieram swoją rękę

- Prze przepraszam Camila – dukam, całkowicie zaskoczona sytuacją

- Nie przepraszaj Lo, nie Twoja wina – odpowiada, kręci głową po czym wstaje i idzie do chłopca, przy którym kuca i coś mu nagle pokazuje. Nie jestem w stało pojąć co właśnie się stało. Siedze jak wryta, z oszalałym sercem i próbuję zrozumieć zaistniałą sytuację. Przecież widzę jak na mnie brunetka patrzy. Więc to nie jest tak, że mnie nie chce. Nagle mnie olśniewa.. Jedynym sensownym wyjaśnieniem jest to, że ona boi się kontaktu fizycznego. To by tłumaczyło wiele rzeczy.

-Mamuś jestem już zmęczony – podbiega do mnie chłopczyk i siada mi na kolanach – chce wracać do domu – tuli do mnie głowę

***

- Zdaje się, że młody usnął – wzdycham gdy po obejrzeniu się za siebie widzę śpiącego chłopca. Czeka mnie zanoszenie go po schodach na trzecie piętro

- Pomogę Ci z nim – oferuje brunetka

- Nie, no coś Ty, dam radę – uśmiecham i lekceważąco macham dłonią – Dziękuję Ci za wszystko Camila – wpatruję się z delikatnym uśmiechem w brunetkę. Po chwili widzę jak wyraz twarzy jej się zmienia na przerażony – W porządku Camz? ..- marszczę brwi, widząc jak dziewczyna blednie

- Tak tak – odpowiada szybko, ale widzę po niej jak gwałtownie oddycha

- Camz, czy Ty dostajesz ataku paniki? - pytam z przerażeniem

- Całkiem możliwe Lo – odpowiada i trzęsie się jednocześnie

- Przeze mnie??! Cos zrobiłam nie tak? - unoszę brwi

- Przez Ciebie, ale nic nie zrobiłaś źle, to ja, idź już Lo, przepraszam – nerwowo rusza kolanem

- Jak Ty w takim stanie pojedziesz??! - patrzę jak zaciska dłonie na kierownicy

- Przejdzie mi jak wyjdziesz – wzdycha ciężko – to nie twoja wina Lauren, to ja! - chwile się zastanawiam, nie chcę brunetki zostawiać samej w takim stanie, ale skoro ja jestem tego przyczyną, to może faktycznie lepiej będzie jak wyjdę

- Napisz mi jak bezpiecznie dojedziesz do domu dobrze Camz? - patrzę na nią z uwagą. Ona nawet na mnie nie zerka, tylko kiwa głową. Chwytam za klamkę i wychodzę z samochodu po czym otwieram drzwi od strony śpiącego Chrisa i delikatnie go wyciągam

- Przepraszam Cię Lauren -słyszę łamiący się głos Camili a po chwili to, że uruchamia auto





More Than ThatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz