- Czemu Ty siedzisz po ciemku? - Mani świeci światło a ja odruchowo chowam twarz w dłoniach – Ty płaczesz Laur? - słyszę troskliwy ton a po chwili jej dłonie opierające się na moich kolanach. Nie mówię nic, szlocham we własne dłonie, czuję, że mi je zabiera z twarzy by na mnie spojrzeć – co się stało – patrzy na mnie z troską i przerażeniem
- Chris będzie miał operację za trzy miesiące – odpowiadam chyłkając i ocierając łzy
- Cabello dotrzymała umowy? - rozszerza oczy w zdziwieniu
- Załatwiła mu klinikę w Europie. Finansuje leczenie, pobyt i cokolwiek by mały nie potrzebował – zastawiam dłońmi usta i opieram łokcie na udach
- Boże, Laur to wspaniała wiadomość! - twarz mojej przyjaciółki rozpromienia się w wielkim uśmiechu – masz już od niej spokój! - wykrzykuje radośnie i głaszcze mnie energicznie po udzie
- W tym rzecz Normani – rozrzucam dłonie i zagryzam usta – ja nie chcę mieć od niej spokoju! - chowam ponownie twarz w dłoniach
- Laur, co Ty mówisz.. Ty się w niej... zakochałaś – unoszę zapłakane oczy na dziewczynę po czym patrzę na boki
- Mani, ja nie wiem co czuję.. Z jednej strony szczerze nienawidziłam jej za to jak mnie traktowała ale potem spędzałam z nią czas i widziałam taką jej stronę, która bardzo mi się spodobała.. No co Ci mam dziewczyno powiedzieć? - rozkładam beznadziejnie ręce – tak, podoba mi się i to cholernie, było mi z nią dobrze w łóżku, lubię z nią spędzać czas, gdy zachowuje się normalnie, więc Ty mi powiedz co ja czuję, bo ja sama nie wiem! - twarz mojej przyjaciółki rozszerza się w wielkim uśmiechu podczas gdy ja mam żałosną minę
- Dzwoń do niej Laur – mruga do mnie
- Zaproponowałam jej randkę – kręcę głową – odmówiła mi – wciągam spazmatycznie powietrze i znów ocieram oczy z łez
- Kochanie – szepcze czarnoskóra – to może nie jest warta Twoich łez- smyra mnie kojąco po nodze
- Gdyby mnie wyśmiała czy coś, to bym jeszcze uwierzyła, ale ona płakała jak mi odmawiała, przepraszała za to co mi zrobiła, Mani, ona i tak mi te pieniądze dać chciała – przeczesuję dłońmi włosy
- To ja już nic nie rozumiem – marszczy brwi i kręci głową
- Ja też Mani, ja też..
***
Dałam się zaciągnąć do łazienki jakiejś blondynce. Szłam za nią przekonaną co do tego, co zaraz jej zrobię. Dopóki się nie odwróciła i nie popatrzyła na mnie oczami innymi niż oczy Lauren. Rzucam w dal kamykami, których mam naładowanych całą dłoń. Co ta dziewczyna mi zrobiła? Dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Może Dinah ma rację. Może powinnam jej wszystko powiedzieć? Może by to jakoś zrozumiała? Chociaż wątpię, czy ktokolwiek ogarnąłby ogrom mojego nieszczęścia i decydował się dźwigać je razem ze mną. Jestem popsuta i już zawsze będę, nie mogę obarczać tym jeszcze zielonookiej. Boże, te oczy, tonęłam w ich głębi i w tej toni czułam się szczęśliwa, chyba pierwszy raz w życiu. Najchętniej jechałabym teraz do niej, szła na tę cholerną randkę. Moja pierwsza w życiu randka.. Ta dziewczyna ma wszystko o czym marzę. Nawet nie wie, ile ma. Dałabym wszystko, cały swój majątek, aby mieć to co ona. Lauren zasługuje na znacznie więcej niż to co ja mogę jej dać. W zasadzie, nie mam jej nic do zaoferowania. Nie zasługuje na moje koszmary i mój płacz po nocach, na moje ucieczki autem przed demonami, które i tak mnie doganiają. Powinnam to skończyć. Tu i teraz. W momencie, w którym udało mi się choć przez chwilę zaznać szczęścia. Ciskam kamieniami i siadam na ziemi tuląc się żałośnie do własnych nóg. Tak będzie najlepiej. Ale wcześniej przepiszę na dziewczynę i jej syna swoje pieniądze. Załatwię wszystko prawnie, a potem odbiorę sobie życie, które i tak dla mnie nie ma żadnej wartości. Ta myśl jest dla mnie kojąca. Nawet przestałam płakać . W tej wizji uwolnienia się od bólu jest coś tak pociągającego, że już nic mnie nie jest w stanie powstrzymać. Wsiadam do auta i udaję się do domu. Jeszcze jeden dzień. Tylko jeden..
***
- Camila czekaj! - słyszę za sobą ochrypły głos szatynki w chwili gdy kieruję się z auta do swojego apartamentu
- Lauren? - marszczę brwi – Co Ty tu robisz? Jest środek nocy!
- Czekałam na Ciebie – szepcze i patrzy na mnie niepewnie – ja naprawdę chcę iść z Tobą na tę randkę Camz.. - unoszę dłonie do ust i zaczynam płakać. Widzę jak dziewczyna rusza gwałtownie, zapewne chce mnie przytulić, wyciągam dłonie przed siebie by ją powstrzymać. Ona momentalnie hamuje i patrzy na mnie z przerażeniem
- Chce Lo, bardzo chcę iść – płaczę – ale..
- Camila.. - zaczyna niepewnie – spotkało Cie coś złego, prawda? - wybucham płaczem, nie potrafię tego powstrzymać – Camz.. powoli, dobrze? - mówi do mnie szeptem i czule – jakoś przez to przejdziemy.. Chcesz mnie?
- Ba bardzo Lo! - chyłkam – ale nie zasługuje na Ciebie!
- Nie decyduj za mnie, dobrze? - uśmiecha się smutno i sama ociera łzy, które wylatują jej non stop z oczu. Kiwam głową, nie jestem w stanie nic odpowiedzieć
CZYTASZ
More Than That
Fanfiction'Byłam uczciwą dziewczyną, którą Ty zamieniłaś w dziwkę!' Zawiera wulgaryzmy, 18 + Zdjęcia do okładki z internetu. Nie jestem ich właścicielem