Dziś poniedziałek, zaczyna się remont łazienek.
Rano
Wstałam wcześnie, Jughead jeszcze spał. Nie chciałam go budzić. Poszłam do łazienki po kosmetyki aby zrobić makijaż. Kiedy wyszłam z łazienki położyłam kosmetyczkę na biurko i poszłam po lusterko.
- Dzień dobry - powiedziałam kiedy weszłam do pokoju i zobaczyłam ze Jughead sie obudził.
- Dobry, która godzina?
- 6.35
- Czemu już nie śpisz?
- Wstałam wcześniej ale ty jeszcze śpi - pocałowałam go w policzek i poszłam do biurka.
Była już 7.10 zrobiłam dziś trochę większy makijaż, chciałam się trochę pobawić kosmetykami.
- Ej Jughead, wstawaj już - poszłam do łóżka i budziłam Jugheada.
- Zaraz.
- Teraz! - wzięłam kołdrę i sciągnelam ja z łóżka.
- Ej no, oddaj to!
- Nie, wstawaj już! Dziś zaczynamy remont - Jughead wstał z łóżka i poszedł do łazienki.
W drodze do szkoły spotkaliśmy Toni.
- Hejkaa, dawno się nie widziałyśmy - przytuliłam ją mocno.
- Hejaa, no trochę minęło. Jak się czujesz? - spytała Toni idąc obok mnie.
- Coraz lepiej, czasami jest źle, ale zdarza się to już coraz żadziej.
- A jak tam wasz związek? - spytała Toni uśmiechając się i patrząc na nasze ręce za które trzymałam się z Jugheadem.
- Bardzo dobrze - odpowiedziałam.
- Pff, idealnie - dodał Jughead śmiejąc się.
W szkole.
Od razu po wejściu do szkoły poszłam sprawdzić czy robotnicy już są.
- Dzień dobry, ja przyniosłam wam plany remontu - powiedziałam kiedy spotkałam jednego z robotników na korytarzu.
- Ty jesteś Anabell prawda? - spytał młody chłopak.
- Tak, nie żeby coś ale czy ty nie jesteś trochę za młody na taka robotę? - spytałam. Muszę przyznać że chłopak był bardzo przystojny.
- Mam siedemnaście lat pomagam tu tacie - powiedział chłopak wyciągając rękę w moja stronę - Patric Smey, witam panią przewodnicząca - powiedział chłopak uśmiechając się.
- Anebll Smith, miło mi poznać - podałam rękę chłopakowi - przekazał byś plany swojemu tacie?
- Oczywiście, ale pod warunkiem że wyjdziesz dziś ze mną na kawę.
- Wiesz ja... - nie dokończyłam a Jughead przyszedł i objął mnie od tyłu w tali.
- Nie musisz kończyć, wszystko rozumiem - powiedział chłopak wyraźnie smutniejąc.
- Wiesz możesz wyjść dziś gdzieś z nami. Idziemy dziś to Pop's z naszą przyjaciółką. A właśnie! To jest Jughead. Jughead to jest Patric.
- Cześć -chłopak podał rękę Jugheadowi.
- Siema - odpowiedział Jughead - Anabell ma rację musisz się z nami wybrać!
- Dobrze to o której mam przyjść? - spytał chłopak.
- 16.00
- Okej to do 16.00 - chłopak wziął odemnie plany i zadzownił dzwonek a ja z Jugheadem poszliśmy w stronę klasy.
Pod koniec lekcji.
- Toni! - krzyknęłam przedzierając się przez wszystkich uczniów którzy szli w kierunku drzwi wyjściowych.
- Słucham cię - powiedziała.
- Dziś o 16.00 idziemy do Pop's. Poznałam dziś super chłopaka który chciał mnie gdzieś zaprosić ale ja i Jughead więc zaprosiłam go na spotkanie przyjacielskie.
- To fajnie! Mi pasuje - szłyśmy razem w stronę domu. Jughead został jeszcze w szkole bo umówił się z Archiem.
16.00
Była już 16.00, ja, Jughead i Toni byliśmy już pod Pop's. Kiedy weszliśmy do środka zauważyłam Patricka. I pomachałam mu ręką.
- Uuu przystojniak - powiedziała szeptem Toni.
- Mój jest przystojniejszy - złapałam Jugheada za rękę. Kiedy podeszliśmy do stolika Toni usiadła obok Patricka.
- Cześć jestem Toni - podała chłopakowi rękę.
- Patric - przywitał się z Toni. Spojrzeli sobie w oczy.
- Idealnie do siebie pasują prawda? - zaszeptałam do Jugheada.
- Patric od kiedy jesteś w Riverdale? - Jughead spytał chłopaka.
- Tydzień temu przyjechałem. Nie mam jeszcze tutaj znajomych. Dziękuję za zaproszenie.
- Ależ nie ma sprawy! - powiedziała Toni uśmiechając się do chłopaka. Patric wziął telefon i zobaczył wiadomość od mamy żeby wracał już do domu.
- Muszę już iść, mamy sporo pracy przy tych łazienkach. A! Anabell tata powiedział że bardzo podobają mu się twoje projekty i że damy z siebie wszystko aby wyszło jak najlepiej.
- Cieszę się - chłopak wziął kurtkę i wyszedł.
- Widziałaś to?! - powiedziała Toni zaraz po zamknięciu się drzwi.
- Co widziałam?
- Przecież to jest chłopak idealny - Toni zajrzała przez okno.
- Czy ty to widzisz?! - krzyknęła wściekła.
- On rozmawia z Cheryl.
- O nie! Tak tego nie zostawię - Toni wyszła z Pop's i podeszła do Cheryl i Patricka.
- Patric, my chyba idziemy w tą samą stronę, idziesz?
- Tak, idziemy.
Toni Pov.
W drodze
- Dlaczego tak szybko za mną wybiegłas? - spytał chłopak.
- Cheryl to podła dziewczyna, ona nie zasługuje na takiego chłopaka jakim jesteś.
- Ale, ja nie miałem zamiaru się z nią umawiać. Podoba mi się ktoś inny - od razu pomyślał że tu chodzi o mnie - ta Twoja koleżanka, Anabell. Ona jest po prostu cudowna - chłopak spojrzał na mnie a ja usiadłam na ławkę i patrzyłam w ziemię.
- Ej no, przecież żartuje - powiedział chłopak usiadł obok mnie i położył swoją rękę na mojej nodze - Chodziło mi o ciebie - spojrzał mi w oczy.
- Naprawdę? Ale my się nie znamy.
- Wiem, poznajmy się. Może. Coś tego będzie - chłopak delikatnie złapał moją rękę.
- Masz rację, to może wyjdziemy gdzieś jutro razem? - spytałam śmiało.
- Wspaniały pomysł będę po ciebie o 16.00 - rozmawialiśmy tak długo że aż doszliśmy już do przyczep.
- Tutaj mieszkam, to teren Seprents.
- Pięknie tu, ale ja serio muszę już lecieć - powiedział chłopak ja przytuliłam go i dałam buziaka w policzek. Kiedy odchodził zorientowałam się że Jughead z Anabell obserwowali cała sytuację. Poszłam w ich stronę.
- Czyżby Toni znalazła miłość życia? - spytał Jughead kiedy weszłam do przyczepy.
- On jest idealny, powiedział że mu się podobam.
- Serio? Długo was nie było co robiliście? - spytała Anabell.
- Dużo rozmawialiśmy, umówiłam się z nim na jutro.
- Uuu, będzie się działo. To lepiej idź już spać - powiedziała Anabell a ja wyszłam z przyczepy. Zakochałam się jak głupia myślę że coś z tego będzie. Nie moge dopuścić do tego aby Cheryl znów zabrała mi miłość. Ktoś musi jej się postawić.
CZYTASZ
It's the beginning. / Jughead Jones
FanfictionOpowieść mówi o dziewczynie która zawitała do miasteczka Riverdale. Niespodziewanie zaczynają się tam dziać dziwne rzeczy. Anabell wraz z swoimi przyjaciółmi postanawiają rozwiązać zagadki Riverdale.