26. ,,Co za idiota''

450 21 1
                                    

Toni zadzwoniła do chłopaków a ja pobiegłem za tym gościem. Jak można się domyślić dobiegł do domku w lesie.

- Teraz! - krzyknąłem a chłopaki weszli do małego budynku w którym siedzieli na podłodze mężczyźni.

- Witam chłopców, chcecie do nas dołączyć? - zapytał Erick spoglądając na wyrwane drzwi z zawiasów.

- Co za idiota! - krzyknął Sweet Pea.

- Dołączyć? Chyba wypieprzyć! - powiedziała Toni trzymając rękę Patricka.

- Zaraz, zaraz! To przez ciebie i twoją babę, nasz król siedzi we więzieniu!

- Sam jesteś baba! - powiedziała jedna z Serpents.

- Bardzo dobrze że tam siedzi, będzie siedział dopóki ta wasza sekta stąd nie zniknie - powiedziałem patrząc się na Ericka.

- Jaka sekta? Nas klub niedługo przejmie Riverdale, a wy nie macie tu nic do gadania. Riverdale będzie uwolnione od zła!

- Żebyś wiedział że mamy, chcesz abyśmy zniknęli? Możemy się zmierzyć. My przeciwko wam.

- Bójki są złe, to nie nasza bajka.

- Cieniasy! - powiedział Sweet Pea a cały gang zaczął się śmiać.

- Dobrze, w takim razie chodźmy - Erick wstał i wyszedł z budynku.

- Sweet Pea chodź ze mną, reszta zostańcie tu - wyszedłem ze Sweet Psa za Erickiem.

Zeszliśmy schodami które były za domkiem. Zobaczyłem Anabell przywiązaną do krzesła a nad nią mężczyzn którzy trzymali pochodnie które płoneły.

- Jughead! Pomóż mi - krzyczała Anabell cała zapłakana.

- Zostawcie ją! - chciałem iść w jej stronę a oni zniżyli pochodnie.

- Zrobisz jeszcze jeden krok a zrzucą te pochodnie na dziewczynę.

- Czy cię pogięło?! - krzyczałem nie wycofując się.

- Pojedziesz teraz do więzienia i przywieziesz tu króla. Spróbuj powiedzieć coś policji a twoja dziewczyna nie przeżyje!

- Jughead chodźmy - powiedział Sweet Pea kładąc rękę na moim ramieniu.

- Anabell wytrzymaj - spojrzałem na nią z bólem na sercu że nie mogę nic zrobić. Wsiadłem na motor kiedy s
Sweet Pea powiedział.

- Głupi jesteś?! Nigdzie nie jedziemy!

- A co masz zamiar zrobić? - spytałem patrząc na niego ze zwątpieniem.

- Chodź do budynku. Serpents załatwiło już część sprawy.

Weszliśmy do szopy a tam cała sekta, która nie miała już płaszczy stała razem z Serpents.

- Dziękujemy ci że nas uratowałeś, oni nas maltretowali - powiedział jeden z sekty.

- Mam pomysł pomożecie? - zapytałem.

- Jasne! - odpowiedzieli.

Chłopaki z sekty zeszli na dół bez nas aby uświadomić chłopakom z pochodniami że nie muszą należeć do sekty. Przyglądałem się wszystkiemu z góry słysząc ich rozmowy.

- Trzeba zrzucić te pochodnie na Ericka - powiedział jeden z sekty do chłopaków którzy trzymali pochodnie.

- Co oni mają zrobić?! Jughead to mój brat! - powiedział Patrick.

- Spokojnie nic mu nie będzie - powiedziała Toni. - Prawda?

- Nie mam pojęcia co chcą zrobić, plan był zupełnie inny - odpowiedziałem patrząc na cierpiącą Anabell.

- Żartujesz?! - Patrick się zdenerwował.

- Nie, w takich sprawach nie żartuje.

- Co teraz? - powiedziała Toni.

- Nie wiem ja muszę iść po Anabell.

- Nie pójdziesz po nią! Jeśli mój brat zginie ona też! - Patrick złapał mnie za bluzkę i nie pozwolił iść dalej.

- Pogięło cię?! Puść go! - mówiła przerażona Toni, a Patrick nadal trzymał Jugheada. Nagle Toni wybiegła w stronę Anabell szybkim ruchem rozcinając sznury którym była przywiązana.

- Toni! - krzyknąłem bojąc się o dziewczyny.

- Nie! - krzyczał Patrick patrząc jak pochodnia za pochodnią spada na jego brata. Puścił mnie i pobiegł w jegi stronę a ja pobiegłem do dziewczyn. Wziąłem Anabell na ręce i zaniosłem ją w bezpieczne miejsce.

- Jughead, tęskniłam - powiedziała Anabell przytulając się do mnie.

- Już wszystko jest dobrze. Nie bój się - przetarłem jej zapłakane policzki.

_______________________________________

Hej!

Mam wiadomość.

Nie mam już natchnienia do pisania tej książki ze względu na aktywność, a raczej jej brak. Jeśli będzie tak dalej raczej ją zakończę.

Już na dwa dni premiera nowej książki! Mam nadzieję że pod nią będzie lepsza aktywność!

It's the beginning. / Jughead JonesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz