Powiem szczerze że nic nic się ciekawego nie działo. Na naprawdę do były same psychicznie pytania na które musieliśmy odpowiadać.
- Szybko nam to poszło. Jest drugi dzień a my juz kończymy.
- Kulaj Archie - powiedział Jughead.
Chciałam przypomnieć że Justin cały czas z nami był. Był cały czas przy mnie, tak jakby wiedział że potrzebuje ochrony.
Justin oparł się o swoją rękę za moimi plecami. Więc trochę to wyglądało jakby mnie przytulał.
Archie kulnął i przeszedł przez metę. Otworzył pudełko.
- Brawo! Ukończyliście grę, ale każdego z was czeka jeszcze wielki test. Ostatnie zadanie. Wszyscy dobrze wiecie gdzie jest nasz domek w lesie. Każdy po kolei przyjdzie tu i wykona ostatnie zadanie.
- Idę pierwsza - Betty wstała i poszła do lasu ostatni raz patrząc na Archiego.
- Wszystko będzie dobrze mała - Justin podniósł rękę ma moje ramię kiedy widział że w moich oczach zbierają się łzy.
- Boję się, co jeśli to podstęp? Wciągnęłam ich w ta grę, a oni narażają swoje życie.
- Nie martw się, pomogę ci jeśli tylko będziesz tego potrzebowała.
- Dziękuję ci - przytuliłam go. Cała ta rozmowa odbywała się podczas tego gdy Jughead był w łazience dlatego nie martwiłam się że znów będzie zły.
Jakieś trzydzieści minut siedzieliśmy bezczynnie nie robiąc nic. Grałam właśnie z Justinem w kółko i krzyżyk na piasku.
- Betty! - wstałam kiedy zauważyłam że Betty biegnie w naszą stronę.
- Anabell - przytuliła się do mnie.
- Wszystko dobrze?
- Tak, dali mi trzy flaszeczki z napojem. Jeden był zatruty wypiłam ten dobry.
- Całe szczęście.
- Kto chce herbatę?! - krzyknął Jughead. - Betty!
- Nic mi nie jest, i tak poproszę.
- To teraz ja idę - powiedział Archie przebiegając obok nas.
- Ana możemy pogadać na osobności? - spytał Justin.
- Tak oczywiście, możemy iść do starej przyczepy nikogo tam nie ma.
- Prowadź - złapałam go za rękę i po prowadziłam do przyczepy. Otworzył mi drzwi i wszedł za mną do środka.
- Nadal coś do mnie czujesz? - delikatnie popchnął mnie do ściany i położył prawą rękę na wysokości mojej głowy.
- Justin...
- Tak czy nie?
- Ja...
- Tak czy nie.
- Tak, nie! Ugh, tak! - powiedziałam motylki w brzuchu kiedy zobaczyłam tego piękny uśmiech kiedy patrzył na mnie z góry.
- Wiedziałem, widzę jak ja mnie patrzysz kochanie.
- Justin ja mam chłopaka - próbowałam się odsunąć kiedy położył lewą rękę z drugiej strony mojej głowy.
- Wiem, ale czuje jak oddychasz. Wiem ze brakuje Ci prawdziwego chłopaka. Takiego który będzie się o ciebie troszczył.
- Jughead się o mnie troszczy.
- Nie oszukujmy się. Czujesz się odsunięta. Czujesz że między tobą a nim nie jest tak jak kiedyś. Zrozum to kochanie.
- Masz rację nie jest tak jak kiedyś - położyłam rękę na jego policzku. - Nigdy nie będzie tak samo, ale to nie znaczy że go nie kocham. Przykro mi ale nie jestem twoich kochaniem.
CZYTASZ
It's the beginning. / Jughead Jones
FanfictionOpowieść mówi o dziewczynie która zawitała do miasteczka Riverdale. Niespodziewanie zaczynają się tam dziać dziwne rzeczy. Anabell wraz z swoimi przyjaciółmi postanawiają rozwiązać zagadki Riverdale.