32

590 13 6
                                    

Powiem szczerze że nic nic się ciekawego nie działo. Na naprawdę do były same psychicznie pytania na które musieliśmy odpowiadać.

- Szybko nam to poszło. Jest drugi dzień a my juz kończymy.

- Kulaj Archie - powiedział Jughead.

Chciałam przypomnieć że Justin cały czas z nami był. Był cały czas przy mnie, tak jakby wiedział że potrzebuje ochrony.

Justin oparł się o swoją rękę za moimi plecami. Więc trochę to wyglądało jakby mnie przytulał.

Archie kulnął i przeszedł przez metę. Otworzył pudełko.

- Brawo! Ukończyliście grę, ale każdego z was czeka jeszcze wielki test. Ostatnie zadanie. Wszyscy dobrze wiecie gdzie jest nasz domek w lesie. Każdy po kolei przyjdzie tu i wykona ostatnie zadanie.

- Idę pierwsza - Betty wstała i poszła do lasu ostatni raz patrząc na Archiego.

- Wszystko będzie dobrze mała - Justin podniósł rękę ma moje ramię kiedy widział że w moich oczach zbierają się łzy.

- Boję się, co jeśli to podstęp? Wciągnęłam ich w ta grę, a oni narażają swoje życie.

- Nie martw się, pomogę ci jeśli tylko będziesz tego potrzebowała.

- Dziękuję ci - przytuliłam go. Cała ta rozmowa odbywała się podczas tego gdy Jughead był w łazience dlatego nie martwiłam się że znów będzie zły.

Jakieś trzydzieści minut siedzieliśmy bezczynnie nie robiąc nic. Grałam właśnie z Justinem w kółko i krzyżyk na piasku.

- Betty! - wstałam kiedy zauważyłam że Betty biegnie w naszą stronę.

- Anabell - przytuliła się do mnie.

- Wszystko dobrze?

- Tak, dali mi trzy flaszeczki z napojem. Jeden był zatruty wypiłam ten dobry.

- Całe szczęście.

- Kto chce herbatę?! - krzyknął Jughead. - Betty!

- Nic mi nie jest, i tak poproszę.

- To teraz ja idę - powiedział Archie przebiegając obok nas.

- Ana możemy pogadać na osobności? - spytał Justin.

- Tak oczywiście, możemy iść do starej przyczepy nikogo tam nie ma.

- Prowadź - złapałam go za rękę i po prowadziłam do przyczepy. Otworzył mi drzwi i wszedł za mną do środka.

- Nadal coś do mnie czujesz? - delikatnie popchnął mnie do ściany i położył prawą rękę na wysokości mojej głowy.

- Justin...

- Tak czy nie?

- Ja...

- Tak czy nie.

- Tak, nie! Ugh, tak! - powiedziałam motylki w brzuchu kiedy zobaczyłam tego piękny uśmiech kiedy patrzył na mnie z góry.

- Wiedziałem, widzę jak ja mnie patrzysz kochanie.

- Justin ja mam chłopaka - próbowałam się odsunąć kiedy położył lewą rękę z drugiej strony mojej głowy.

- Wiem, ale czuje jak oddychasz. Wiem ze brakuje Ci prawdziwego chłopaka. Takiego który będzie się o ciebie troszczył.

- Jughead się o mnie troszczy.

- Nie oszukujmy się. Czujesz się odsunięta. Czujesz że między tobą a nim nie jest tak jak kiedyś. Zrozum to kochanie.

- Masz rację nie jest tak jak kiedyś - położyłam rękę na jego policzku. - Nigdy nie będzie tak samo, ale to nie znaczy że go nie kocham. Przykro mi ale nie jestem twoich kochaniem.

It's the beginning. / Jughead JonesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz