1

438 78 17
                                    

Biegiem ile sił w nogach po drodze  nie  mijając dosłownie nikogo. Wiedziałem, że nie ma już szansy bym zdążył..
Kiedy tylko zobaczyłem jak blisko mam do celu, mimo braku tchu przyspieszyłem, tym samym wpadając do sali matematycznej z wielkim  hukiem, próbując złapać choć trochę powietrza do płuc

- Przepraszam za spóźnienie- wysapałem, opierając dłonie na kolanach pochylając się znacznie do przodu, powoli normując swój oddech, w czym również pomógł mi mój nierozłączny  inhalator

-Fowler znowu to samo.. masz szczęście, bo zdążyłeś za styk ale następnym razem ci tego nie uznam. Siadaj już..- powiedziała surowa nauczycielka powracając do prowadzenia zajęć, a ja zająłem miejsce w ostatniej ławce dosiadając się do mojego przyjaciela.

- Jak tam?- spytał Brook odkładając długopis na zeszyt, spoglądając w moją  stronę.

-bywało lepiej..- tylko tyle odpowiedziałem czując na sobie palący wzrok nauczycielki wbijający się we mnie, lecz kiedy tylko go odwróciła z powrotem  spojrzałem na Gibsona

- Andy musisz z tym skończyć..- odparł stanowczo spoglądając na moją bladą twarz z  podkrążonymi oczami

-Wiesz, że nie mogę, potrzebuje tych pieniędzy..

- Ale nie kosztem swojego zdrowia oraz szkoły..

Blondyn miał rację, ale co ja mogłem zrobić?
Wiem, nie jest to normalne tym bardziej, że chodzę do szkoły na ósmą i odsypiam ją w trakcie następnego dnia, przed koleją nocą w pobliskiej piekarni gdzie pracuje.

Do pracy dziennej  nie chętnie chcieli mnie przyjąć przez małą  dyspozycyjność godzinową spowodowaną szkołą, więc niestety została tylko nocna zmiana.

Razem z moją mamą  potrzebowaliśmy pieniędzy, ponieważ jest ciężko chora, a leki kosztują. Musiałem coś zrobić. Nie mogłem patrzeć bezczynnie jak moja mama- najważniejsza kobieta w moim życiu , mój autorytet  -  cierpi.. Nie mogłem..

Uczyłem się dosyć przeciętnie. A mówiąc to mam na myśli same dwóje oraz kilka lepszych stopni z przedmiotów pozwalających otworzyć swoją duszę artysty, więc stypendium odpadało..
Prócz mało zadowalajacych stopni przez moja pracę notoryczne spóźniłem sie na pocztkowe zajęcia, oraz przysypiałem na pozostałych będąc niekiedy kompletnie wycienczonym. Nauczyciele wpisywał mi uwagi, ale co z tego? Dla mnie teraz liczą się pieniądze, a nie to co mam w głowie.

W transu wybił mnie dzwonek oznajmujący koniec lekcji. Podniosłem się z krzesełka zaczynając pakować swoje rzeczy do plecaka, zarzucając go sobie na ramię

-Pamiętajcie o zostawieniu zadań domowych na pierwszej ławce- głos starszej kobiety rozległ się po sali a ja pobladłem jeszcze bardziej jeśli  było to w ogole możliwe

Myślałem, że uda mi się wymknąć bokiem, lecz niestety mój plan uległ w gruzach

- Andy a gdzie twoje zadanie?

-Umm-Tu są proszę Pani-przerwał mi Brook kładąc dwie kartki na ławkę z moim jak o jego nazwiskiem, które całe przepełnione były różnymi obliczeniami

-Do widzenia !- krzykneliśmy oboje nim kobieta zdążyła coś powiedzieć, po czym ruszyliśmy pod salę gimnastyczną gdzie miała się odbyć następną lekcja

-Brookie..ja..- zacząłem chcąc podziękować mu za to, że po raz kolejny uratował mi dupe, lecz niestety kobieta nie dała za wygraną wołając mnie  przez pół korytarza. Cicho westchnąłem i zatrzymałem  się ogladając się przez ramię.

- Tak proszę pani?

-Chciałabym z Tobą porozmawiać- zaczęła wpatrując się we mnie a ja wiedziałem, że nie będzie to miła rozmowa przez to z jaką powagą mówiła

-Coś się stało?-  zaniepokoiłem się trochę, ponieważ jedyne czego mi brakuje to tego by wywaliło mnie ze szkoły i wtedy moje życie już całkiem będzie  do bani

-Przyjdz do sali po lekcjach, porozmawiamy na osobności- odparła spoglądając na mojego blond przyjaciela na co pokiwalem głową

- Bardzo się cieszę a teraz  zmykajcie na lekcje

-Dobrze- do widzenia- powiedzieliśmy na raz z Brookiem, który patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami pytając

- Jak myślisz co od Ciebie chce?

- Nie mam pojęcia.. - mruknąłem po nosem, poważnie myśląc o co może chodzić tej kobiecie, kiedy zadzwonił dzwonek

-Fowler chodź! Nie chce zrobić trzech okrążeń więcej albo karnych pompek!- pociągnął mnie za sobą Gibson I dopiero  teraz zorientowałem się, że ciągle staliśmy w tym samym miejciu na środku korytarza.

BAD THINGS × RANDY ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz